Radio Maryja i „Tygodnik Powszechny” to dwie twarze soborowej nowoczesności
Dziś nie pamiętamy Drugiego Soboru Watykańskiego jako kulminacji historycznego procesu, który stworzył zarówno demokrację jak i populistyczną radykalną prawicę. Jednak koncept „Ludu bożego” może tworzyć zarówno Kościół liberalny, populistyczny, jak i nacjonalistyczny.
Na pierwszy rzut oka Drugi Sobór Watykański miał tylko umiarkowany wpływ na Polskę. Jednak, kiedy spojrzymy na historię Kościoła w dłuższej perspektywie, zobaczymy jak żywa jest scheda po latach sześćdziesiątych. To dziedzictwo jest widoczne nawet w tak zwanym Kościele toruńsko-katolickim. Na pewno ambitne plany wielu intelektualistów katolickich poprzedniej generacji nie zostały zrealizowane. Kiedy wysocy rangą urzędnicy kościelni otwarcie popierają prawicowych polityków, zrozumiałym jest, że wielu liberalnych katolików ma poczucie powrotu Kościoła do wieków ciemnych. Mylą się jednak ci, którzy tłumaczą problem wyłącznie w kategoriach powrotu do światopoglądu przedsoborowego.
Krucjaty antymodernizacyjne
Łatwo zapomnieć, jak wyglądała ta starsza forma katolicyzmu. Dla przypomnienia, powinniśmy przeczytać „Syllabus błędów” Piusa IX z 1864 roku, z jego potępieniem demokracji i jednostkowej wolności, jego poparciem cenzury oraz wyraźnym zakwestionowaniem wszystkiego, co nowoczesne. Warto również przypomnieć sobie antymodernizacyjną krucjatę Piusa X, który domagał się literalnego czytania Biblii i potępiał wszelkie użycie historycznej wiedzy do rozumienia źródeł chrześcijaństwa. Kościół ostatnich paru dekad nie stał się w ogóle instytucją postępową, ale nie próbował jednak powrotu do „Syllabusa błędów”. Jest w zasadzie pewnym stopniu nowoczesny na swój własny sposób.
Drugi Sobór Watykański był nie tyle powodem zmian kultury katolickiej w XX wieku, co raczej ich kulminacją. U źródeł tych przemian było uznanie Kościoła za „Lud boży”, a nie myślenie o nim według starego wyobrażenia Ecclesia Militans. By zrozumieć, na czym polegała stara eklezjologia, przyjrzyjmy się listowi biskupa Lecha Wałęgi z Diecezji Tarnowskiej:
„Zdawało mi się, że wszyscy bez wyjątku rozumieją mię i ufają, że wszyscy bez wyjątku gotowi posłuchać mię i pójść za moim, już nie mówię rozkazem, ale nawet życzeniem… Tymczasem myliłem się. Pan Bóg dopuścił na mnie cios, który mię zranił głęboko i to w najczulszą stronę mego serca (…) Zdarzały się wypadki, gdzie nie ufano moim przestrogom i upomnieniom, podchwytywano moje słowa, a niektórzy wprost mi odmawiali posłuszeństwa, po za oczy zaś nie szczędzili mi oszczerstw. Kilka razy musiałem z ust polskiego wieśniaka i mego diecezjanina wysłuchać takich słów: «Co mi tam Ksiądz Biskup mówi, ja mam swój rozum, ja wiem, co mi szkodzi a co dla mnie dobre». Domyślacie się, najmilsi, jaką przykrość sprawiły mi te słowa; na taką zniewagę nie znalazłem innej odpowiedzi prócz wstydu, łez i modlitwy”*.
Ktoś taki jak biskup Wałęga byłby przerażony Radiem Maryja. Nie wynikałoby to jednak z treści w nim głoszonych. Strasznym byłby dlań fakt, że zostało ono ufundowane na założeniu, według którego należy używać mass mediów do upowszechniania kościelnych przesłań. Byłby również zniesmaczony zaangażowaniem kleru w życie polityczne, nie przez to, kogo popierają, ale ponieważ chcą brać udział w systemie opierającym się na powszechnej opinii.
Wiele różnych Kościołów
Niezależnie od tego, jak niesmaczny jest nacjonalizm typu „Polak-katolik”, on też jest wyraźnie nowoczesny. Nie było zbyt wiele miejsca na nacjonalizm w encyklikach takich jak „Cum Primum” (1832), która potępiła powstanie listopadowe i głosiła, że: „jesteśmy jak najwyraźniej uczeni, że posłuszeństwo, które należy okazywać władzom ustanowionym przez Boga jest absolutnym pryncypium, którego nikt nie może złamać”.Nawet wydawałoby się nowocześniejszy Leon XIII potępił polski ruch narodowy w liście do biskupów polskich, w którym przypomniał im, że „poddani winni panującym okazywać cześć i wierność, tudzież jako Bogu, przez ludzi królującemu, uległość nie tylko dla gniewu, ale tez dla sumienia; czynić za nich prośby, modlitwy, przyczyniania, dziękowania, że powinni stosować się świecie do przepisów Państwa, zdała się trzymać od wszelkich knowań, intryg i rokoszu, przykładać się wszystkiemu środkami do podtrzymywania porządku i pokoju”.Wszystko to zmieniało się w latach dwudziestych i trzydziestych, ale nawet wtedy ludziom takim jak biskup Stanisław Łukomski lub arcybiskup Józef Teodorowicz udzielana była reprymenda za ich świeckie zaangażowanie w nowoczesne życie polityczne.
Dziś nie pamiętamy Drugiego Soboru Watykańskiego jako kulminacji historycznego procesu, który stworzył zarówno demokrację, jak i populistyczną radykalną prawicę. Jednak prawica ma swoją własną nowoczesność. Koncept „Ludu bożego” może tworzyć zarówno Kościół liberalny, jak i taki cechujący się populizmem i nacjonalizmem. Zdecydowanie uważam, że „Gaudium et Spes” i „Dignitatis Humanae” są bliższe liberalnej wersji nowoczesności niż tej populistycznej. Jednak głębsze retoryczne i filozoficzne zmiany, które te teksty uchwyciły i zainspirowały, nie musiały służyć takim celom. W kontekście polskim nawet ktoś taki jak Stefan Wyszyński mógłby zaakceptować doktrynę „Ludu bożego”, właśnie dlatego, że byłby w stanie interpretować vox populijako vox Poloniae. Mógł rozumieć demokrację jako środek dawania głosu (kolektywnej, homogenicznej) woli narodu. Jeśli zrozumiemy Sobór nie jako wydarzenie izolowane, ale kulminację długiego procesu modernizacji, z jego wszystkimi pozytywnymi i negatywnymi aspektami, zobaczymy, że zarówno Radio Maryja i Tygodnik Powszechny są elementami tej samej historii.
* Leon Wałęga, List pasterski w sprawie ludowej (Tarnów: Kler Dyecezalny, 1903), 5-8. 2 Grzegorz XVI, „Cum Primum: O posłuszeństwie obywatelskim” (9 czerwca 1832), http://www.papalencyclicals.net/Greg16/g16cumpr.htm_3 „Encyklika Świętego Ojca Naszego Leona XIII z Boskiej Opatrzności Papieża do Biskupów Polskich,” Przegląd Katolicki 32, 22 (19/31 Maja 1894): 340.
** Brian Porter-Szűcs, profesor historii w University of Michigan. W zeszłym roku ukazała się w polskim tłumaczeniu jego książka „Gdy nacjonalizm zaczął nienawidzić” (Wydawnictwo Pogranicze) oraz „Faith and Fatherland: Catholicism, Modernity, and Poland” (Oxford University Press).
*** Przeł. Jakub Stańczyk.
**** Tekst ukazał się w dziale "Temat tygodnia", w„Kultura Liberalna” nr 196 (41/2012) z 9 października 2012 r.
Inne tematy w dziale Kultura