Piotr Smolanski Piotr Smolanski
49
BLOG

Złe jest wrogiem okropnego.

Piotr Smolanski Piotr Smolanski Polityka Obserwuj notkę 6

Pomimo miałkości i niekompetencji premiera istnieje dość istotny powód dla którego rządy PO są dla Polski lepsze, niż rządy PiS. Ten powód to... zaufanie.

Ludzie myśląc o ekonomii najczęściej są zupełnie oślepieni przez liczby i statystyki, nie zdając sobie sprawy z tego, iż są one tylko wtórnym wskaźnikiem mówiącym o czymś, co nie podlega kwantyfikacji. Pamiętam jak wiele lat temu po wyjeździe z Polski do UK tłumaczyłem pewnemu sceptycznemu Anglikowi, iż Polska jest na krawędzi totalnej katastrofy gospodarczej i że grozi nam model argentyński, z wojskiem na ulicach. To były czasy tow. Millera i jeśli spojrzeć na ówczesne wskaźniki ekonomiczne, zwłaszcza poziom długu publicznego, takie histeryczne przepowiednie były uzasadnione. Choć tak naprawdę, oczywiście, nic takiego Polsce nie groziło. Takoż Ziemkiewicz, bodaj w "Michnikowszczyźnie", pisze z (uzasadnioną, jak najbardziej) furią o polskim NEPie, dochodząc na podstawie wszystkich tych numerków do nieuniknionego wniosku, że cały ten burdel musi się spalić i zawalić. Wniosek mylny, bo ani musi, ani chce. Radzi sobie całkiem dobrze.

Jedną rzeczą jest zdolność adaptacji człowieka do wrogich mu warunków. Polska od początku lat dziewięćdziesiątych jest okupowana przez coraz to różniejsze i ciekawsze lewicowe rządy (rządu nielewicowego nie mieliśmy nigdy). Naród przyzwyczaił się do owej okupacji i daje sobie radę pomimo niej (wzrost gospodarczy nie DZIĘKI, ale POMIMO najlepszych wysiłków rządu). Ile już było ustaw i inicjatyw, które według prasy miały spowodować katastrofę i potop? Dziesiątki. Któraś spowodowała? Nie, nawet jeśli powinna była. Społeczeństwo ma ogromną odporność na swoje rządy i ich wysiłki zmierzające do zniszczenia kraju. Gospodarka funkcjonowała nawet w latach 90tych, w czasach nieistnienia prawa, łapownictwa rozpasanego do nieopisywalnych rozmiarów, nieściągalności jakichkolwiek płatności, braku sądów, powszechnej wzajemnej nieufności, chorego fiskalizmu. Dawała sobie radę. Nie należy niedoceniać odporności Polski na rządową głupotę.

Drugą rzeczą jest niezrozumienie samej idei ekonomii i fiksacja na tle pieniądza. Pieniądz jako taki, z czego zdawano sobie sprawę przez większość historii świata, nie istnieje. Jest abstrakcją pozbawioną własnego znaczenia i wartości. Dawniej radzono sobie z tym dając mu "pokrycie" w srebrze, czyli kolejnej abstrakcji, pozbawionej własnego znaczenia i wartości (wystarczy się nad tym chwilę zastanowić aby dojść do wniosku, że sensowniejszym z punktu widzenia czysto praktycznego pokryciem byłyby krowy, czy woda). Obecnie odrzuciliśmy już tę kulę u nogi, przeszliśmy na pieniądz czysto abstrakcyjny. Jest on pewną miarą energii wkładanej przez obywatela w system i pobieranej z niego. Miarą podlegającą często psychologicznym raczej niż ekonomicznym wachaniom, niepewną, podatną na histerie i wybuchy entuzjazmu, niemożliwą do trwałego określenia, co zresztą zauważył już Adam Smith. Żeby pieniądz działał, musi krążyć. W teoretycznej sytuacji w której ludzie całość otrzymywanych pieniędzy pakują pod poduszkę a żyją z tego co im w ogródku wyrośnie, ekonomia umiera, rozpada się w pył. Rynkowa gospodarka XX/XXIw działa tak długo, jak długo pieniądz wpływa do systemu i zaczyna się w nim obracać, jak długo ludzie go używają. A jako, że pieniądz jako twór samoistny nie istnieje, całość gospodarki opiera się na zaufaniu i wierze. System działa jak długo ludzie wierzą, że działa, pieniądz istnieje jak długo ludzie wierzą, że istnieje. Idzie to trochę dalej, bo można również powiedzieć, iż system działa jak długo ludzie wierzą, iż wszyscy inni wierzą że działa, pieniądz istnieje jak długo ludzie wierzą, że wszyscy inni wierzą w jego istnienie. Ostatecznie sprowadza się to do jednej i tej samej siły sprawczej. Ekonomia może przetrwać dodruki inflacyjne, może przetrwać wysoki fiskalizm, może przetrwać najróżniejsze tragedie i katastrofy naturalne. To, co powoduje, że system wali się w gruzy to upadek zaufania. Tym właśnie był Wielki Kryzys, to właśnie wydarzyło się teraz.

To prowadzi do prostego wniosku, że dla ekonomii państwa które nie znajduje się samo w kryzysie (a Polska się w kryzysie obecnie nie znajduje) lepszy jest rząd, który ludzi uspokaja, niż który wywołuje niepokój. To jest głównym powodem dla którego rząd PO uważam za lepszy dla Polski od rządu PiS. Nie jest to jakaś wiara w kompetencje premiera Tuska, przeciwnie. Uważam go za zupełne zero, miernotę niezdolną do podjęcia jakiejkolwiek decyzji, faceta bezbarwnego w sposób wręcz idealny. Rząd PO bytuje z pewnością na tych samych wyżynach miernoty i niekompetencji na których egzystował rząd PiS, zajęty tą samą pogonią za stołkami i szerszym dostępem do koryta, takimi samymi wałami i przekrętami, pogrążony w tym samym marazmie decyzyjnym, puszczający, dokładnie jak swoi poprzednicy, całość pary w pijarowy gwizdek. Różnią się tylko tonem owego gwizdka. PiS nawoływał do nieustannej wojny, przekonując ludzi, że są na krawędzi katastrofy. PO nawołuje do spokoju, przekonując ludzi, że żyją w krainie miodem i mlekiem płynącej. Nie wdaję się tu w ogóle w dywagacje na temat racji lub jej braku, na temat przesady, histerii i zarządzania przez kryzys lub przez kłamstwo. Istotne jest to, że przekonywanie ludzi, że nadchodzi katastrofa kiedy wykonywane przez rząd potrafi stać się samospełniającą się przepowiednią - łatwiej wierzymy w rzeczy złe, niż dobre. Wpychanie ludziom propagandy sukcesu to coś, co są w stanie ze stoickim spokojem zignorować i dalej robić swoje. Z dwojga złego, z wyboru między dwoma nieudolnymi lewicowymi ugrupowaniami wolę to, które swojej niekompetencji i pasożytnictwa nie pcha w oczy i nie niszczy zaufania narodu do systemu. Ta jedyna różnica między dwoma obecnie największymi ugrupowaniami, wcale nie jest różnicą nieistotna.
 

Jestem Quellistą, wierzącym w słowo Adama Smitha i chronienie najsłabszych przed skutkami owego słowa. To chyba czyni mnie centrystą. Niech i tak będzie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka