Mimo, że właśnie obchodziliśmy obchody obalenia socjalizmu, to drugą najważniejszą partią w Parlamencie Europejskim stali się znowu socjaliści. Świętujemy sukces hasła "precz z socjalizmem" a jednocześnie bierzemy udział w propagandowym wydarzeniu jakim są wybory do ciała, które nie ma kompetencji ustawodawczych, a w którym międzynarodówka socjalistyczna jest liczącym się graczem.
I nikt jakoś nie widzi nic zdrożnego w tym, że socjalizm nie umarł, ale mutuje a jego widmo ciągle krąży po Europie. Bycie socjalistą będzie niedługo modne, nawet w Polsce. Co innego, gdyby ktoś chciał założyć partię narodowo-socjalistyczną... Ale jeśli jako "naród" potraktować "człowieka europejskiego"...?