Kultura Liberalna Kultura Liberalna
142
BLOG

MAJMAN: Polska - priorytetowy partner Chin w Europie Środk.-Wsch

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 1

Polska spóźniła się do Chin. Nie należy się temu dziwić: najpierw przechodziliśmy transformację, potem zajmowaliśmy się Europą i dopiero teraz rozglądamy się szerzej, by odkryć takie kierunki, jak Państwo Środka. W podobnej sytuacji są również Chińczycy, którzy do tej pory nie interesowali się regionem środkowoeuropejskim. Oni także – za czasów Deng Xiaopinga – przechodzili bolesne reformy, następnie zajęli się Azją Środkowo-Wschodnią, potem Afryką i Ameryką Łacińską, wreszcie Stanami Zjednoczonymi. Proces odkrywania na nowo regionu, w którym my się znajdujemy, rozpoczął się de facto dopiero kilka lat temu.

Jeszcze niedawno mieliśmy poważne problemy polityczne: a to bojkot otwarcia olimpiady, a to rozmaite deklaracje Dalajlamy, którego przyjmowali najwyżsi polscy przedstawiciele. Chińczyków bardzo to raziło. Do tego doszły niezręczne z chińskiego punktu widzenia wypowiedzi Polaków dotyczące Tajwanu. Dziś już, całe szczęście, tego rodzaju problemów nie mamy. Musimy za to poradzić sobie z kilkoma innymi wyzwaniami.

Największym problemem jest obustronny brak wiedzy. Chińczycy albo nic o Polsce nie wiedzą, albo mają nieprawdziwy jej obraz jako postsowieckiego kraju w rodzaju Ukrainy. Czeka nas wymagający bardzo wiele cierpliwości proces budowania wizerunku Polski. Oczywiście nie spowodujemy, że pan Li, chodzący po ulicy w Guangzhou, będzie żył sprawami Polski. Chodzi o to, by chińskie elity polityczne, administracyjne i gospodarcze – tak państwowe, jak i prywatne – dostrzegły Polskę jako duży europejski kraj, otwarty, wolny od genu protekcjonizmu, funkcjonującego wśród zachodnich Europejczyków. Jesteśmy krajem sukcesu gospodarczego, otwartym na inwestycje i kapitał chiński.

Nigdy nie będziemy odgrywali takiej roli w gospodarce chińskiej, jak Niemcy. Niemieckie inwestycje są tam równe brytyjskim, francuskim i włoskim razem wziętym. Republika Federalna nawet mentalnościowo jest dla Chińczyków niedoścignionym wzorem, budzącym szacunek graniczący z kultem, zresztą w sposób absolutnie przesadny. Nie będziemy również odgrywali roli takiej, jak USA czy Rosja. Nasz urok rośnie jednak dla Chińczyków w ciągu ostatnich lat. Chiński biznes wciąż boi się zachodniej Europy, nie wiedząc, jak się w niej poruszać. Nie przypadkiem Chińczycy zaczęli swoją strategię światowej ekspansji od krajów Trzeciego Świata. Polska może być dla nich ciekawsza, mniej wymagająca niż na przykład Francja. Mamy także pewien deficytowy produkt – stabilność polityczną, gospodarczą i finansową. Chińczycy boją się ryzyka wynikającego z kryzysu euro. Stabilna z tej perspektywy Polska ma dla nich najniższy w Europie współczynnik ryzyka. Jeśli mamy mówić o poważnej współpracy z nimi, parasol polityczny powinien być rozpostarty nad naszą stabilnością przez cały czas.

Niewiedza obecna jest również po naszej stronie. Brakuje świadomości, jak szybkie zmiany kulturowe zachodzą dziś w Państwie Środka. Dodatkowo słyszę rozmaite głosy, że „przyjdą Chińczycy i zajmą całą gospodarkę, przyjadą tysiące robotników zabrać nam pracę” – ale wtedy co najwyżej uśmiecham się szeroko. Na pewno nie grozi nam zalew imigrantów: gdy nasi chińscy partnerzy mówią o inwestycjach, myślą o udziale w budowaniu dróg, kolei, energetyki, a nie o przysyłaniu swoich ludzi. Oni także z pewnością sami nie popędzą, by zająć najważniejsze wzgórza naszego krajobrazu gospodarczego. Tak naprawdę to my z największym wysiłkiem zabiegać musimy o chińskich pracodawców i chiński kapitał.

Od kilku lat wyciągamy rękę do chińskich partnerów i próbujemy zwrócić na siebie uwagę. Pierwszym etapem był udział Polski w wystawie światowej w Szanghaju. Pamiętamy, jakim sukcesem był polski pawilon, który obejrzało ponad osiem milionów ludzi, czyli więcej niż stoiska Niemiec czy Stanów Zjednoczonych. Fundamentalna była wizyta prezydenta Komorowskiego w Chinach, która dała wszystkim chińskim instytucjom znak do współpracy z nami. Także ostatnia wizyta premiera Wen Jiabao, który wybrał na miejsce spotkania z przywódcami krajów środkowoeuropejskich właśnie Warszawę, była bardzo istotna. Zarysowano wtedy mapę współpracy z regionem. Chińczycy nie ukrywają, że najsilniejszym partnerem mogłaby być właśnie Polska.

Dlatego mamy dziś program „Go China”. To odpowiedź na chiński program „Go Global”, mający na celu zachęcenie polskich przedsiębiorców do zwrócenia spojrzenia ku Chinom. Polskich inwestycji jest tam niestety wciąż tyle, co kot napłakał. I nie ma się czemu dziwić: gdy naszemu przedsiębiorcy wspomnieć o inwestowaniu za granicą, mówi: „oczywiście, Niemcy, Francja, Czechy”. „Go China” ma takich przedsiębiorców motywować i dostarczać wiedzy o tym, jak inwestować w Państwie Środka. Rządy obu państw zrobiły w tej sprawie wszystko, co mogły: podpisano rozmaite umowy gospodarcze, staliśmy się partnerami strategicznymi. Teraz kolej na biznes. Pora na to, by Polska stała się priorytetowym partnerem Chińczyków w tej części Europy.

* Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, Komisarz Generalny Sekcji Polskiej Wystawy Światowej EXPO 2010 w Szanghaju.

* Tekst ukazał się w dziale "Temat Tygodnia" tygodnika "Kultura Liberalna", nr 184 (29/2012) z 17 lipca 2012 r.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka