Kultura Liberalna Kultura Liberalna
145
BLOG

MAZGAL: Sto tysięcy par szpilek

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Kultura Obserwuj notkę 0

Ponieważ jestem kobietą, lubię obserwować mężczyzn w ich świecie. Dyktuje mi to też instynkt samozachowawczy – żyjemy w świecie skonstruowanym przez męski punkt widzenia. A mi zależy, by w tym świecie mieć swoją przestrzeń, której nikt mi z zewnątrz nie definiuje.

Kiedy patrzę na moje koleżanki i przyjaciółki, widzę taką samą potrzebę. Nie jestem pewna czy wszyscy moi koledzy ją zauważają, bo mam wrażenie, że żyją w świecie, w którym oczekiwania, standardy i sposoby komunikacji są uszyte na ich miarę. My, kobiety musimy tę miarę zdjąć na własny użytek, znaleźć właściwą sobie jednostkę i uszyć sobie własną przestrzeń.

Świat mężczyzn nie jest z definicji nieprzyjazny dla kobiet, pod warunkiem, że jest pełen ciekawości dla innego punktu widzenia, innego sposobu rozmowy. Mężczyźni często mówią: „świat wygląda tak i tak i dlatego musimy pamiętać o tym i o tamtym” a kobiety często mówią: „wydaje mi się, że pewne procesy czasem przebiegają w taki sposób i dlatego dla mnie ważne jest to i tamto”. Jeśli dobrze posłuchać meritum, mężczyźni i kobiety często mówią dokładnie to samo. Są jednak miejsca, w których słucha się tylko formy. Publicznie ogłoszona norma wygrywa z osobistym doświadczeniem.

Kiedy myślę o moich kolegach i współpracownikach mężczyznach, którzy z ciekawością i otwartością słuchają kobiet, uczą się od nich (z wzajemnością) i nie ignorują kobiet tylko po to, by zrobić więcej miejsca na męski sposób mówienia, to myślę, że parytet w zarządach spółek nie jest potrzebny. Ale od razu przypomina mi się sytuacja z windy w pewnym renomowanym hotelu: panowie menedżerowie ustalali głośno przez 4 piętra, która z koleżanek obecnych na konferencji informatycznej zasługuje swą urodą na to, by zostać ich sekretarką. I myślę, że tym uroczym, wrażliwym na kobiece piękno dżentelmenom taki parytet by się przydał. Dla ich własnego dobra.

Wiem też, że moi fajni, wspierający koledzy często obrywają za swoich durnych kolegów z tej windy tylko dlatego, że mają w sobie potrzebę wejścia w autentyczny dialog z kobietami i zależy im na prawdziwych, partnerskich relacjach – więc z nami szczerze rozmawiają. W świecie moich fajnych kolegów nie ma rozróżnienia na świat męski i kobiecy. Czasem chciałabym jednak, by otworzyli oczy i powiedzieli głośno na konferencji, na której występują sami mężczyźni, że chcą dyskutować także z kobietami. Nikt nie wie lepiej od kobiet jakie to trudne. Ale bez jawnego wsparcia i bez pokazania kolesiom z windy, że głupio robią, nam – ich koleżankom – zostają tylko parytety.

Denerwujące jest to, że kobiety cały czas są przedmiotem rozmaitych polityk. Jesteśmy, do stu tysięcy par szpilek, połową ludzkości. Codziennie, przez 24 godziny. Ja osobiście jestem tym zmęczona. Kobiety są tym zmęczone. Ale samo się nie zrobi. Może nie zawsze mówimy „po męsku” ale nie ustąpimy, tak jak nie ustąpiłyśmy przy prawach wyborczych, dostępie do antykoncepcji i decydowaniu o własnym życiu i zdrowiu czy osobistej zdolności kredytowej. Wolałybyśmy zrobić to w oparciu o zdrowy rozsądek wszystkich mężczyzn, którzy są przyjaciółmi kobiet. Ale jeśli nie znajdziemy ich wystarczająco wielu, wystarczy nam komisarz Viviane Reding i parę innych osób, które drążą tunele pod karcianym domkiem patriarchatu.

Świat kobiet nie jest światem lepszym ani gorszym od świata mężczyzn. Jaki będzie ten wspólny świat okaże się, kiedy będzie nas więcej tam, gdzie podejmuje się decyzje. Jedno już wiadomo na pewno: będzie to świat bardziej sprawiedliwy dla tej połowy gatunku homo sapiens, która niestrudzenie i bezustannie musi udowadniać swoją wartość tam, gdzie ta pierwsza połowa często nie musi robić nic, albo niewiele.

To będzie świat, w którym przed miejscami użyteczności publicznej nie będzie kostki brukowej, po której nie da się przejść w szpilkach. To będzie świat, w którym my i wspierający nas koledzy będziemy robić fajne rzeczy razem. A mężczyźni i kobiety nierozumiejący nadchodzącej zmiany i zmuszający nas do czekania na to, co zrobi komisarz Reding w sprawie 40-procentowych kwot w spółkach, będą musieli odejść albo uszyć go sobie na swoją miarę. To tylko kwestia czasu.

* Anna Mazgal, członkini zespołu „Kultury Liberalnej”, dyrektorka programowa na Polskę, Czechy, Słowację i Węgry w Trust for Civil Society in Central and Eastern Europe. Współprowadzi popularny fanpage „Nie chodzę na panele, w których występują tylko mężczyźni”.

** Tekst ukazał się w dziale "Temat tygodnia", w „Kultura Liberalna” nr 197 (42/2012) z 16 października 2012 r.

 

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura