Gra w Obamę

Kampania prezydencka w Stanach Zjednoczonych trwa już wiele miesięcy, pomimo że decydujące wybory będą miały miejsce dopiero na początku listopada. Takie wydarzenie zawsze budzi wielkie emocje i w związku z tym postanowiłem sprawdzić, czy aby nie zapomnieli o nim twórcy gier komputerowych. Nie zdziwiłem się zatem gdy trafiłem na fleshową gierkę Campaign: General Election Edition. Zdziwiłem się dopiero gry zagrałem.

Jeszcze niedawno gry we fleshu były prostymi formami rozrywki, na które miał czas co najwyżej uczeń liceum znudzony lekcją informatyki lub sekretarka w przerwach pracy. Technika idzie jednak na przód i czasami nas bardzo pozytywnie zaskakuje. Dzieje się tak właśnie w wypadku Campaign: General Election Edition.

Zasady gry są bardzo proste: po wybraniu swojego kandydata na prezydenta oraz sztabu trzech pomocników ukazuje nam się mapa Stanów podzielona na siedem terytoriów na których losowo rozstawione są wybrane przez nas i przeciwnika postacie. Celem gry jest wygranie wyborów poprzez zlikwidowanie ludzi przeciwnika. W grze można zajmować całe stany, których poparcie zwiększa zasoby finansowe naszego kandydata i w ten sposób ułatwia nam zwycięstwo. Gra ma charakter ewidentnie satyryczny: głowy kandydatów są karykaturalnie przerysowane, spin-doktorzy faktycznie obrzucają przeciwników błotem, a wolontariuszka zadaje ciosy workiem wypchanym dolarami. Gdy pierwszy raz to zobaczyłem serdecznie się uśmiałem. Smaczków dodają także umiejętności przywódców i odmienne hasła wyborcze.

 

Wszystko to, co napisałem powyżej niewiele byłoby warte, gdyby nie sama rozgrywka. Tutaj autorzy dokonali czegoś fenomenalnego kryjąc za humorystyczną koncepcją znakomitą turową strategię, w której często aby zwyciężyć trzeba się wykazać szachową wręcz umiejętnością przewidywania. Co najważniejsza gra oferuje nam tryb multiplayer, dzięki któremu możemy się zmierzyć z kolegą popierającym przeciwnego kandydata. A ty kogo wybierzesz Obamę czy McCaina? Wszystkich rozpalonych politycznymi sporami zapraszam do gry.