Dziś obiecana druga część historii jednej z najciekawszych Warszawianek w Berlinie. Na początek spróbujmy nieco przenieść się w atmosferę i krajobraz drugiej poł. XIX wieku i wyobrazić sobie dom ówczesnego bankiera przy Viktoriastraße w dzielnicy Tiergarten (w czasie II wojny światowej dzielnica ulegla b.silnym zniszczeniom). Tak opisywał go właściciel:
"Frontem do ulicy w jednym rzędzie znajdowały się trzy salony. Pierwszy to biblioteka udekorowana na czerwono, drugi to salon muzyczny o trzech oknach. Na umeblowanie składały się piękne stare meble z XVIII wieku, które nabyłem w Gdańsku. Trzeci, mniejszy salon, służył mojej żonie jako buduar. Rozległa jadalnia, wyłożona drewnianą boazerią, wychodziła z kolei na ogród. Przed nią znajdowała się zamknięta weranda, urządzona w stylu chińskim, z której przez taras i dwa rzędy schodów schodziło się do ogrodu urządzonego w stylu angielskim. Obok jadalni znajdował się pokój dla palących i pokój do gry w bilarda, często używany, jako że wówczas z moją żoną chętnie po kolacji rozgrywaliśmy partię. Na pierwszym piętrze znajdowały się sypialnie i pokoje mieszkalne, na drugim pokoje dziecinne."
Fürstenbergowie prowadzili otwarty dom, w którym oprócz przedstawicieli ówczesnego życia gospodarczego bywali arystokraci, politycy, dyplomaci, naukowcy i artyści.
"Moja żona przyniosła z Polski pojęcie "otwartego domu" (dosł. "otwartego stołu" - przyp. L.B.). Sprawiało jej radość, gdy ktoś z przyjaciół domu przychodził niezapowiedziany. Zawsze znalazło się dla niego nakrycie. (...) Niewielki krąg Polaków żyjących wówczas w Berlinie, znalazł tu naturalne środowisko. Była wśród nich elegancka pani Busse, która wyszła za szanowanego berlińskiego bankiera i która przez kilka lat należała do najlepszych przyjaciółek mojej żony. Było też kilku polskich artystów, jak malarz Kossak, Pułaski i Fałat, który (...) stał się jednym z najznamienitszych przedstawicieli szkoły polskiej a nieco później otrzymał od nas zlecenie pomalowania naszej jadalni na Viktoriastraße."
W domu na Viktoriastraße powstał cykl pejzaży Fałata przedstawiających pory roku. Potem zlecenie zostało uzupełnione o nowy cykl malowideł ściennych, bardziej dostosowanych do rozmiarów pomieszczenia. Wykonaną pracą Fürstenbergowie byli zachwyceni.
Do polskich przyjaciół domu zaliczało się także małżeństwo Kościelskich, odgrywające swego czasu niemałą rolę w Berlinie. W tym kontekście ciekawe są uwagi Autora wspomnień dotyczące sytuacji politycznej i zaostrzającego się konfliktu na terenie zaboru pruskiego:
"Kościelski był deputowanym do Reichstagu i wspierał politykę porozumienia zapoczątkowaną swego czasu przez stronę niemiecką wobec Polaków w Prowincji Poznań (Provinz Posen) i na Górnym Sląsku. (...) Niestety potem niemiecka polityka zmieniła kierunek. Próbowano Polaków trzymać krótko i grożono poprzez politykę "Hakaty" wywłaszczeniami. (...) Nie da się zaprzeczyć, że polityka wobec Polaków była prowadzona niezręcznie. Kościelski widział w końcu konieczność przejścia do opozycji."
Dzięki Anieli dom wypełniała sztuka i muzyka, odbywały się koncerty, śpiewano pieśni Schuberta i Brahmsa. Do znajomych domu oprócz już wymienionych zaliczali sią także kompozytorzy Maurycy Moszkowski i Richard Strauß, reżyser Max Reinhardt, pisarz Gerhard Hauptmann i bakteriolog Robert Koch. To, że dom Fürstenbergów przez dwadzieścia lat był jednym z najatrakcyjniejszych salonów Berlina, było niewątpliwą zasługą Anieli i jej talentów towarzyskich. Jej mąż zawsze to z dumą podkreślał.
