Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
412
BLOG

Nierozgarnięci prokuratorzy - na staż do Rosji!

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 5

       Nie, to nie ironia, to całkiem poważnie. Po przemówieniu premiera Tuska okazało się, że domagający się zwrotu wraku TU154 niejako automatycznie lądują w obozie zdrady narodowej. Ponieważ żadna obrona przed tak absurdalnym zarzutem nie ma sensu, należy posunąć się jeszcze dalej - nie tylko w dalszym ciągu domagać się od rosyjskich władz zwrotu własności RP ale żądać jeszcze wysłania wojskowych prokuratorów na staż do Rosji. Powód jest prosty: tam właśnie panowie prokuratorzy mogliby się nauczyć, jak powinni postępować z wydawaniem dokumentów i danych dot.własnych obywateli obcemu państwu.

       Atest dbałości o interes własnego państwa wydał prokuraturze rosyjskiej nie kto inny tylko sam Andrzej Seremet, mówiąc o kolejnych ograniczeniach polskiego śledztwa z powodu braków w dokumentacji: "To, co deklaruje Komitet Sledczy często rozbija się o rzeczywistość tamtejszych warunków prawnych związanych z selekcją materiałów, której dokonuje rosyjska Prokuratura Generalna.Tam każdy dokument jest poddawany analizie, czy może być ekspediowany za granicę w ramach wykorzystywania pomocy prawnej." (za rp.pl z 15.04.2012, Grażyna Zawadka).

       I słusznie, nic dodać nic ująć, co i po co wysyła się za granicę trzeba sprawdzać i analizować. Nasi prokuratorzy wojskowi jakoś o tej prostej sprawie nie pomyśleli. Rosja prosi - dokumenty się wydaje, przyjazne i ocieplone stosunki, wiadomo. Trudno oczywiście na szybko i bez dogłębnej analizy stwierdzić, czy sprawdzanie akt rodzin Pilotów TU154 na trzy pokolenia wstecz i wydanie tych danych władzom rosyjskim jest zgodne z prawem - to powinni zbadać fachowcy na podstawie analizy odnośnych aktów prawnych (Ustawa o Ochronie Danych Osobowych, Kodeks Karny, itp.). Nie jest oczywiście wykluczone, że prokuratorzy zwracając się z żądaniem danych rodzin Pilotów nie mających nic wspólnego ze śledztwem poruszają się w jakiejś niezdefiniowanej strefie prawnej, w której nie ma konieczności udostępnienia takich danych ale też i nie jest to zabranione. Jeżeli tak jest, to takie luki należałoby jak najprędzej zamknąć.

       Prośba strony rosyjskiej jest jednak kuriozalna, kuriozalne jest także jej uzasadnienie - ma chodzić o ustalenie kręgu osób uprawnionych do uzyskania w rosyjskim śledztwie statusu osób poszkodowanych. Trudno sobie raczej wyobrazić, że dziadkowie nieżyjących Pilotów (o ile jeszcze sami żyją) będą w Rosji wnioskować o status poszkodowanego. Ale nawet gdyby, to co mają tu do rzeczy dane z IPNu? Czy gdyby np. okazało się, że któryś z nich jest pochodzenia żydowskiego czy ormiańskiego (bo badano też pochodzenie rodziny), to miałby być z tego powodu inaczej traktowany w trakcie procesu? Przecież to niedorzeczność widoczna gołym okiem. Jakie prawdziwe intencje strony rosyjskiej kryją się za tym absurdalnym żądaniem, trudno jeszcze na 100% powiedzieć, póki co wszystko to tylko pszypuszczenia.

       Niestety jeszcze bardziej kuriozalne jest zachowanie Prokuratury Wojskowej, która powołując się na wniosek o pomoc prawną zażądała tych danych od IPNu. A przecież nie musiała. Art. 5 Umowy o pomocy prawnej między RP a FR mówi wyraźnie: "Umawiające się Strony udzielają sobie wzajemnie pomocy prawnej przez dokonywanie poszczególnych czynności procesowych przewidzianych przez prawo wezwanej(w tym wypadku polskiej - L.B.) Umawiającej się Strony." Według powszechnie znanych faktów, polskie prawo nie przewiduje grzebania w życiorysach dziadków uczestników katastrofy lotniczej na okoliczność jej badania, czy ustalania tytułów do odszkodowań.

       W Art.7 pkt 1, dot. wykonywania wniosku czytamy: "Przy wykonywaniu wniosku o udzielenie pomocy prawnej organ wezwany stosuje przepisy prawne swojego państwa. Na wniosek organu wzywającego mogą być zastosowane przepisy procesowe wzywającej Umawiającej się Strony, jeżeli nie są one sprzeczne z prawem wezwanej Umawiającej się Strony." I znów to samo - prawo polskie w żaden sposób nie przewiduje sprawdzania życiorysów przodków uczestników katastrof lotniczych, mało tego, sprawdzanie np. ich pochodzenia może być wręcz niezgodne z Konstytucją.

       Wreszcie Art. 17 Umowy przewiduje odmowę udzielenia pomocy prawnej: "Pomocy prawnej można odmówić, jeżeli jej udzielenie może zagrozićsuwerenności, bezpieczeństwu, porządkowi publicznemu lub innym ważnym interesomalbo pozostawałoby w sprzeczności z podstawowymi zasadami prawa lub międzynarodowymi zobowiązaniami Umawiającej się Strony." Tak więc możliwości uzasadnienia odmowy w przypadku tak kuriozalnych i nie mających nic wspólnego ze śledztwem żądań jest sporo, trzeba tylko chcieć z nich skorzystać. Prokuratura Wojskowa skorzystać nie chciała.

       Pierwsze "korzyści" tej operacji właśnie poznaliśmy - pojawiły się głosy krytyczne wobec IPNu, choć pracownicy IPNu zachowali się całkowicie zgodnie z prawem i w dodatku przytomnie - zgłosili sprawę jako podejrzaną i dziwną do Prokuratora Generalnego, inicjatywa grzebania w historii rodzin nie wyszła i tak od nich. Oczywiście szansa na dostrzeżenie tych wszystkich faktów przez konsumentów mediów zaprzyjaźnionych jest niewielka. Tak samo jak i na to - a wskazują na to liczne błędy i decyzje popełniane dotychczas -  że wojskowi prokuratorzy skorzystają z doświadczenia i wiedzy swych rosyjskich kolegów i zaczną wreszcie myśleć, jakie dokumenty, komu  i po co przekazują.

      

     

 

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka