„Die Kulturländer Europas erkennen sich so entschieden als Glieder eines Kreises an, in dem der Austausch notwendig ist und wo nebeneinanderliegende Staaten selbst dann auseinander wirken müssen, wenn sie sich feindlich sind, dass sie solche Abschliessungen nur gegen gefährliche Seuchen verfügen.” (Ratzel, 1897)
„Kulturowe kraje Europy uznają się wzajemnie za członków kręgu, w którym wymiana jest potrzebna, i w którym sąsiadujące ze sobą państwa muszą współpracować, nawet jeśli są wobec siebie wrogie, tak aby używać granicznych restrykcji jedynie przeciw niebezpiecznym zarazom.”(Ratzel 1897)
Gdy niemiecki geograf Friedrich Ratzel pisał te słowa w 1897 roku, nie mógł przewidzieć, że w ciągu dwóch dekad mapa polityczna Europy ulegnie całkowitej zmianie, przynosząc wolność narodom, ale wzniecając nowe konflikty terytorialne, często spowodowane przez problem z pogranicznymi mniejszościami. Po kolejnym wojennym kataklizmie, który spowodował dalsze zmiany terytorialne, międzypaństwowe granice w Europie zostały w dużym stopniu zamknięte – nie tylko te pomiędzy Wschodem i Zachodem, ale także pomiędzy „zaprzyjaźnionymi państwami w braterskim obozie socjalistycznym”. Wydarzenia z lat 1989 i 1991 przyniosły proces fundamentalnych zmian w relacjach europejskich pograniczy, pozostawiając jedynie Rosję i Białoruś poza obszarem znoszonych ograniczeń przekraczania granic. Jednakże proces ten nie zawsze i nie wszędzie – jak pokazuje przykład Polski i Ukrainy – wiedzie do większej otwartości.
Przez długi czas pogranicza były postrzegane jako strefy konfliktów pomiędzy państwami lub jako wewnętrzne peryferie o małym znaczeniu. Wraz z łagodzeniem kontroli granicznych i silnymi bodźcami z Unii Europejskiej, by integrować całą europejską przestrzeń, pogranicza stały się obszarami zainteresowania, zarówno dla polityków, jak i mediów. Rzeczywiście, istnieje cała gama inicjatyw i projektów, ale czy są one w stanie stworzyć jakiekolwiek poczucie pogranicznej przynależności?
Pogranicza są potrzebne. Władza niemal zawsze ma wymiar terytorialny – od mojego ogródka, gdzie hoduję warzywa, po wspólną jurysdykcję Unii Europejskiej i jej względnie pilnie strzeżone płoty, odgradza od świata zewnętrznego. Pomimo globalizacji i integracji regionalnej, państwo terytorialne, często nazywane narodowym, wciąż jest najważniejszym rodzajem władzy nad terytorium. Większość pozostałych rodzajów władzy to jedynie struktury państwowe niższego rzędu i nawet agencje pozarządowe (stowarzyszenia ekologiczne, kluby sportowe itp.) są przywiązane do terytorium państwowego, ponieważ normy prawne, ubezpieczenia, świadczenia społeczne i subsydia czynią związek z terytorium państwowym łatwiejszym od jakiejkolwiek ponadpaństwowej struktury.
Pogranicza mogą być podważane. Czemu dzieci intensywnie uczą się historii, religii i geografii „swoich” ojczyzn niezależnie od tego, gdzie w danym kraju mieszkają i bez specjalnej uwagi przywiązywanej do faktu, że mogą mieszkać jedynie kilka kilometrów od innego kraju? Czy jesteśmy w stanie sobie wyobrazić program szkolny, według którego dzieci w Świnoujściu w Polsce i w Ahlbeck w Niemczech uczą się o wspólnym lokalnym regionie Pomorza? Z przyczyn nieraz tragicznych Europa jest pełna podzielonych historycznych krain: Galicja, Karelia, Laponia – a także obszarów wspólnych naturalnych charakterystyk, jak np. Karpaty i nizina Fryzyjska. Szwedzki geograf Sten De Geer napisał: „kiedy międzypaństwowa granica przecina w poprzek prowincję lub miasto, złoże węgla lub jakikolwiek inny rodzaj geograficznego obszaru, część tego obszaru jest traktowana jakby była całością”. Oczywiście, każdy kraj ma obowiązek informować swoich obywateli o koniecznościach płynących z życia wewnątrz jego granic. Ale często system oświatowy może być sprowadzony do starych szkolnych map, gdzie wszystko poza granicami ojczystego kraju było białą plamą.
A zatem przekraczanie granic jest konieczne i to z kilku powodów. Granice państwowe, podobnie jak, w mniejszym stopniu, inne granice, oznaczają zmianę w „krajobrazie możliwości” – fizycznie, ekonomicznie, społecznie i psychologicznie. Fakt, że ten krajobraz rysuje się kompletnie inaczej zależnie od tego, z której strony granicy jest widziany, pozostawia pole dla potencjalnych konfliktów i czyni współpracę konieczną.
Przyroda nie uznaje granic politycznych typu westfalskiego. Woda, powietrze, piasek, ptaki i inne zwierzęta podążają za innymi przestrzennymi zasadami niż ludzie – istoty polityczne. Aby móc radzić sobie ze zrównoważonym rozwojem (sustainability), państwa i podległe im instytucje muszą współpracować na pograniczach. Ale ma to jeszcze głębszy wymiar. Ludzie nie są jedynie tworami politycznymi, przywiązanymi do swego obywatelstwa i przynależności narodowej. Są także bytami ekonomicznymi i społecznymi, których potrzeby i interesy są połączone z lokalnym obszarem.
Wraz z otwieraniem europejskich granic, pogranicza otwierają możliwości, które wcześniej były zamknięte przez formalne lub funkcjonalne ograniczenia. Ukazują jednak różnice w uprzestrzennionych zachowaniach pomiędzy obiema stronami wspólnego pogranicza. Jest niemal niemożliwością znalezienie granicy, której obie strony są sobie równe. Ta nierówność daje możliwości – przynajmniej jednostronne. Ale ten kierunek korzyści może z czasem ulec zmianie. W wypadku Norwegii i Szwecji, dzielących od lat otwartą i bezkonfliktową granicę, strona szwedzka była przez czterdzieści lat od II wojny światowej tą bogatszą, z wyższymi płacami i wyższymi cenami, co prowadziło do codziennych wypadów zakupowych na stronę norweską. Jedynym wyjątkiem były dobra o ograniczonej dostępności w Norwegii: części zamienne do samochodów i pornografia. Obecnie, sytuacja odwróciła się, jeśli chodzi o zakupy (a erotyczna kontrabanda straciła rację bytu wraz z liberalizacją prawa w Norwegii). Na polsko-niemieckim pograniczu w okolicach Szczecina i Słubic spora część gospodarki jest uzależniona od niemieckiej klienteli, ale na rynku mieszkaniowym trend jest odwrotny – z powodu braku mieszkań w Polsce i podaży pustych mieszkań we Wschodnich Niemczech. Ta tendencja, by przeprowadzać się do sąsiedniego kraju, podtrzymując cały czas swoje kontakty z krajem pochodzenia, jest także widocznym trendem na wielu pograniczach Europy Północnej – przykładem przeprowadzki Niemców do Holandii, Finów i Duńczyków do Szwecji; a także w Europie Środkowej – etnicznych Rumunów na Węgry.
Czy te transgraniczne zachowania doprowadzą do rozmycia pojęcia narodowości na pograniczach? W pewnym stopniu mogą stworzyć nowy gatunek mieszanej narodowości i dwujęzyczności, być może prawdziwą pograniczną tożsamość.
Ale silniejsze relacje mogą też prowadzić do wzmocnienia dawnych postaw. Pogranicza często ukazują wyjątkowe odchylenia od narodowej średniej, jeśli chodzi o zachowania polityczne, bądź to w stronę postawy bardziej „patriotycznej”, bądź przeciwnie – poprzez mniejsze zainteresowanie polityką stolicy państwa. W pogranicznym Szlezwiku-Holsztynie „pokojowa Dania” dążyła do wzmocnienia kontroli granicznych, wyraźnie by kontrolować obcych, a lokalni często widzą w najbliższym sąsiedzie odwiecznego wroga. W pogranicznej miejscowości Haparanda, zamieszkanej przez wymieszaną populację Szwedów, Finów i dwujęzycznych ludzi pogranicza o podwójnych tożsamościach, wielu Szwedów opierało się próbom utworzenia wspólnego miasta z fińskim Tornio po drugiej stronie granicy z obawy przed fińską dominacją. Dopiero budowa sklepu IKEA w Haparandzie przekonała Szwedów o zaletach regionalnego podejścia opartego na pogranicznych bliźniaczych miastach.
Skąd bierze się obecne zainteresowanie pograniczami? W niektórych przypadkach istnieje naturalne, lokalne zainteresowanie transgranicznymi kontaktami. Dawne relacje, np. pomiędzy etnicznymi pobratymcami, mogą na nowo rozkwitać. Drogi i szlaki kolejowe mogą zostać na nowo otwarte, by przywrócić dawne połączenia między miastami i obszarami wiejskimi. Istnieje również fascynacja granicą i paradoksem dzielenia naturalnego krajobrazu w polityczną mozaikę. Niektóre próby stworzenia obrazu pogranicza z pewnością się nie powiodą, ale głupotą byłoby zaprzeczanie, iż otwarte pogranicza zwiększają możliwości ich mieszkańców, co przynosi także pożytek państwom terytorialnym.
* Thomas Lundén, emerytowany profesor geografii człowieka na uniwersytecie Södertörn w Sztokholmie. Specjalizuje się w badaniach obszarów przygranicznych, jest autorem między innymi „On the boundary. About humans at the end of territory”.
** Tekst ukazał się w Kulturze Liberalnej z 6 grudnia 2011 r. (nr 152) w ramach Tematu Tygodnia Wymyślanie granic. Więcej tekstów - Tomasza Zaryckiego, Michała Buchowskiego i Ingi Iwasiów -CZYTAJ TUTAJ
Inne tematy w dziale Polityka