Littlefinger Littlefinger
1341
BLOG

Czy niemieckie "nein" wobec Polski zmieni się na "ja", albo chociaż "vielleicht"?

Littlefinger Littlefinger Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 37

Czy cierpliwość jest cnotą w polityce? Czy cierpliwe czekanie na swój czas i konsekwentne promowanie swojego stanowiska wbrew przeciwnym wiatrom jest polityczną cnotą? Na pewno jest nią w stosunkach polsko-niemieckich w ostatnich ponad dwóch latach. Kiedy po wygranych wyborach w 2015 roku nowy rząd prawicowy ogłosił swoją politykę "wstawania z kolan", które to dumne określenie miało znaczyć ni mniej ni więcej, tylko pragnienie aby Polska i szerzej Europa Środkowa zaczęły odgrywać podmiotową rolę w polityce międzynarodowej, a szczególnie w polityce europejskiej, na ówczesnym Parnasie unijnym rozległy się pomruki niezadowolenia. Panowała tam już od wielu lat Angela Merkel, przywódczyni największej europejskiej potęgi, która konsekwentnie narzucała swoją dominację całej wspólnocie europejskiej. Ta wyglądająca sympatycznie starsza pani , nazywana pieszczotliwie przez Niemców "Mutti der Nation", w polityce okazała się bezwzględna i bez skrupułów, co pokazała dokonując politycznego ojcobójstwa. To ona niczym Brutus zadała śmiertelny cios swojemu politycznemu patronowi Helmutowi Kohlowi, kiedy wybuchła afera z nielegalnym finansowaniem CDU. To była jej krwawa inicjacja do świata wielkiej polityki, do świata  bezwzględnie rządzonego przez samce alfa. Okazała się brutalna  i bezwzględna, utrzymując się przez wiele lat na powierzchni niemieckiej polityki,czym przypominała Margaret Thatcher. Tę brutalność  pokazała nowemu polskiemu rządowi. Z Berlina popłynęło jasne i stanowcze - Żadnych złudzeń Panowie. Ma być tak jak za Tuska. My rozkazujemy wy słuchacie. Każemy wam zamknąć stocznie to zamykacie, każemy likwidować kopalnie to likwidujecie, każemy przyjmować imigrantów to przyjmujecie. A w nagrodę za posłuszeństwo może coś wam skapnie z pańskiego stołu.

Z Berlina wyszło więc  owe donośne i bezwzględne nein wobec Polski, głoszone i realizowane z typową dla Niemców systematycznością od wyborów parlamentarnych w 2015 roku, nein  które jest głównym źródłem  naszych problemów i niepowodzeń w Unii Europejskiej i o które niczym od wielkiego muru rozbijają się nasze starania i zabiegi w polityce europejskiej. Owo niemieckie nein zbiegło się z niechęcią i odrazą lewicowo-liberalnych elit europejskich do prawicowego rządu w Polsce oraz działalnością totalnej opozycji, otwarcie nawołującej do atakowania rządu PIS.  Dało to piorunującą mieszankę, w efekcie której pozycja Polski w UE miała zostać sprowadzona do roli niesfornego Jasia siedzącego w oślej ławce, którego wszyscy wytykają palcami, który jest obiektem kpin i szyderstwa, który jest sekowany i izolowany. Taka polityka Niemiec wydaje się zrozumiała. Niemcy tęskniące za swoim rajem utraconym, czyli idyllą z czasów rządów PO wydały nowemu prawicowemu rządowi prawdziwą wojnę. Terenem tej wojny stały się instytucje europejskie a wygodną pałką na krnąbrną Polskę tzw procedura praworządności. Cel był jasny. Maksymalne osłabienie rządu PIS, co miało utorować drogę do powrotu do władzy stronnictwa pruskiego czyli PO i tym samym odbudowania wpływów niemieckich w Polsce. Wszelkie próby ustalenia jakiegoś modus vivendi kończyły się niepowodzeniem. Najbardziej intensywne rozmowy toczyły się w okresie od lata 2016 czyli dość tajemniczej wizyty J. Kaczyńskiego w Niemczech do lutego 2017 , kiedy to kanclerz A.Merkel odwiedziła Polskę. Zakończyły się one niczym. Ze strony niemieckiej popłynął jasny przekaz, czyli żadnych złudzeń, sekowanie i grillowanie Polski ma trwać i przybierać na siłę. Rząd PIS otrzymał cios w splot słoneczny, czyli owe osławione 27 do 1 i wybór Tuska na szefa Rady Europejskiej, a procedura ochrony praworządności rozwijała się nieubłaganie, nie wspominając już o ujadaniu niemieckich mediów zarówno tych w Niemczech jak i tych w naszym kraju. Polska odpowiedziała wysunięciem sprawy reparacji za II wojnę światową oraz pozyskaniem  D. Trumpa jako patrona idei Trójmorza. Czyli konflikt rozwijał się i nabierał rumieńców. Niemcy przyzwyczajone do uległości ze strony Polski w czasach rządów D. Tuska, wydawały się coraz bardziej poirytowane oporem nowego rządu w takich sprawach jak przyjmowanie imigrantów czy budowa Nord Stream II.

Gdyby PIS wygrało wygrało wybory 4 lata wcześniej w 2011 to niemieckie nein okazało by się skuteczne. Wówczas Niemcy Merkel i Rosja Putina znajdowały się u szczytu swojej potęgi. Niemiecki walec rozjechałby Polskę na miazgę, a A. Merkel zjadłaby J. Kaczyńskiego na śniadanie i nawet by się jej nie odbiło. Ale trzeba przyznać,że J. Kaczyński ma szczęście. W ciągu tych pięciu lat między 2011 a 2016 rokiem miały miejsce wydarzenia, które zluzowały ten bezwzględny uścisk niemiecko-rosyjski nad Europą Środkową. Rosja zaatakowała Ukrainę czym naraziła się na sankcję międzynarodowe i zakończenie resetu w relacjach z USA oraz otrzymała łatkę państwa zbójeckiego, z którym nikt przyzwoity się nie zadaje. Natomiast w Europie wybuchł kryzys migracyjny, wywołany polityką A. Merkel, który dokonał poważnej erozji pozycji i autorytetu Niemiec w Europie. Do tego doszła wygrana D. Trumpa w USA, którego relacje z A. Merkel mówiąc oględnie nie należą do wzorowych. Marzenie J. Kaczyńskiego, jego idea fix, aby uczynić z Polski i Europy Środkowej realny podmiot w polityce i uniezależnić się od potężnych sąsiadów otrzymały dogodne warunki realizacji. Można by powiedzieć: teraz albo nigdy. Dla zdobycia tego politycznego K2 nagle otworzyło się sprzyjające okienko pogodowe, okienko które w naszym regionie pojawia się niezmiernie rzadko a bez którego nie ma mowy o realizacji ambitnych celów. PIS stworzył silną sieć powiązań i współpracy w regionie oraz zapewnił sobie patronat USA. Również  nawała ze strony instytucji unijnych okazała się nieskuteczna. Polski rząd poczynał sobie dzielnie i utrzymał się na powierzchni.

Czy dzisiaj po ponad roku od czasu ostatniej wizyty A. Merkel w Polsce jest szansa na zmianę niemieckiego nein wobec Polski. Kiedy oglądałem w poniedziałek konferencję A. Merkel  zobaczyłem polityka zafrasowanego, o zmęczonej twarzy, rzadko się uśmiechającego, polityka w którego spojrzeniu widać jakiś nowy, nieznany wcześniej rodzaj mądrości przemieszanej ze zdziwieniem i jakąś smutną rezygnacją, mądrości która płynie z doświadczania i znoszenia kolejnych klęsk. Ostatnie miesiące i lata to pasmo porażek a nawet klęsk A. Merkel. Słabnąca pozycja w kraju, długie rozmowy koalicyjne, niechęć Niemców do polityki migracyjnej, rosnące wpływy antyimigranckej AfD. a na gruncie europejskim Brexit, emancypacja Europy Środkowej pod przewodem Kaczyńskiego i Orbana, narastająca fala prawicowa w wielu krajach, zwycięstwo antyimigranckej prawicy w Austrii i ostatnio we Włoszech, wystąpienie mniejszych krajów pod przewodem Holandii przeciw dalszej integracji. Unia Europejska rządzona jeszcze niedawno żelazną ręką pani kanclerz zaczyna się pruć jak stare gacie. Czy taka sytuacja jest szansa dla Polski? Wizycie A. Merkel w naszym kraju towarzyszyły bardzo przyjazne tony ze strony prasy niemieckiej. Główne dzienniki takie jak Die Welt czy FAZ rozwodziły się nad waga stosunków polsko-niemieckich. Również ze strony polityków niemieckich zdawały się płynąć pojednawcze tony. Co to znaczy? Znaczy to ni mniej ni więcej, że rzeczywiście Niemcy czegoś od nas chcą. Jeżeli zaczynają być dla nas mili to znaczy ,że do czegoś jesteśmy im potrzebni. Czegoś od nas chcą i oferują nam coś w zamian. Czyli w najbliższych tygodniach będzie się odbywał typowy dla dyplomacji  targ i handel wymienny i własnie od jego efektów będzie zależała nasza pozycja w Unii. Dużo łatwiej powiedzieć co Niemcy nam oferują. Przede wszystkim odbudowę trójkąta weimarskiego, czyli włączenie Polski jako ważnego gracza do dyskusji o przyszłości wspólnoty europejskiej. Niemcy oferują to tym chętniej, że wbrew pozorom ich partnerstwo z Francją wcale nie jest usłane różami. Ostatnio w niemieckich mediach pojawiają się glosy o nowym podziale w Europie. Już nie podział na stara Unię i nowa Unię, nie podział na strefę Euro i kraje poza nią, ale podział na kraje etatystyczne pod przewodem Francji(głównie kraje południa Europy) i kraje wolnorynkowe. Niemcy wcale nie palą się do realizacji wszystkich postulatów prezydenta Macrona, przede wszystkim idei wspólnego budżetu strefy Euro czy wspólnego ministra finansów. Po prostu nie chcą płacić rachunków za zadłużone kraje południa Europy. Dlatego potrzebują przeciwwagi dla ambicji Macrona i chcą pełnić najwygodniejszą dla siebie rolę moderatora stojącego w centrum i godzącego różne interesy. Drugą ofertą już tak otwarcie niewypowiedzianą może być rezygnacja albo zamrożenie  procedury praworządności wobec Polski. O tym czy ona się zakończy czy będzie się nasilała zdecydują nie Timmermans z Junckerem tylko A. Merkel. Ona zdecyduje czy będzie dalej zielone światło dla grillowania naszego kraju czy tez zostanie włączone światło stop .A to z kolei będzie zależeć od tego czy uda się porozumieć z Polską. Nie wiemy dokładnie jakie są postulaty Niemiec wobec naszych władz i czy A. Merkel dostanie to co chce. Natomiast w najbliższym czasie będzie się decydować jednocześnie kilka ważnych kwestii dla Polski i Europy., a mianowicie procedura praworządności wobec Polski, nowy budżet Unii Europejskiej, kwestia Nord Stream II, wreszcie kwestia reformy Unii a do tego dochodzi jeszcze problem narastającej wojny gospodarczej z USA i wciąż nierozwiązana kwestia polityki migracyjnej. Wszystko to stwarza dogodne pole do negocjacji i kompromisów. Jedno jest niewątpliwe. A. Merkel, która wie że jest to jej ostatnia kadencja, wie również, że nie ma dużo czasu, i dlatego chciałaby jeszcze posunąć do przodu problem reformy instytucjonalnej Unii. To stwarza szanse dla Polski. Czy marzenie J. Kaczyńskiego, aby Polska i Europa Środkowa stały się realnym partnerem dla Niemiec i Francji się spełni pokaże najbliższe kilka miesięcy, a papierkiem lakmusowym będzie procedura praworządności. Szanse na to są dzisiaj największe od początku rządów prawicy, chociaż równie duże a może nawet większe jest prawdopodobieństwo, że do porozumienia nie dojdzie.




Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka