Littlefinger Littlefinger
1936
BLOG

Czas błaznów, czyli dlaczego totalna opozycja wali głową w mur.

Littlefinger Littlefinger PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

Obserwując wczoraj relacje z posiedzenia Rady politycznej PO przypomniał mi się pewien mem, który widziałem niedawno w internecie. Dziennikarz zadaje w nim pytanie G. Schetynie: "Panie przewodniczący,  kto ponosi odpowiedzialność za Holocaust?"Na to szef PO odpowiada bez wahania: "Jak to kto. Kaczyński". Anonimowy twórca celnie oddał dotychczasową strategię Platformy, którą w skrócie można przedstawić następująco: PIS, PIS, PIS i jeszcze raz PIS. Również wczorajsze posiedzenie było utrzymane w tej konwencji. Okazało się jeszcze raz, że opozycja nie potrafi wykorzystać i zdyskontować na własną korzyść ewidentnych wpadek obozu rządzącego, jak ta ostatnia z nowelą ustawy o IPN. Zamiast poważnej rozmowy i propozycji programowych otrzymaliśmy kolejny popis histerii,  obelg i tradycyjnego straszenia PISem. Rzeczywiście jest to zadziwiające, że opozycja która posiada przecież jeszcze wiele zasobów i atutów nie jest w stanie się przebić i przejąć inicjatywy politycznej. Jakie są tego przyczyny? Oczywiście można tu wymieniać brak programu, słabość i kompromitacje liderów, rozbicie polityczne itd. Ale wydaje mi się, że najważniejszy powód leży gdzie indziej i co gorsze bardzo trudno będzie go usunąć, gdyż jest on mocno zakorzeniony w świadomości społecznej. Chodzi o to, że opozycja utraciła powagę, stała się śmieszna a jej postępowanie zaczęło się mieścić w sferze, którą moglibyśmy określić jako działalność kabaretowa. W takim razie powstaje kolejne pytanie, co jest źródłem tej śmieszności? Skoro mówimy o kabarecie to myślę że odpowiedź na to pytanie najlepiej zilustruje Kabaret Moralnego Niepokoju. Jakieś 2 lata temu na początku obecnych rządów kabaret ten przedstawił skecz,w którym grany przez Roberta Górskiego król Europy Donald Tusk zaprasza światowych przywódców na naradę w niezwykle ważnej sprawie. Obecni są wszyscy najważniejsi, czyli  prezydenci USA, Rosji, Francji i kanclerz Niemiec. Wtem nieoczekiwanie pojawia się przywódca ISIS z kałaszem w ręku i wykrzykujący jakieś niezrozumiałe słowa. Na to wstaje i głośno protestuje oburzony prezydent Hollande. I wówczas Donald Tusk czyli Artur Górski wypowiada znamienne słowa skierowane do prezydenta Francji: "Znaj proporcje mocium panie. ISIS to mały pikuś. Najstraszliwsze jest państwo PISIS". I tu wydaje mi się leży sedno problemu. Otóż opozycja nie walczy z rządem wybranym w demokratycznych wyborach, nie prowadzi dialogu politycznego ani dyskusji programowej. Ona walczy z najstraszliwszym państwem PISIS przy którym ISIS to mały pikuś. I stąd te wielkie słowa i oskarżenia: dyktatura, reżim, totalitaryzm, nazizm, faszyzm, wyrzucane z szybkością karabinu maszynowego, stąd te ostrzeżenia, że oto po raz 1250 straszny PIS likwiduje demokrację i praworządność oraz wyprowadza nas z Unii Europejskiej, że oto w Polsce jest gorzej niż w PRL i mamy już właściwie stan wojenny. Towarzyszy temu swoista histeria emocjonalna, w której nie ma miejsca na półtony, niuanse, szeroką paletę barw, a dominuje wielki przeciągły ryk, w rytm dźwięków wojennych tam - tamów, a jedyne barwy to barwy wojenne wymalowane na twarzach.  Nie ma tu miejsca na jakąkolwiek rozmowę, wymianę argumentów i dyskusję programową. Z najstraszliwszym reżimem w historii ludzkości, a takim jest niewątpliwie władza PIS, nie prowadzi się rozmów, z nim się walczy. Co prawda raz zdarzyło się, że Ryszard Petru zobaczył światełko w tunelu ale szybko przywołano go do porządku i wytłumaczono, że to nie żadne światełko tylko pędzący pociąg pancerny. Tak więc proszę szanownych czytelników doszliśmy do nieuchronnej konkluzji, że głównym strategiem i mózgiem  opozycji jest Robert Górski, a skoro tak to musi być śmiesznie. Wszyscy  też już zdążyliśmy zauważyć, że ta śmieszność, to właśnie całkowita nieadekwatność i nieproporcjonalność używanych słów i idących za nimi działań do rzeczywistości, że to jak strzelanie z armaty do muchy. Ale to nie wszystko. Walka z najstraszliwszym reżimem w historii wymaga ofiar. I dlatego te ostatnie dwa i pół roku heroicznej walki znaczone jest męczeństwem wielu bohaterów. Wymieńmy ich tutaj. Oczywiście na pierwszym miejscu niejaki Diduszko zabity w czasie puczu grudniowego, następnie idą biedne sieroty z Aleppo, mordowane wiewiórki, wycinane w pień drzewa, straszliwie prześladowane kobiety, a ostatnio byliśmy świadkami męczeństwa bohaterskiego Władka.

Oczywiście taka strategia odstrasza od totalnych nie tylko zadeklarowanych wyborców PIS ale również wyborców taka zwanego środka, bez jasno skrystalizowanych poglądów politycznych, którzy na słowa o straszliwej dyktaturze, nazizmie i tym podobne brednie mogą się jedynie uśmiechnąć z politowaniem i wzruszyć ramionami. Zgodnie z zasadą, że mogą się ciebie bać, mogą cie nie lubić, ale gdy stajesz się śmieszny to już przegrałeś. Do kogo wobec tego kieruje swój przekaz totalna opozycja. Otóż istnieje w Polsce wcale nie mała chociaż będąca w mniejszości grupa wyborców. , której głównym wyznacznikiem jest nienawiść do strasznego dyktatora Kaczora. Można powiedzieć, że w tym przypadku lata propagandy w TVN-u i innych zaprzyjaźnionych mediów zrobiły swoje. Ludzi tych nic nie przekona do zmiany zdania. Choćby gospodarka rozwijała się w tempie nie 5% lecz 20%, choćby dostali nie 500 plus a 5000 plus, choćby zyskano nie 30 miliardów z VAT lecz np 100 miliardów oni i tak będą krzyczeć, że PIS jest straszny i niszczy zdobycze polskiej demokracji. Do tych wyborców trafia również przekaz z potężnych i mających wciąż dużą siłę mediów wspierających opozycję i kreujących złą legendę strasznego dyktatora Kaczyńskiego. Totalna opozycja stosuje tutaj tzw. strategię utwardzania elektoratu. Co prawda elektorat jest już twardy jak beton i staje się jeszcze twardszy w miarę jak się kurczy ale jak widać nie jest to żaden impuls dla partii opozycyjnych do zmiany strategii.

Oczywiście taka taktyka powoduje, że opozycja jest łatwym celem do ataku, a w internecie słychać kolejne salwy śmiechu z wyczynów opozycyjnych polityków. Dlaczego wobec tego totalni wybrali taką strategię. Otóż odpowiedź może się wydać zaskakująca, ale stoi za tym wyborem kalkulacja całkowicie racjonalna. Żeby to pokazać warto cofnąć się ponad 2 lata wstecz do dyskusji nad wotum zaufania dla rządu Beaty Szydło. Wówczas Ryszard Petru, który nie był jeszcze wtedy politycznym zombi, lecz dobrze się zapowiadającym młodym politykiem wygłosił bardzo zgrabne retorycznie przemówienie, w który wymieniał po kolei obietnice rządu i co jakiś czas podsumowywał je frazą; "Nie dacie rady". Otóż Ryszard Petru się mylił. Rząd PIS dał radę w najważniejszej i wydawało się najtrudniejszej sprawie. Mianowicie spełnił swoje najważniejsze i bardzo kosztowne obietnice socjalne czyli 500 plus i obniżenie wieku emerytalnego a jednocześnie utrzymał finanse publiczne w ryzach, miedzy innymi dzięki spełnieniu kolejnej obietnicy czyli uszczelnieniu systemu podatkowego oraz rozruszał gospodarkę dochodząc do prawie 5 procentowego wzrostu PKB. Skutek tego jest taki że w sferach gospodarczej i społecznej, a więc w tych które mają największe i bezpośrednie przełożenie na codzienne życie ludzi PIS jest nie do pokonania. Rozsiadł się tam wygodnie i patrzy z poczuciem wyższości i lekceważenia na szamotanie się opozycji. Platforma próbowała rywalizować na tym polu z rządem, np głosząc hasło 500 plus również na pierwsze dziecko, ale szybko odpuściła, gdyż wiarygodność jej w tej sferze  jest bliskie zera. Ktoś kto jeszcze niedawno głosił ustami swojego ministra finansów, że (pisownia oryginalna) 'Pinindzy ni ma i ni bedze" nie ma szans na przekonanie wyborców, że jest prosocjalny. Tak więc siłą rzeczy opozycji pozostało to, co z takim zapałem od dwóch lat wykonuje i czego kolejnym dowodem było sobotnie medialne show, a mianowicie  błaznowanie, histeria i straszenie okropnym państwem PISIS.

Maszerują więc oni, jak jakieś śmieszno-straszne panoptikum, odpustowe maski, groteskowe manekiny, jakby żywcem wyjęte z opowiadań Brunona Schulza, smutne pałuby ograniczone do jednego gestu, grymasu, pozy, nędzna imitacja rzeczywistości. Tak maszerują w stworzonej przez siebie wirtualnej rzeczywistości, ze swoimi strachami i kompleksami, które są odległe o lata świetlne  od problemów, którymi żyją zwykli Polacy.






 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka