Stowarzyszenie Lepszy Świat Stowarzyszenie Lepszy Świat
2211
BLOG

(anty)Plakatowa paranoja w Poznaniu

Stowarzyszenie Lepszy Świat Stowarzyszenie Lepszy Świat Polityka Obserwuj notkę 3

 

Czyli mandat i inwigilacja zamiast przestrzeni publicznej.

W ostatnich dniach podniosła się w naszym pięknym mieście dyskusja na temat plakatów „szpecących” ulice Poznania. Jak widać władze lokalne uczą się od mistrzów tematów zastępczych okupujących Warszawę. Były dopalacze, są stadiony – my z kolei przerobiliśmy walkę z żebractwem, wielką bitwę o kontenery dla raptem parunastu osób, przyszedł czas na niesłychaną bolączkę, spędzającą sen z powiek „elitom” miasta i zagrażającą naszym najżywotniejszym interesom- plakaty na ulicach.

W bój ruszyli przedstawiciele władz, Straży Miejskiej i niestety niektórzy przedstawiciele relatywnie rozsądnych mediów lokalnych. Ton komentarzy naszych prowincjonalnych VIP-ów nie rokuje zbyt dobrze. Już niedługo czekają nas pewnie łapanki na ulicach i masowe przeszukania, czy ktoś nie ma w plecaku/teczce jakiegoś plakatu i "substancji przypominającej klej". Podejrzanych czekają pewnie obozy przejściowe (w kontenerach?) i wymuszanie zeznań przy użyciu długotrwałego patrzenia na logotyp Poznania.Bo przecież plakatami mogą, wredni chuligani, nasze piękne miasto zaatakować i oszpecić, turystów wystraszyć- i skompromitować nas przed Euro2012 bardziej niż wybrakowany stadion i brak infrastruktury turystycznej z prawdziwego zdarzenia…

 

Czasem zastanawiam się, czy nie zasnąłem przypadkiem przy oglądaniu produkcji „Monty’ego Pytona” i wciąż nie mogę się obudzić…

 

Zacznijmy od faktów.

Poznańska przestrzeń publiczna pod kątem możliwości promocji działań niekomercyjnych, wyrażania opinii na tematy społeczno-polityczne, z wyłączeniem jednorazowych zgromadzeń po prostu nie istnieje. Na całe centrum Poznania przypada raptem kilka zniszczonych tablic, na których my, obywatele, możemy zamieścić za darmo ogłoszenie. Centrum Informacji Miejskiej nie zamieszcza plakatów nawet współfinansowanych przez Urząd Miasta Poznania, o ile nie sprzedaje na daną imprezę biletów…Citylighty, billboardy, słupy ogłoszeniowe, tablice w tramwajach i autobusach – wszystkie są płatne i to słono. Jeżeli chce się zrobić coś dla ludzi za darmo, czy zwrócić ich uwagę na jakiś problem- skąd niby wziąć pieniądze na 16 zł/tydzień za 1 (słownie: JEDEN) plakat w MPK? Czyli: nie dość, że prowadząc niekomercyjną działalność tracimy czas mogąc zarabiać pieniądze, nie dość, że plakaty drukujemy, żeby ludziom powiedzieć coś ważnego, to jeszcze mamy do działalności tej dopłacać i kupować miejsce na ich ekspozycję?

 

Przestrzeń publiczna tylko dla bogatych.

Trudno nazwać mnie sympatykiem poznańskich anarchistów, a nacjonalistów chronicznie wręcz nie znoszę. Ale w tym względzie obie grupy, bo o ich plakaty bój sie rozpoczął, mają moje 100% poparcie, wszyscy bowiem jedziemy na tym samym wózku. To, czy się z ich postulatami zgadzam, czy nie- nie ma żadnego znaczenia, po prostu chcę żyć w mieście, gdzie również oni mają prawo do manifestowania swoich poglądów, w tym przez ekspozycje plakatów w miejscach publicznych. Prawdę mówiąc, wolę już najbardziej skandalizujące plakaty, anarchistów, nacjonalistów i innych „istów” niż tysiące komercyjnych reklam bez żadnej wartości poznawczej, nie skłaniających do nawet najmniejszej, pozytywnej, czy krytycznej refleksji.

 

Mandat naszą bronią

Niech panowie i panie z komisji bezpieczeństwa i Straży Miejskiej zamiast mówić bzdury o represjach, kamerach monitoringu i grozić nam wszystkim mandatami zrzucą się łaskawie na miejsca na plakaty na należących do prywatnej firmy słupach ogłoszeniowych, citylightach na przystankach MPK, czy billboardach. Niech przekonają dyrekcję MPK do wyznaczenia bezpłatnej puli miejsc na plakaty w tramwajach i autobusach, przeznaczanych w drodze konkursu, czy po prostu losowania, dla wszystkich chętnych organizacji pozarządowych- w których przecież może startować również anarchistyczny NGO „Ulica”. Niech udostępnią przestrzeń miejską nie tylko lichwiarskim pożyczkodawcom, komercyjnym pubom, czy producentom kremów do depilacji, lecz ludziom, którzy dla naszego miasta rzeczywiście chcą zrobić, przynajmniej w swoim mniemaniu, coś dobrego. Niech wreszcie nakłonią nasze władze do budowy słupów ogłoszeniowych, żeby każdy poznaniak i każda organizacja mogła promować na nich za darmo swoje poglądy i akcje.

 

Wtedy nadejdzie ten nasz ukochany pruski „ład i porządek” - i problem zniknie, a Straż Miejska zacznie może wreszcie patrolować ulice poza centrum i ścigać własciceli psów, zarzucających trawniki tonami odchodów, rzeczywiście szpecących nasze miasto. O zgarnianiu z ulic ogromnych, tandetnych,  plastikowych zajączków reklamujących pewne centrum handlowe nie wspominając.

 Marcin Janasik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka