Kultura Liberalna Kultura Liberalna
164
BLOG

Polsce nic się nie stanie

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Ekonomia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5
„Przyjmijmy pana punkt widzenia – Polska powinna dołączyć do strefy euro. Ale jeśli gdzieś na drodze pojawi się dołek, populiści i nacjonaliści powiedzą: gdybyśmy zachowali autonomię i naszą walutę, moglibyśmy ją dewaluować i ochronić zwykłych ludzi, a zamiast tego musimy chronić tę cholerną walutę, której od początku nikt nie chciał. Gra pan z nimi do jednej bramki”.

Łukasz Pawłowski: Czy można powiedzieć, że najgorsze w kwestii kryzysu w strefie euro jest już za nami?

Mark Blyth: Sytuacja z pewnością wygląda znaczenie lepiej. Początkowa faza kryzysu minęła, ponieważ minęło ryzyko dla systemu bankowego. Działania Europejskiego Banku Centralnego, takie jak agresywne luzowanie polityki monetarnej i jednoczesne zaostrzenie polityki fiskalnej, w końcu zdają się przynosić rezultaty.

Jednakże powinniśmy skupić się na bardziej fundamentalnym pytaniu – co zrobić, żeby poprawa sytuacji w europejskich gospodarkach trwała nadal. W Grecji wciąż mamy do czynienia z 20-procentową stopą bezrobocia i aż 40-procentową wśród ludzi młodych. Inne gospodarki bardzo dobrze prosperują, dlatego że opierają się na eksporcie. Ale trzeba pamiętać, że eksport zawsze zależy od zapotrzebowania kogoś innego. Co się stanie, jeśli światowa gospodarka w tym momencie wpadnie w recesję? Eksport zmaleje, a słabe południowe gospodarki znów wpadną w dołek. Chociaż dane ekonomiczne z ostatnich sześciu miesięcy są obiecujące i pojawiają się też pozytywne informacje polityczne – że centrum nie poddaje się naciskom skrajnej lewicy, a w szczególności prawicy – to nie można powiedzieć, że wyszliśmy już na prostą.

Niedawno pojawiły się wyniki badań pokazujące, że stosunek Europejczyków do euro oraz wskaźniki optymizmu konsumenckiego poprawiły się nawet w krajach takich jak Grecja. To oznacza, że ludzie patrzą w przyszłość z większą nadzieją niż do tej pory. Czy to sygnał pokazujący faktyczną poprawę stanu gospodarek, czy raczej te emocje nie mają ugruntowania w realiach ekonomicznych?

Mają ugruntowanie w realiach. Ale ważniejsze jest pytanie, co dokładnie wynika z tych danych. W niektórych przypadkach mieliśmy do czynienia z dekadą stagnacji i w końcu sytuacja trochę się poprawiła, co może prowadzić do poprawy nastrojów konsumenckich. Czy to oznacza, że przez najbliższych pięć lat gospodarki będą rozwijały się w tempie 3 proc., a Europa ruszy do przodu jak gospodarczy taran? Chciałbym, żeby tak było, ale nie dysponujemy wystarczającą liczbą danych, aby przewidzieć, co się stanie. Zwykle gospodarki funkcjonują w dziesięcioletnich cyklach. Działania Europejskiego Banku Centralnego wstrzymywały normalny przebieg cyklu. Więc jeśli teraz EBC zacznie zwijać swój program, to optymizm może bardzo szybko wyparować.

Naprawdę mam nadzieję, że wszystko potoczy się dobrze. Nie jestem pesymistą i nie chcę, żeby ludzie musieli wycierpieć jeszcze więcej, niż cierpią obecnie. Powinniśmy być jednak ostrożni, ciesząc się danymi z zaledwie sześciu miesięcy.

Ekonomiczna struktura Unii Europejskiej oraz strefy euro znacząco się nie zmieniła. Wielu ekonomistów, na przykład Joseph Stiglitz, twierdzi, że strefa euro jest jak dom, który został wybudowany tylko do połowy i w związku z tym na dłuższą metę nie da się go utrzymać. Potrzebuje fundamentalnych reform – albo prawdziwej integracji tych gospodarek albo rozwiązania. Zgadza się pan z tym twierdzeniem?

Oto jak w prosty sposób można myśleć o gospodarkach Unii Europejskiej. Mamy połowę kontynentu – jego częścią jest także Polska – która opiera się głównie na gospodarce niemieckiej i eksporcie z Niemiec na rynki reszty świata. Około 1/3 eksportu z Europy Wschodniej trafia prosto do Niemiec. A 1/3 z produktów wysyłanych do Niemiec to części samochodowe. Tak długo, jak niemiecki przemysł dobrze prosperuje, bo inni chcą kupować niemieckie produkty, tak długo Europa Wschodnia – albo bardziej ogólnie: kraje tworzące łańcuch dostaw dla niemieckiego kompleksu eksportowego – będą sobie świetnie radzić.

Europa funkcjonuje, opierając się na zestawie wspólnych reguł z jedną wspólną walutą. I – mówiąc najprościej, jak się da – jeśli ktoś dysponuje tak dużą nadwyżką jak Niemcy, to ktoś inny w tym systemie musi mieć deficyt. Ale jednocześnie, mamy reguły, które mówią, że deficytu mieć nie wolno, że deficyt jest verbotten. Od kilku lat zakłamujemy te reguły, bo pozwalamy państwom na deficyty. Ale co się stanie, jeśli znowu zaostrzymy warunki w krajach, które nie mogą bawić się w grę w eksport? To byłaby decyzja politycznie nie do utrzymania. Dokładnie taka, którą z przyjemnością wykorzystaliby populiści.

Przed chwilą powiedział pan, że nie jest pesymistą…

Bo całkiem możliwe, że wszystko będzie zmierzało w dobrym kierunku. I to, paradoksalnie, być może dzięki Brexitowi. Brytyjczycy zawsze sprzeciwialiby się pogłębieniu europejskiej integracji, a po odejściu Wielkiej Brytanii Unia być może właśnie znalazła się w takim miejscu, w którym polityczna konsolidacja stała się możliwa.

Co dokładnie rozumie pan przez polityczną konsolidację?

Na przykład wspólny budżet fiskalny, wspólną politykę przeciwdziałania bezrobociu, pewne mechanizmy, które przyczynią się do ustabilizowania euro. Bardzo wiele zależy jednak od tego, jak dobrze będzie radził sobie Macron przez najbliższe dwa lata, szczególnie z francuską opinią publiczną i francuskim rynkiem pracy. Ale to jest scenariusz pozwalający uniknąć rozpadu, o jakim mówię.

Macron niespodziewanie zwyciężył zarówno w wyborach prezydenckich, jak i parlamentarnych we Francji. Angela Merkel zmierza do czwartego zwycięstwa w Niemczech. Ale Merkel zawsze była bardzo ostrożnym politykiem. Czy naprawdę sądzi pan, że tak zwany francusko-niemiecki silnik napędowy może znowu zacząć działać i popchnąć Unię w sugerowaną przez pana stronę?

Cały tekst TUTAJ

Mark Blyth

profesor ekonomii politycznej na amerykańskim Brown University. W 2012 r. opublikował głośną książkę pt. „Austerity. The history of a dangerous idea”, krytyczną wobec polityki ograniczania wydatków publicznych jako metody wyjścia z kryzysu. Jest też współredaktorem zbioru tekstów pod tytułem „The Future of the Euro” (2015).

Łukasz Pawłowski

szef działu politycznego i sekretarz redakcji „Kultury Liberalnej”.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka