Na wstępie mojej notki pragnę zapewnić, że jestem gorącą zwolenniczką pomocy humanitarnej w tym medycznej dla Ukraińców z Majdanu. Ale chciałabym jednak wiedzieć z jakich funduszy mój kraj sfinansuje leczenie rannych w polskich szpitalach.
To pytanie zrodziło się juz m. in. w głowie pewnej dziennikarki, która zadała je wczoraj ministrowi B. Sienkiewiczowi na konferencji prasowej. Oczywiście nie otrzymała jasnej odpowiedzi. Pan minister kręcił jak nieprzymierzając nieprzygotowany do lekcji uczeń po czym płynnie przeszedł do kolejnego pytania pozostawiając dziennikarkę (oraz mnie) z niczym.
Myslę, że wypadałoby zwyczajnie powiedzieć, że nie ma się wiedzy w tej sprawie, ale nie, gdzieżby tam, po co obnażać uczciwe teki fakt...
Zaczęłam więc pobieżnie przeglądać Internet i na razie nie znalazłam nic poza opinią, że zadawanie tego pytania w takiej chwili to nietakt...
Oto cytat: "(...) w tej sprawie konferencję zwołał marszałek Lubelszczyzny, Krzysztof Hetman. Powiedział, że spotkał się z dyrektorami stacji pogotowia i podległych sobie szpitali. Wyjaśnił, że są przygotowani na każdą ewentualność, w tej chwili sprawdzają, jaką liczbą łóżek dla rannych Ukraińców mogliby dysponować. A pieniądze? - W ogóle nie rozmawiamy o pieniądzach. Uważamy to w tym momencie za niestosowne(...)" źródło: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15488129,Polskie_szpitale_beda_przyjmowaly_Ukraincow___Nikt.html
Zatem ja w swoim grubiaństwie zadam to pytanie jeszcze raz? Czy ktoś wie z jakich środków sfinansowane zostanie leczeniepacjentów z Ukrainy, które tak wielkodusznie oferuje sąsiadom nasz rząd?
