Wszyscy zastanawiaja się skad PiS weźmie pieniądze na realizację swoich pomysłów. Mam pewną sugestię. Skoro partia rządząca ma 235 głosów czyli może przegłosować każda ustawę to zgodnie z logiką pozostałych 225 posłów można spokojnie wysłać do domu bo ich głos w sejmie nie będzie miał żadnego znaczenia. Mogą co najwyżej gardłować a później wcinać ośmiorniczki na koszt podatnika. To pierwsza oszczędność. Ale zaraz z niej wynika następna. Bo tych 235 posłów sejmowej większości też w gruncie rzeczy nie musimy finansować. Bo nie łudźmy się. Praktycznie żaden z nich nie czyta ustaw,które są przedmiotem głosowań a nawet jeśli czyta to nie rozumie. Zgodnie z tym co na własne uszy słyszałem od posła B(niestety,również obecnego) z Gdańska po przegłosowaniu ustawy drogowej w 2012, że przyszedł Sławek(Nowak) , kazał głosować to głosował ale nie czytał. I z tego wynika kolejna oszczędność. Czyli wystarczy zostawić jakieś biuro polityczne i kilku ekspertów tworzących ustawy.Powiecie ,że to autorytaryzm. Ale czy rządy parlamentarnej większości w grucie rzeczy nie są autorytarne? Nie oceniam ale wskazuję analogię. Dlatego uważam ,że ta cała demokracja to faktycznie pic i utrzymywanie tej zgrai darmozjadów to zwykła rozrzutność. Lepiej przekonać lub przekupić kilku generałów a efekt będzie podobny. Tylko wtedy lud nie będzie wierzył,że jest suwerenem. Tylko o ile tańszy jest dyktator.