"Starania Anieli szły zawsze w tym kierunku, aby jej towarzystwo było starannie wymieszane. Obok osobistości oficjalnych chętnie sadzała uczonych, artystów, dziennikarzy i ciekawych przybyszów. Organizowała wykłady naukowe, prosiła o wygłoszenie wykładu w jej salonie tego czy innego poetę, przykładała wagę do przyjaźni z kobietami, które posiadały duchowe zainteresowania i opanowały sztukę konwersacji".
Na początku XX wieku Fürstenbergowie przeprowadzili się do willi w dzielnicy Grunewald, początkowo zaplanowanej jako letnia siedziba. Pod koniec życia Aniela poświęciła się działalności charytatywnej, która pochłaniała sporą część jej czasu. Z jej inicjatywy i początkowo z niewielkimi środkami powstał dom opieki nad noworodkami, który później rozrósł się do dość pokaźnych rozmiarów. Znajdowały w nim schronienie i opiekę medyczną matki z nieślubnymi dziećmi, mogły w nim też rodzić. Pomoc nie kończyła się na tym - później panie "z towarzystwa" poświęcające się pracy społecznej pomagały samotnym matkom znaleźć zatrudnienie. Prywatne darowizny Fürstenbergów nie starczały na pełne pokrycie kosztów - jak dziś powiedzielibyśmy - projektu, toteż Aniela rok w rok organizowała oprócz akcji reklamowych zbiórki pieniędzy. Imprezy te przyciągały całe berlińskie towarzystwo i udawało się dzięki nim pozyskać pokaźne środki. Działalność tą prowadziła do końca życia mimo coraz bardziej pogarszającego się stanu zdrowia. Aniela Fürstenberg z domu Natanson zmarła w roku 1915.
"Z jej romantycznym i uczuciowym nastawieniem, które zachowała od czasów swej młodości, nie pasowałaby do czasów powojennych z ich pożądanym racjonalizmem. Dlatego jest to dla niej szczęściem, że nie musiała zaznać tego okresu."- pisał Carl Fürstenberg po śmierci ukochanej żony. C.Fürstenberg zmarł w 1933 roku i pisząc te słowa nie mógł wiedzieć ani tego, jak bardzo są one prorocze ani tego, co przyniosą zdarzenia w niedalekiej już przyszłości.
Jakie były dalsze losy niektórych z osób wspomnianych w histoii, która wraz z dawnym światem skazanym na przeminięcie, skończyła się na I wojnie światowej? Najstarszy syn Fürstenbergów, Hans, udał się na emigrację w 1937 roku, choć jak wspomina "już od 1933 roku pakował walizki." Kilka lat po wojnie wrócił do Niemiec i przystąpił do rekonstrukcji dzieła ojca. Walther Rathenau został w 1922 roku zamordowany w zamachu przeprowadzonym przez organizację Consul, wywodzącą się z Freicorps'u. Jego śmierć chyba w sposób najwyraźniejszy dawała przeczucie tragicznego dalszego ciągu, który miał nastąpić niewiele później. Max Liebermann został w 1933 roku pozbawiony funkcji prezesa Pruskiej Akademii Sztuk, niedługo potem zmarł w Berlinie w 1935 roku. Maurycy Moszkowski przeniósł się do Paryża (choć zachował związki z Berlinem), gdzie zmarł w 1925 roku. Polscy bywalcy salonu Fürstenbergów wszyscy opuścili Berlin jeszcze przed I wojną światową. Kościelski wycofał się z polityki i zajął się działalnością gospodarczą, administrowaniem swych dóbr i działalnością charytatywną. Wojciech Kossak opuścił Berlin w proteście przeciwko nasilającym się antypolskim nastrojom - od tej pory tworzył głównie w Krakowie i Wiedniu. Z Berlina wyjechali także Pułaski i Fałat - ten ostatni zajął się w Polsce, poza malarstwem, tworzeniem struktur życia artystycznego.
I tak dobiegła końca jedna z żydowsko-niemiecko-polskich historii, która chyba warta była opowiedzenia....
Wszystkie cytaty pochodzą z książki Carl Fürstenberg. Die Lebensgeschichte eines deutschen Bankiers. Rheinische Verlags-Anstalt, Wiesbaden.
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura