Była premier Margaret Thatcher, obecny przywódca torysów David Cameron i od soboty burmistrz Londynu Boris Johnson. Co łączy tę trójkę brytyjskich polityków oprócz legitymacji Partii Konserwatywnej? Ano to, że trampoliną do kariery był fotel ministra edukacji. Dlatego wciąż nie mogę zrozumieć dlaczego polscy politycy z prawej strony nawet nie próbują sił i budowania wizerunku w MEN. Wciąż na ten odcinek posyła się jakiś profesorów, albo byłych nauczycieli zainteresowanych status quo. Pierwszy, który spróbował to wykorzystać, czyli Roman Giertych, poległ z kretesem. Czy to dowód na to, że w Polsce się na tym stanowisku nie da nic zrobić?
dlaczego przegrał Giertych?
Otóż tylko pozornie przez to, że miał w tym resorcie zbyt radykalne pomysły. Takie diagnozy lewackich publicystów nie są jednak zgodne( przynajmniej moim zdaniem) z rzeczywistością. Wydaje mi się, że przegrał dlatego, iż był po prostu do tego nieodpowiednią osobą. Ciężko jest stanąć w szranki z potężnym Związkiem Nauczycielstwa Polskiego, wszelkim lewactwem od polityków przez dziennikarzy, po organizacje młodzieżowe, a jednocześnie oscylować wokół kilku procent jako lider raczej marginalnej formacji. Giertych więc jednego dnia wysuwał bardzo dobry pomysł „zero tolerancji w szkole”, żeby następnego wszystko zaprzepaścić przez ujawniane handelki o stołki i wysuwane groźby, w których straszył zrywaniem koalicji. Kiedy zaś trzeciego dnia wychodziły na jaw kolejne ekscesy jego pupilków z Młodzieży Wszechpolskiej był już do tyłu, jednocześnie wystawiony na strzał- Giertych chce, aby nasze dzieci były jak MW, grzmieli jego wrogowie. Co innego gdyby zapytać Polaków o konkretne pomysły. Zwiększyć dyscyplinę w szkołach? Nie promować homoseksualizmu? Nie wprowadzać na siłę obowiązkowej matematyki? Te i wiele innych sensownych pomysłów akceptowała przynajmniej połowa społeczeństwa. Ten kapitał został jednak przez niego roztrwoniony.
dlaczego udało się Thatcher, czy Cameronowi?
Przede wszystkim nie mieli obciążenia w postaci kierowania własną partią. Bo wówczas jest to zbyt absorbujące zajęcia, zwłaszcza przy tak nieprzychylnie nastawionych mediach jakie miał Giertych. Oni zaś mogli pokazać społeczeństwu i własnym kolegą z partii, że mają siłę, aby przeciwstawiać się presji i wiedzą, co chcą robić. W samo Ministerstwo Edukacji wplatali też pomysły prorodzinnej polityki, które przecież się w jakiś sposób z tym łączą. Udało im się także dlatego, że potrafili się oddzielić od reszty spraw i nie wywoływać awantur, a wręcz przeciwnie, pokazali, że potrafią łączyć własny obóz.
temat nośny jak rzadko który
Jeżeli komuś się wydaje, że społeczeństwo najbardziej żyje tym, czy uda się zmodernizować armię w taki, czy inny sposób to jest raczej w błędzie. Naszym politykom z kolei wydaje się, że sprawą rozpalającą Polaków jest kształt ustawy medialnej. Tymczasem bądźmy szczerzy, kogo to obchodzi oprócz samych zainteresowanych i niewielkiej grupy politycznych pasjonatów? Co innego szkoła, edukacja. To dotyczy wszystkich. młodzieży, która sama się uczy. Ich rodziców, którzy martwią się o ich bezpieczeństwo i to, czy pociechom uda się dostać do dobrej szkoły. Interesuje wreszcie jeszcze starsze pokolenie i to nie tylko ze względu na wnuków. Wszyscy się też zgadzają, że w szkolnictwie nie jest idealnie. Nauczyciele zarabiają niezbyt wiele. Bandytyzm na porządku dziennym. Uczniowie przerażeni natłokiem zajęć. Coraz niższy poziom kształcenia. To wszystko tematy nierozwiązane i z tego stanu rzeczy zadowoleni są jedynie członkowie ZNP. A właściwie nie tyle zwykli członkowie, co ich prominentni działacze, robiący dzięki temu kariery w polityce, czy po prostu na związkowych stołkach. Zadowoleni ze swoich pensji i tego, że szybko będą mogli przejść na emeryturę. A państwo nie szanuje i nie dba o tych, od których zależy przyszłość kolejnych pokoleń.
kto spróbuje coś zrobić?
Widać, że na pewno nie Katarzyna Hall, której na początku dałem duży kredyt zaufania. Dzisiaj widać, że to osoba niekompetentna i nieprzygotowana do tej pracy. Z bonów edukacyjnych już zdążyła się wycofać, a przynajmniej słuch o nich zaginął. Dzisiaj za to forsuje streszczanie lektur zamiast całych pozycji i posyłanie coraz młodszych roczników do szkoły. Czyli działania kompletnie kuriozalne.
Nie wiadomo kto wreszcie spróbuje przeprowadzić gruntowne i odważne reformy ze stanowiska szefa MEN. To oczywiście tylko gdybanie, ale mam takie wrażenie, że gdyby Marek Jurek w 2005 objął funkcję ministra edukacji( co było podobno rozważane przy wariancie PO- PiS) to być może dzisiaj popularnością mógłby się mierzyć ze Zbigniewem Ziobro. Wybrał fotel Marszałka Sejmu, a co dalej było wszyscy wiemy. Czy naprawdę trzeba przekonywać polityków prawicy, o tym jak ważny jest resort edukacji?
Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka