Łukasz Maślanka Łukasz Maślanka
187
BLOG

Robert Brasillach, Gawęda Literacka: o "Francji" Charlesa Péguy

Łukasz Maślanka Łukasz Maślanka Kultura Obserwuj notkę 0

 

Pan Pierre Péguy opublikował już wcześniej w małym tomiku niektóre dzieła swojego ojca:Myśli, Modlitwy, a przede wszystkim znakomiteWspomnienia, które zostały napisane w sposób najbardziej porywający. Teraz, z okazji dwudziestej piątej rocznicy śmierci Charlesa Péguy, poległego tuż po Marnie, wydano zbiór tekstów poświęconych Francji. Niewielu ludzi czuło Francję w sposób tak głęboki, naiwny, uroczy i mocny jak Charles Péguy. Niewielu mówiło także o niej tak dużo – do tego stopnia – że ten zbiorek może się wydawać fragmentaryczny. Sam żałuję, że pozbawiono go tej podziwu godnej przemowy Boga na temat Joinville'a i Ludwika Świętego, szczytu literackiego kunsztu Péguy, i jednego z najpiękniejszych utworów literackich, jaki kiedykolwiek poświęcono naszej ojczyźnie.


 

Do całości dzieła tego twórcy należy dołączyć jedną uwagę: ta nadzwyczajna postać, wykształcony absolwentEcole Normale, wychodził w swoich rozważaniach od spraw powszechnie znanych, zwykłych, można by nawet powiedzieć, że stereotypowych. Szczególnie widać to po jego tekstach krytycznych. Corneille dla Péguy to Corneille klasyczny w takim sensie, w jakim używa się tego określenia w szkole. To autorCyda, Kłamcy, Horacjuszów, CynnyiPolieukta.W sposób zadziwiający Péguy ignoruje (nawet jeżeli je czytał) te głębokie i doskonałe tragedie schyłku kariery. Ale to właśnie pisząc o tym nudnawym Corneille'u klasycznym, oPolieukcie,ten autor porusza temat tajemnicy obcowania świętych, co czyni jego analizę owej sztuki najprawdziwszą z kiedykolwiek napisanych. Podobnie jego Hugo jest Hugo najbardziej znanym, autorem poematów wojennych:Ojcze mój, ten bohater..., Tysiąc osiemset jedenastego,natomiast o wierszach panicznych: oSchyłku Szatanaczy nawet oLegendzie WiekówPéguy nie pisze ani słowa. Ale komentarze dotyczące Hugo są zawsze ironiczne, jednocześnie pełne podziwu, mądrej dobroduszności – ich wartość jest bezdyskusyjna. Nie inaczej wyglądają refleksje na temat Francji. Jest to Francja rodem z rycin Epinala, Francja widziana oczami dwójki dzieci ze znanej powieści formacyjnej. Mówiąc krótko: Francja z podstawówki. Nie brakuje tam nawet symboliki rewolucyjnej: Valmy i Bastylii. I wszyscy doskonale wiemy, że dzieje zdobycia Bastylii opisane przez Péguy są fałszywe – zarówno w sferze faktów jak i ich interpretacji. Ale z tych kilku ujęć podebranych historii oficjalnej (o ironio losu! Péguy zawsze się śmiał z historii oficjalnej!) potrafił on skomponować uczciwą wizję, dobrze obrazującą jego idealny portret naszego kraju.


 

Zaczyna od ziemi. Ziemia wina i chleba, gdyż od razu mówi o winobraniu oraz o równinach Beauce, z których potrafił wydobyć poetykę doskonale zrozumiałą dla serc śmiertelników. Ale zaraz potem od ziemi, najmniej romantycznej, nad którą słońce wschodzi szerzej i pełniej, przechodzi do ludu na niej pracującego i zbierającego plon. Przywołuje tutaj wszystkie typowe rodzaje francuskich wiosek: te okrągłe, te położone przy skrzyżowaniu i inne wzdłuż drogi. To w nich mieszkają ludzie, którzy pracują: „Mieliśmy honor dostąpić tego samego trudu pracy, który w średniowieczu wypełniał ręce i serca ludzi... Poznaliśmy tę daleko posuniętą pieczołowitość, z którą ją wykonywano. Przez całe dzieciństwo obserwowałem wiązanie snopków z takim samym stanem umysłu, serca, z taką samą zręcznością jaka towarzyszyła ludowi przygotowującemu bloki kamienia pod budowę katedr.”Sława tego zdania w żadnej mierze nie umniejsza jego piękna i słuszności.


 

Ale to wolność i nadzieja są tymi cechami Francji, które zawsze najbardziej interesowały Péguy. Pewnie dlatego nawiązuje chętnie do rozpowszechnionego obrazu Francuza, który grymasi, ale w głębi duszy ma dobre serce, nerwusa, spryciarza... Używa wszystkich stereotypów, zresztą najczęściej bardzo uroczych, jakie wymyślił na swój własny użytek ten stary, wojowniczy naród. Dołącza też do niektórych błędów modernistycznych: afirmuje bergsonowską filozofię życia czy oficjalne kłamstwa na temat Republiki i Rewolucji. Ale – powtórzmy – te mankamenty nie przysłaniają głębokiej prawdy. Kiedy mówi o starej, wiecznej Francji, stawia akcenty tam, gdzie nikt przed nim tego nie zrobił.

Z wielką radością odczytujemy tę swojską gawędę – jednocześnie podstępną i naiwną – o Bogu, który liczy na Francuzów: „Tacy oni właśnie są, mówi Bóg. Nie jest tak, że są pozbawieni wad. Wręcz przeciwnie. Mają ich całkiem sporo. Mają ich więcej niż inne ludy. Ale to właśnie z tymi wszystkimi wadami kocham ich bardziej niż wszystkich innych, którzy mają ich znacznie mniej. Kocham ich takimi, jacy są. Tylko ja, powiada Bóg, nie mam wad.”


 

No i ta niezrównana litania, od zacytowania której w całości nie mogę się powstrzymać:

O narodzie, inni uważają, że jesteś lekki,

ponieważ jesteś sprawny.

Ludy faryzejskie mają cię za lekki,

bo jesteś szybki.

Dotarłeś do celu, zanim inni wystartowali.

Ale ja cię zważyłem, mówi Bóg, i wcale

za lekki nie uważam.

O narodzie, budowniczy katedr, nie uważam cię

za lekki w wierze.

O narodzie, pomysłodawco krucjat, nie uważam cię

za lekki w miłości chrześcijańskiej.

Co do nadziei, to lepiej o niej nie wspominać,

pozostawię jej trochę tylko dla nich.

To byłoby bardzo niewygodne, mówi Bóg, gdyby nagle zabrakło

tych Francuzów.

Zabrakłoby wtedy kogoś, kto mógłby zrozumieć to,

co robię.”


 

Ach, jak przepadamy za taką naturalną dumą, wyrażoną w sposób prosty, ale jednocześnie zuchwały. Nasi przodkowie, którzy opowiadali o zamiarach Boga wcielonych w życie przez Franków, z pewnością wypowiedzieliby się o tych słowach z uznaniem. I jak daleko jesteśmy od wszelkiej abstrakcji! Dopiero teraz rozumiemy, że ci wszyscy biurokraci, którzy plotą o misji i roli Francji, mylą ją z jakimiś bladymi i zupełnie płaskimi ideami. Tutaj w ogóle nie traci się kontaktu z materią. Nie, żeby można było zarzucać Péguy odwrotny grzech. Nie zapomina o uniwersaliach. Nie twierdzi, że katedry i krucjaty były piękne, dlatego, że były francuskie. Mówi, że Francja jest piękna i wielka, gdyż wcieliła w życie idee cywilizacji uniwersalnej – zdolnej przemówić do każdego człowieka. Kiedy mówi o tych uniwersaliach, nie zapomina ani na chwilę, że mają one kolor francuskiego kamienia, francuskiego żelaza, francuskiej broni, zapachu francuskich zbóż. W ten sposób pozostaje wierny swojej wielkiej myśli, głęboko zachodniej i chrześcijańskiej, gdzie doczesność jest zawsze przystankiem na drodze do wieczności a państwo ziemskie ucieleśnieniem i zobrazowaniem państwa bożego. Dlatego pozostaje wierny największej idei katolicyzmu – idei Wcielenia.


 

Kiedy czytamy te zdania, Europa, zaatakowana ciężką gorączką, zatacza się w pobliżu składu z materiałami wybuchowymi. Niektórych przyprawia to o brak odwagi i chęci do pracy. Na szczęście nie jest ich zbyt wielu i możemy przeczytać w tej książce znane zdanie małego św. Ludwika de Gonzague, którego zapytano o to, co by zrobił, gdyby sądny dzień zaskoczył go na boisku. Ten odpowiedział, że grałby dalej w piłkę. „Niektórzy cudzoziemcy dziwili się, pisze Péguy, że w 1905 roku, pomimo groźby powołania nas do wojska i przetransportowania niewiadomo gdzie, pomimo odczuwania przez sześć miesięcy bez przerwy groźby wojny totalnej, nie przestawaliśmy pisać tekstów, komentarzy, raportów, prac, dzieł, a nawet że podjęliśmy w tamtym roku wyzwania długofalowe. Francuz odgadłby bezbłędnie: po prostu graliśmy nadal w piłkę.” Prawdziwa odwaga jest jedną z głównych cech charakteru francuskiego na przestrzeni wieków. Chodzi tutaj o kontynuowanie tegoobowiązku państwowego, który jest w sposób nierozerwalny spleciony z tym, co mam ochotę nazwaćprzyjemnością państwową.


 

O paryżanach, ludziach konserwatywnych i zarazem nastawionych rewolucyjnie, pisze Péguy w sposób równie smakowity i słuszny, jak o chłopach prowincji orleańskiej, czy okolic Chartres. Wszyscy oni mają to samo upodobanie do obowiązku państwowego – bez śladu moralizmu, purytanizmu – wszyscy oni mają upodobanie do pracy. Na przestrzeni tych stronic maluje się przed oczami Francja tajemnicza dla cudzoziemca, ale łatwa do odcyfrowania dla swoich synów. Rzadko o niej dyskutujemy, gdyż nasza jej percepcja nie ma charakteru dyskursywnego, lecz wrodzony. Dzięki tym opowiadaniom i poematom można zrozumieć ją lepiej.


 

Action Française,24 VIII 1939

Skoro nie mogę kontrolować rzeczywistości, to przynajmniej sobie ponarzekam ;).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura