Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
618
BLOG

Agencje informacyjne czy agentury dezinformacyjne, cz.II

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 6

       Jak wspomniałam w pierwszej części, od kilku dni zaglądałam sobie w wolnych chwilach na zachodnie strony i portale (mówię tu o Europie kontynentalnej, jako że dynamika Wysp Brytyjskich jest nieco inna) z ciekawością, co też tam można znaleźć na temat trzeciej rocznicy katastrofy smoleńskiej. Jako osoba o pewnej dojrzałości nie liczę oczywiście na szczególne wzruszenie się świata polskimi dramatami. Mam jeszcze zresztą dość dobrze w pamięci słowa jednego z moich znajomych właśnie stamtąd, świetnie zorientowanego w polityce, bystrego i dość krytycznego wobec mediów. Otóż powiedział on - po wysłuchaniu mojego zdania najwyraźniej zbieżnego z jego dotychczasowymi przypuszczeniami - dokładnie to: "Wiesz, na Zachodzie to wszyscy chcą mieć po prostu spokój z Polską i z waszymi problemami. I chcą mieć spokój z Rosją." Mądre słowa, cytuję je zawsze i wszędzie, także tym, którzy pokładają naiwne nadzieje w jakichś międzynarodowych, bliżej niesprecyzowanych ciałach (nie mylić z konkretną pomocą NATO czy konkretnych służb w konkretnych przypadkach).

       Mimo wszystko to, co udało mi się przeczytać wprawiło mnie w wielkie zdumienie. Nie, nawet nie to, czego nie było - wiele dużych gazet w ogóle nie poświęciło sprawie uwagi. Zdumiało mnie to, co było do znalezienia (zaznaczam przy tym, że nie dokonuję tutaj jakiejś przekrojowej analizy, po prostu piszę wrażenia z tego, co jest w miarę łatwo dostępne dla czytelnika). A więc szwajcarski czy niemiecki czytelnik dowiaduje się, że w trzecią rocznicę smoleńskiej tragedii w Warszawie demonstrowało "wiele setek (=setki) nacjonalistów". Informację tę podawały zarówno większe gazety, gazety regionalne jak i portale informacyjne (m.in. Die Welt, Thueringer allgemeine, Schweizer Radio und Fernsehen, Wiler Zeitung, www.swissinfo.ch czy Blick.ch). Różnice w informacjach były minimalne - gdzieś darowano sobie tych "nacjonalistów", gdzie indziej doprecyzowano, że niby rano albo przez cały dzień było tam te "wiele setek (setki) nacjonalistów". Tego, że na manifestacji było 80tys.uczestników nie znalazłam nigdzie, "wiele setek"(setki) i koniec. Ciekawe jest przy tym to, że wszystkie te media powoływały się na informacje dużych, tzw.poważnych agencji prasowych, głównie afp i sda. I to jest właśnie zadziwiające. Bo o ile można zrozumieć, że dziennikarz z Turyngii czy z jakiegoś szwajcarskiego kantonu nie będzie z takiej okazji podróżować do Warszawy, to, to co robią agencje prasowe zrozumieć jest już dużo trudniej. O ile wiadomo utrzymują one korespondentów na miejscu - zwykle są to ludzie dobrze zorientowani w miejscowych realiach i znający język. Ponieważ jak wiadomo manifestantów było ok.80tys. (sama będąc na miejscu oceniłam liczbę na ok.100tys. ale 80 tys. wydaje się realistyczne), można sobie dointerpretować, jak im się zrobiły z tego te "setki". Wybór jest pomiędzy kompletną niekompetencją, stanem wskazującym na spożycie i ew.dyrektywą szefa, z czego to trzecie wydaje się najbardziej prawdopodobne. Nie wiem ale tak mi się wydaje. Oczywiście pozostaje jeszcze kuriozalna możliwość, że wszystkie te agencje, gazety i portale zmówiły się na identyczny urojony scenariusz obchodów.

       Na francuskojęzycznych portalach informacyjnych (m.in.Boursorama.com; Lyon capitale; Actualites24h) sprawy mają się nieco - ale tylko nieco - lepiej, na większości mowa jest o "tysiącach" manifestujących. Manifestujący nie są tam także rutynowo ostemplowywani jako "nacjonaliści", choć takie określenia także padają. Większość portali, na które zaglądałam nie podaje źródeł tej informacji (zwykle większość informacji w mediach francuskich pochodzi także z afp). Tak czy tak, z prawie stu tysięcy zrobić "setki nacjonalistów" (a nawet "tysiące") to jednak wyczyn nieprawdopodobny.

       Jaki wynika nam morał z tej historyjki, poza tym, że media ordynarnie dezinformują? Ano jeszcze i drugi. W  tej "zwykłej katastrofie lotniczej" same agencje prasowe i media muszą dostrzegać jednak coś, co mieszkańcom Zachodu mogłoby odebrać upragniony "święty spokój". Ciekawe w każdym razie, co to takiego może być. Wszyscy społem dbają w każdym razie  zgodnie o komfort obywateli, który straciliby niewątpliwie, gdyby uchylono im choćby rąbka informacji o tym "wypadku" (chodzi o takie dane jak ilość demontrujących w rocznicę - to w końcu informacja drugorzędna, związana luźno z samą katastrofą).

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka