Między "pstrągiem świeżym wypatroszonym", jakimś wieprzowym mięsiwem za 9zł z Tesco czy z Biedronki i ząbkami ogrodniczymi marki "Gardena" (to aktualne reklamy) telewidzowie mogli się porozkoszować uczuciami patriotycznymi, na wesoło oczywiście. Danuta Holecka próbowała robić dobrą minę do złej gry. Sprawozdawca z Poznania wykrzykiwał rozentuzjazmowany do zdumionych widzów, że na pikniku z ulotkami są tłumy a kolejka po fanty nie kończy się. Faktycznie widzowie widzieli natomiast trochę ludzi w różnym wieku, tłumów w każdym razie na wizji nikt nie widział. Trudno powiedzieć, czy to poczucie humoru reportera, czy polecenie służbowe.
I te piękne obrazki z Warszawy. Prezydent wesoły, otoczony "fajnymi" ludźmi, "fajnymi", zaprzyjaźnionymi mediami i wszyscy wokół "fajni" i weseli. A na koniec czekoladowe ptaszydło i zapowiedziana "spontaniczna radość". No i przemówienia i wystąpienia w studio - fajne miały być i wesołe a wyszły jak cholera dydaktyczne. Oprócz tego, że oglądając to wszystko człowiek zastanawiał się całkiem na poważnie, czym oni się właściwie w Kancelarii Prezydenta RP zajmują (radością? uprzejmością? - toż faktycznie problemy godne głowy państwa), obywatele zostali po prostu pouczeni i zrugani.
Za co? Ano za to, że są ponurzy i świąt nie świętują na wesoło. I że brakuje im życzliwości i uprzejmości w życiu codziennym. Poważnie? Tak, poważnie. To najwyraźniej problem władz i mediów zaprzyjaźnionych sporego, środkowoeuropejskiego państwa. Tak duży problem, że aż trzeba z tym wyskoczyć na obchodach święta państwowego. Co można na to odpowiedzieć? Po pierwsze - nie twórzcie po raz kolejny fałszywego i zakłamanego obrazu Polaków, tym razem jako ponuraków, gburów i chamów, w dodatku nieżyczliwych i nieuprzejmych. Polacy nie są ani mniej ani bardziej uprzejmi czy weseli niż inne nacje Europy i wypraszam sobie sugerowanie podobnych opinii o moich współobywatelach ze strony władz państwa. Nie wiem w jakich środowiskach obraca się Pan Prezydent oraz redaktorzy naczelni współorganizujących mediów - nie wykluczam oczywiście, że obracają się oni w środowiskach wyjątkowo intryganckich i ponurych. Większości Polaków na pewno to jednak nie dotyczy i przestańcie ludzi w ten sposób ustawiać.
Po drugie - zostawcie ludzi w spokoju i nie dyktujcie im, z jaką dozą wesołkowatości mają świętować święta narodowe, rocznice i inne wydarzenia. Ludzie zwykle sami dość precyzyjnie wiedzą, które ze świąt nadają się do obchodów radosnych a które do bardziej refleksyjnych, do tego nie jest nikomu potrzebna radość zadekretowana przez Pałac Prezydencki. A po trzecie - przestańcie wreszcie robić to, co najlepiej potraficie - mianowicie dzielić społeczeństwo. Tym razem na swoich - wesołych i "fajnych", którzy pożywią się czekoladowym ptaszydłem oraz na "NICH" - ponurych i "niefajnych", którzy na zajadanie się orłem nie mają najmniejszej ochoty.
P.S. Właśnie wieść gminna niesie, że ptaszydło było na uroczystości odgrodzone łańcuchami a przybyli goście rozczarowani niemożnością skubnięcia czekoladowego cuda. Ciekawe, kto w końcu ptaszydło - mówiąc kolokwialnie - zeżre.
Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka