Kultura Liberalna Kultura Liberalna
204
BLOG

Droga do Waszyngtonu biegnie przez Berlin

Kultura Liberalna Kultura Liberalna USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 4
„Zbigniew Brzeziński powiedział kiedyś dosadnie, że jeśli Polska chce mieć wpływy w Waszyngtonie, to musi mieć dobre stosunki z Niemcami”, mówi Eugeniusz Smolar.

Filip Rudnik: Mija rok od zaprzysiężenia Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych, a blisko pół roku od jego wizyty w Polsce. Czy spotkanie w Warszawie przyniosło jakieś realne korzyści?

Eugeniusz Smolar: Zarówno Departament Stanu, jak i Rada Bezpieczeństwa Narodowego przy Białym Domu byli przeciwni tej wizycie. Warszawa stanowiła zatem osobistą inicjatywę Trumpa i jego doradców – głównie dlatego, że spodziewali się u nas dobrego przyjęcia. Realną korzyścią jest więc nade wszystko uplasowanie Polski na osobistej mapie Donalda Trumpa.

Czy ta podróż cokolwiek zmieniła w amerykańskiej polityce względem Polski?

Nie istnieje żadna nowa polityka amerykańska, która byłaby wynikiem warszawskiego spotkania. Sam stosunek prezydenta jest raczej pozytywny – o ile on jeszcze pamięta o Polsce. Przychylność Trumpa nie przekłada się jednak na krytyczną ocenę sytuacji w Polsce, jaką przedstawił Departament Stanu w swoich trzech oświadczeniach: dwóch dotyczących praworządności i jednego wolności mediów.

Waszyngton bardzo krytycznie ocenił także usunięcie ze służby kilkudziesięciu polskich generałów, którzy byli znani w USA – mieli bezcenne doświadczenie we wspólnej z Amerykanami walce w Iraku czy Afganistanie, kształcili się na amerykańskich uczelniach. Minister Macierewicz przez ponad 18 miesięcy nie był przyjęty przez sekretarza obrony, choć stosunek Departamentu Obrony łagodzony jest przez fakt, że zadeklarowaliśmy chęć dużych zakupów amerykańskiej broni.

To pęknięcie między polityką prezydenta a establishmentu ma konsekwencje dla polskiej polityki. W retoryce działaczy PiS-u pojawia się idea, według której naprężone relacje z Unią Europejską, Niemcami czy Francuzami zastąpimy dobrymi stosunkami ze Stanami Zjednoczonymi.

Na prawicy można usłyszeć koncepcję zrobienia z Polski „amerykańskiego lotniskowca” w Europie. Mateusz Morawiecki mówił z kolei w exposé, że Stany Zjednoczone pozostaną „naszym głównym sojusznikiem”. To wyraz tej koncepcji?

To dowód słabej orientacji w sprawach międzynarodowych ze strony człowieka, który przedtem określił kandydatury Donalda Trumpa i Hillary Clinton jako wybór między dżumą a cholerą.

Zbigniew Brzeziński, pod wpływem doświadczeń rządów PiS-u z lat 2005–2007, powiedział dosadnie, że jeśli Polska chce mieć wpływy w Waszyngtonie, to musi mieć dobre stosunki z Niemcami. Jeśli Stany Zjednoczone – a mówię i o egzekutywie, i o Kongresie – mają pozyskać wsparcie Europy, to będą zwracać się do stolic w następującej kolejności: Berlin – Paryż – Londyn. Warszawa nie znajdzie się nawet w pierwszej piątce.

Byłem niedawno w Waszyngtonie – napięte relacje pomiędzy Polską a Komisją Europejską oraz poszczególnymi stolicami traktowane są tam bardzo poważnie. Warszawa nie tylko nie przyczynia się do budowania jedności europejskiej, ale i tę jedność osłabia. A przecież Europa jest Stanom potrzebna – chociażby na Bliskim Wschodzie, obie strony są sobie potrzebne w stosunkach z Rosją. To jeden z argumentów, który słyszałem z ust miarodajnych przedstawicieli administracji.

Czyli droga do Waszyngtonu wiedzie przez Europę?

Zdecydowanie – przez dobre stosunki ze stolicami Europy.

A co z naszym niestałym członkostwem w Radzie Bezpieczeństwa ONZ? Jaki wpływ to stanowisko może nam dać?

Niewielki. To stanowisko zwiększa możliwość wpłynięcia na agendę Rady Bezpieczeństwa bądź Zgromadzenia Ogólnego. Tematy takie jak rozbudowa definicji wojny hybrydowej leżą w interesie Polski – tak samo sprawa wojny w Donbasie i wtargnięcia Rosji na Krym. Utrzymywanie tych kwestii na forum ONZ-u jest rzeczą istotną. Jeśli polscy dyplomaci samodzielnie poruszyliby odleglejsze tematy, bez wsparcia innych, wywołałoby to zdziwienie – Warszawy nie postrzega się jako ważnego, aktywnego aktora na arenie międzynarodowej.

Amerykański budżet na rok 2018 zakłada cięcia budżetowe dla Departamentu Stanu, przy jednoczesnym wzroście wydatków na obronność. Jak to należy odczytać? Prezydent stawia na „twardogłowych” generałów?

Cały wywiad TUTAJ

Eugeniusz Smolar

specjalista od spraw międzynarodowych. Były wieloletni dyrektor Sekcji Polskiej BBC, senior fellow, członek Rady Centrum Stosunków Międzynarodowych.

Filip Rudnik

współpracownik „Kultury Liberalnej”. Absolwent Studium Europy Wschodniej UW.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka