Kto się dzisiaj pastwi nad Smudą i nazywa go Dyzmą nie ma zielonego pojęcia nie tylko o przygotowaniach drużyny do gry w rozgrywkach, ale także o konsekwencjach podejmowanych decyzji i odpowiedzialności moralnej za te decyzje, a także o kulisach takich decyzji. Pan Franciszek nie był dobrym selekcjonerem i to można było zauważyć już dawno. Smuda nie jest też ani dobrym taktykiem ani motywatorem co też można łatwo zauważyć. Jest natomiast jakimś tam szkoleniowcem i lepiej czy gorzej, ale potrafi przygotować zespół na długi, ciężki sezon. A takie zdolności wynosi się z Kolońskiej Akademii Sportu, o którą otarł się ten szkoleniowiec.
Wracając do początku pracy Smudy w Polsce zaczynał od Stali Mielec, gdzie podkarpacka drużyna grała z zębem. Potem przygotował znakomicie Widzew na długi sezon i kapitalnymi meczami na Łazienkowskiej dwukrotnie zdobył dla RTS-u mistrzostwo. W drugim sezonie na Widzewie sprowadził na al. Piłsudskiego takich ludzi jak Szczęsny, Michalski, Dembiński czy Wojtala. Gdy miał ludzi jakoś te klocki poukładał, choć jego katorżnicze treningi doprowadzały do wielu kontuzji i gdy już wyprzedawał Widzew zawodników, to Smuda w pewnym momencie pozostał z samymi juniorami i poległ 0:6 na Górniku! Potem praca w Wiśle, Legii, Odrze Wodzisław, Zagłębiu, Lechu, nieudany epizod w Piotrcovii. Wloty przeplatały się z upadkami.
Jakie są wnioski ze szkolenia Smudy w tych klubach? Jak mam indywidualności - mam sukcesy, nie mam indywidualności - kompromituję się. Wypisz wymaluj kariera trenerska Antoniego Piechniczka, który miał wielkie indywidualności Bońka, Smolarka, Szarmacha, a gdy tych indywidualności zabrakło i trzeba było tak poustawiać zespół, żeby klocki zatrybiły bez tych piłkarzy, to decyzje były już katastrofalne, jak przykładowo z Kupcewiczem na skrzydle na Włochy w półfinale w Espana'82. Nie oszukujmy się dzisiaj Lewandowski, Błaszczykowski czy Tytoń to piłkarzyki w porównaniu z gwiazdami kadry na hiszpańską imprezę. Natomiast miał Smuda zdecydowanie ciekawsze indywidualności w Widzewie takie jak Citko czy Łapiński. Dzisiaj już nikt o nich nie pamięta, a szkoda.
Reasumując pracę klubową Smudy, to była ona umiarkowanie obiecująca i ja przykładowo uważałem, że ten człowiek powinien dostać szansę po trenerze Beenhakkerze w prowadzeniu kadry. Dostanie szansy, nie znaczy jednak bezwarunkowego kredytu zaufania aż do fazy grupowej Euro 2012. Każdy miesiąc pracy Smudy z kadrą wyraźnie pokazywał, że ten Pan zupełnie nie nadaje się do tej funkcji z bardzo prostego powodu- nie odróżnia bowiem funckji szkoleniowca od selekcjonera. Podobny problem miał zresztą Beenhakker, który nie miał sukcesów z reprezentacjami narodowymi, a z drużynami klubowymi. I jeden, i drugi przenosił ciężkie obozy przygotowawcze do kadry. I jeden, i drugi szukał do reprezentacji takich robokopów, którzy te ciężkie warunki szkolenia przyjęliby bezwarunkowo z różnych względów. I nie ma co tu wymagać ani od Holendra ani od Smudy jakiś patriotycznych odruchów, bo oni po prostu nie widzą o co chodzi, dla nich wszelkie siłowe unarodawiania to standard. Oczywiście w kontekście Reprezentacji Polski jest to standrard dyskwalifikujący trenera i to trzeba odważnie powiedzieć, bo co sprawdza się w zachodnich, sztucznych tworach to nigdy nie sprawdzi się w Polsce, Czechach, Rosji czy Grecji. Oczywiście może być jakiś wyjątek, który doda takiej kadrze kolorytu jak Olisadebe, Gebre Selassie, Balottelli, ale liczba takich piłkarzy nie może być większa niż jeden. Nie rozumieją tego trenerzy szkoleni w zachodniej kulturze i oni trenerami słowiańskich reprezentacji być nie mogą!!!
W 2009 roku wydawało się, że Smuda to rozumie, no niestety szybko okazało się, że nie. Możliwa też jest taka hipoteza, że Smuda był wygodny dla wąskiego grona rządzącego europejską piłką. Jego wypowiedzi też robiły z niego takiego "Wałęsę futbolu", a jednocześnie bohatera ludu, który nie zrażał zainteresowania publiki i stadiony na meczach z jego drużyną na Euro były wypełnione. Jaki to lud to już inna sprawa. Inna sprawa to też dziwne odsunięcia, "afery" z Borucem, Żewłakowem, Peszką tak piłkarzy z obiegu nie eliminuje się.
Pozwolono więc Panu Franciszkowi wdrażać swoją własną wizję gry klubowej drużyny na Euro i mam ogromne wątpliwości czy inni trenerzy nie wiedzieli tego, że taka forma przygotowań drużyny, zestawienia taktyki z góry będzie skazana na niepowodzenie. Dlaczego nikt z tych Panów, którzy dzisiaj są tacy mądrzy( przykładowo ligowi trenerzy) nie krzyczeli przegramy z kretesem tylko mówili o ćwierćfinale, półfinale. Wczoraj też Smuda wystąpił w różnych telewizjach i nie ma żadnych wątpliwości, że drużyna narodowa była dobrze przygotowana. Była dobrze przygotowana, ale na warunkach Smudy, z jego punktu widzenia, a nie z punktu widzenia sukcesu na Euro. Nie dziwię się więc Smudzie, mogę mu tylko współczuć, że dał się w to wszystko wciągnąć. Smuda nie jest Dyzmą, Jest kimś zdecydowanie nieadekwatnym do tej powieściowej postaci. Smuda po prostu jest taką maszyną, która ma ograniczone możliwości i dalej już nie sięgnie i nic więcej nigdy nie zrozumie. A czy Dyzma nie sięgał coraz dalej, nie rozwijał się na swój sposób?
Wróćmy jednak do tego kredytu zaufania do Pana Franciszka z końcówki 2009r. Myślę, że ten kredyt skończył się po porażce z Hiszpanami 0:6 w czerwcu 2010r.!!!! Wtedy trzeba było Smudę odsunąć i dać kadrę prawdziwemu selekcjonerowi, który zobaczy w piłkarzach będących w formie funkcjonującą harmonię na boisku. Prawdziwy selekcjoner musi wiedzieć, że piłkarz z tego meczu będzie znakomicie współpracował z piłkarzem z innego meczu. A zgrupowania kadry nie są po to, aby czegoś piłkarza uczyć, ale żeby dać mu możnowość pogrania sobie właśnie z tym zawodnikiem, z którym poczuje chemię. Oczywiście są jeszcze inne elementy, wrodzone talenty itp., ale realna wizja i zgranie to postawa. To już dla Smudy jest nie do ogarnięcia, on potrafi tylko wyćwiczyć, wytresować, a nie tędy droga.
Uważam, że dopóki czynniki dobrego przygotowania pewnych elementów będą proirytetem pracy selekcjonera, to kadra ta nigdy się nie wybije i zawsze będzie wielkie rozczarowanie. Reprezentację trzeba budować od nowa, trzeba na nowo obserwować mecze, na nowo dobierać i dopasowywać wizję gry piłkarzy. I nowy selekcjoner musi mieć przede wszystkich dobrze wyrobioną wyobraźnię i znać realia pracy z kadrą, realia selekcji, a nie naprawiania pracy trenerów klubowych. I w kadrze mają grać ci co są w formie na dziś, a nie kiedyś tam byli i pasowali do koncepcji szkolenia, to kolejna podstawa!!!! Czy stać nas jednak na to? Osobiście bardzo wątpię:-)
Inne tematy w dziale Rozmaitości