Ostatnio powrót na szczyt listy przebojów zanotował szwindel na kartę kredytową. Jak on działa? Złodzieje wykorzystują aplikację na telefon, lub terminal płatniczy, którym skanują zbliżeniowe karty w autobusach. Proste i skuteczne. Wystarczy się poprzeciskać przez tłum i kasa sama wpada. Drobne kwoty kradzieży noszą znamiona niskiej szkodliwości czynu. Żyć nie umierać, ale czy na pewno?
Metoda ta nie jest niczym nowym, wbrew temu co próbuje się nam powiedzieć. Pierwsze doniesienia o tych metodach kradzieży pojawiają się już w 2012 roku. Wtedy pojawiła się aplikacja na androida Paycardreader, która sczytywała wszelkie informacje o kartach zbliżeniowych. Była ona dostępna nawet na oficjalnym sklepie Google Play. Technologia ta służyła jednak do klonowania kard kredytowych. W odpowiedzi na nią wystarczyło mieć inną kartę magnetyczną, specjalną obwolutę, lub po prostu wyłączyć możliwość płacenia zbliżeniowego.
Ten problem jak już pisałem zanotował wielki powrót na czołówkę list przebojów. Do tego stopnia, że KNF postanowił uspokoić ludność, twierdząc, że ryzyka pomimo, że istnieją są minimalne. Proceder ściągania pieniędzy jest trudny logistycznie i relatywnie łatwy do powstrzymania. Nie znaczy to jednak, że jest niemożliwy. Dlatego KNF wciąż rekomenduje, aby w przypadku zostania ofiarą takiego oszustwa jak najszybciej zastrzec swoją kartę w banku, co pozwoli na minimalizację szkody.
Podobnie jak z każdą nową technologią najważniejszy jest zdrowy rozsądek w jej stosowaniu. Jeśli nie będziemy dostatecznie ostrożni to nawet tradycyjne metody na wnuczka okażą się skuteczne. Ważne jest również zwracanie uwagi na to co się wokół nas dzieje. Warto jednak mówić o takich zagrożeniach. Przyczynia się to do zwiększania świadomości społecznej i wiedzy na dany temat. A przecież żeby się przed czymś chronić powinniśmy wiedzieć, że takie zagrożenie w ogóle występuje. Często najprostsze metody zachowywania bezpieczeństwa są najlepsze.
