Liberałowie Liberałowie
114
BLOG

Do 3 razy sztuka, za 4-tym nauczka. Kompromitacja MON

Liberałowie Liberałowie Polityka Obserwuj notkę 5

Przypomnijmy: dnia 10 kwietnia całe najwyższe dowództwo sił zbrojnych wraz z prezydentem kraju wsiadają do 20-letniego samolotu Tupolew 154, który już wielokrotnie ulegał awariom, choć był po kosztującej kilkadziesiąt milionów PLN modernizacji. Zaplanowano lądowanie na lotnisku niewyposażonym w jakiekolwiek systemy podejścia precyzyjnego, niezainstalowano tam także przenośnych systemów naprowadzających.

Prasa i telewizja donoszą o ciężkich warunkach pogodowych, wg doniesień tego poranka z powodu gęstej mgły miano zawiesić kursowanie co najmniej części komunikacji miejskiej w Smoleńsku. Port lotniczy teoretycznie winien być zamknięty z powodu niskiej widoczności. Na chwilę przed podejściem do lądowania samolotu z dowództwem i prezydentem kraju na lotnisku nieomal dochodzi do tragedii- prawie że rozbija się o płytę lotniska podchodzący do lądowania inny samolot, czego świadkiem był dziennikarz opisujący to zdarzenie w „Gazecie Polskiej”.

Lotnisko, nie dość że jest spowite mgłami, to jeszcze prasa donosi o wypalaniu traw w jego pobliżu. Samolot prezydencki nie reaguje, jak twierdzi na łamach rosyjskiej prasy operator systemu naprowadzania, na jego apele by schodził łagodniejszą ścieżką. Polscy piloci nie podają mu wysokości na której się znajdują. W trakcie dochodzenia przeprowadzonego przez blogosferę i internautów okazuje się że istnieją aż 3 możliwości podania złej wysokości. Mierzy się ją u nas w stopach, a w Rosji w metrach. Wysokość podaje się u nas od poziomu morza, w Rosji od poziomu lotniska.

Inaczej się też podaje ciśnienie. Gdy rosyjski kontroler podawał ciśnienie, to być może nie miał pojęcia, że również tu mierzy się je inaczej. Jak opisuje to blogger Stary Wiarus: „W chwili katastrofy QNH w Smoleńsku wynosiło 1025.5 hPa, QFE 995.6 hPa. Różnica wysokości ciśnieniowej pomiędzy 1025.5 i 995.6 hPa wynosi 249.3 metra. Jeśli zaszła pomyłka i podano pilotowi QNH z wartością liczbową QFE, albo podano mu QFE, a on myślał że dostał QNH, to ADC (air data computer) awioniki samolotu mógł otrzymywać dane, z których wynikało, że samolot leci na wysokości 260 metrów, gdy podczas faktycznie leciał na 10 metrach. Czy w tym może zamykać się tajemnica długiego lotu poniżej minimalnej bezpiecznej wysokości toru podejścia?”

Okazało się że zawiodło najsłabsze ogniwo. Trudno dociec które, bo „na poziomie szczegółów” mamy cały szereg możliwych przyczyn tragedii, które rzucają straszliwy cień porażającej niekompetencji na polskie siły zbrojne. Jest to efekt tumiwisizmu, rozmemłania, podejścia na zasadzie „jakoś to będzie” podczas gdy elementarna logika mówi o wysokiej możliwości katastrofy przy wspomnianej pogodzie i przy braku urządzeń naprowadzających. O niebezpieczeństwie, jakie groziło, wie każdy adept lotnictwa, każda osoba zdająca sobie sprawę z mechanizmów działania systemów naprowadzania. Kim byli i co wiedzieli ci którzy wysłali swoich dowódców w ostatnią podróż?

Generał Petelicki w liście otwartym do premiera Tuska apeluje o ratowanie upadłych i skompromitowanych sił zbrojnych. Generał zauważa że kraj nasz, na wskutek katastrofalnych zaniedbań, stał się jedynym krajem na świecie który w jednym momencie został pozbawiony prezydenta i całego dowództwa sił zbrojnych. Generał apeluje o podjęcie radykalnych działań na rzecz ratowania sił zbrojnych i polskiego systemu antykryzysowego. Generał w swoim liście otwartym do premiera Donalda Tuska mówi o „betonie MON”, skostniałej i zachowawczej kadrze urzędniczej która blokuje zmiany.

Z opisu gen. Petelickiego MON jawi się jako instytucja w której ciężko o słowa wewnętrznej krytyki, instytucja w której blokuje się zmiany. W której nie jest stosowana elementarna wiedza z zakresu np. zarządzania ryzykiem. Gen. Petelicki wzywa też do natychmiastowej likwidacji prokuratury wojskowej i przekazania śledztwa w sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu do prokuratury cywilnej.

Wzywa ponadto do odejścia ministra obrony narodowej, pana Klicha. Na tym stanowisku stoją też inni krytycy, jak np. T. Hypki, ekspert Krajowej Rady Lotnictwa krytykujący MON za doprowadzenie do katastrofy choćby poprzez dyskwalifikującą nieumiejętność zarządzania ryzykiem, braki w wyszkoleniu pilotów (nie są oni szkoleni do bezpiecznego lądowania w portach nie wyposażonych w systemy naprowadzania precyzyjnego, takich jak lotnisko w Smoleńsku). Gen. Petelicki ostrzega że dojść może do kolejnych katastrof. Także wypowiadający się dla onet.tv Tomasz Hypki z Krajowej Rady Lotnictwa widział katastrofę smoleńską jako kolejną ofiarę czarnej serii katastrof lotniczych w polskich siłach zbrojnych. Poprzednio rozbiły się: CASA C-295M, Bryza i Mi-24. Okoliczności wielu z tych wypadków były podobne.

Opr. A. Fularz, Merkuriusz Polski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka