letni letni
418
BLOG

Polityka, czyli nic wesołego ☺

letni letni Społeczeństwo Obserwuj notkę 5

Polityka do niedawna była świetną rozrywką. Jest tak mniej więcej do 1989 roku – wcześniej zdarzenia polityczne w Polsce zanurzone były w jakiejś magmie. Cośtam pierwszy sekretarz powiedział, ale czy miało to jakieś znaczenie? Nawet referendum „Jak nie my to kto, jak nie teraz to kiedy” z 1987 roku było jakieś niemrawe i puste w środku. Dopiero czerwcowe wybory uwolniły żywiołowe dyskusje polityczne i chęć do obserwacji życia politycznego.

A działo się, działo! Niezastąpiony w dziedzinie nagłych i w sumie śmiesznych zdarzeń był rzecz jasna p. L. Wałęsa. I nie chodziło tylko o słynne „wałęsizmy” rodzaju „nie chcem, ale muszem”. Pamiętam jak rozbawiła mnie sejmowa wypowiedź pewnego ludowca, który mówił o zagrożeniach ze strony tych, którzy „jadą na siwkach”. Jak ktoś był lepiej zorientowany to wiedział, że chodziło o p. S. Siwka, który został wysłany do Sejmu przez p. L. Wałęsę, dla podkreślenia, że progi sejmowe są za niskie dla wielkiego Lecha, ale posłaniec może się pojawić. Zdarzenie było na tyle wesołe, że nawet nie zapamiętałem, o co merytorycznie chodziło w tym zamieszaniu.

Dziś z pewną nostalgią wspominam dawne czasy, gdy mogłem się pokłócić przy piwie z kolegami i nie miało to żadnego znaczenia dla naszych znajomości. A właściwie miało. Pozytywne: Znaczy warto się będzie spotkać jak najszybciej, żeby bezwstydnie i brutalnie oplotkować ówczesną elitę polityków, nie szczędząc i sobie złośliwości.

Przesuńmy się o dekadę. Pamiętacie „listę Macierewicza”? W 1992 roku posłowie dostali listę tajnych współpracowników SB opracowaną przez ministra rządu J. Olszewskiego i znajdował się na niej właśnie p. L. Wałęsa. Zostało to obwieszczone przez jednego z posłów – telewizja pokazała reakcję prezydenta – śmiał się. Zemścił się dziesięć dni później, kiedy do mediów „wyciekła” informacja o „Zapalniczce”. Było śmiesznie – prezydent agentem, a stało się jeszcze śmieszniej – szefem doradców najbardziej niezłomnego premiera w historii Polski też okazał się agent SB. Tego nie dało się brać na serio.

Ileż to radości sprawili nam politycy: Mieliśmy już autostrady budowane przez ministra M. Pola, mundurki zalecane przez ministra R. Giertycha, niecenzuralne żarty o testach ciążowych w Samoobronie, ośmiorniczki i „robienie laski” ministra R. Sikorskiego, czy przyznanie się do współpracy ze sużbami PRL kandydata na prezydenta p. A. Olechowskiego, żeby lustracja już mu nie zagroziła. W moim osobistym zestawieniu palmę pierwszeństwa dzierży p. A. Kwaśniewski ze swoim zawołaniem: Jarosławie Kaczyński, Lechu Kaczyński, Ludwiku Dorn, Sabo, nie idźcie tą drogą, nie idźcie tą drogą! Było zdecydowanie lepsze od słow p. J. Kaczyńskiego: Żadne krzyki i płacze nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne.

I komu to przeszkadzało? Dziś polityka traktowana jest śmiertelnie poważnie. Nie śmiejemy się z „naszych”. A już ktoś się dopuści zbrodni polegającej na wyśmiewaniu owych „naszych”, to boli nas to niepomiernie. Według mnie niesłusznie! Nie brońmy tych, na których głosowaliśmy – nie są tego warci. To tylko politycy, a polityka wciąż jest śmieszna.

letni
O mnie letni

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo