W tym tygodniu minie sześć miesięcy od tego jak Donald Tusk został zaprzysiężony na premiera. Smutne sześć miesięcy Gabinetu Drętwych Teoretyków. Chyba można zaryzykować twierdzenie, że rząd PO- PSL postawił sobie na pierwszą kadencją „bardzo ambitny” plan, a mianowicie nic nie robić. Zero reform, zero zmian- marazm i stagnacja.
zmarnowane lata w opozycji
Wszystko pod kontrolą. W końcu polityka miłości naszego premiera musi przynosić sukcesy. Generalnie chodzi o to, żeby się nie przepracowywać i jakoś dojechać z tą popularnością do wyborów prezydenckich w roku 2010. Żadne to nadzwyczajne odkrycie, ale wydawało się, że po takiej kampanii i będąc przez sześć lat w sejmie najsilniejszą formacją opozycyjną jakieś projekty reform muszą być. Nic z tych rzeczy. Platforma przebumelowała ostatnie dwa lata, a poprzednie cztery wyrzuciła na śmietnik, odstawiając Jana Rokitę. Dlatego przychodząc do władzy nie miała nic do zaoferowania. Ale być może oto właśnie chodzi Donaldowi Tuskowi. Do tego zresztą usilnie premier z marszałkiem Komorowskim przekonują Polaków, że nie potrzeba ustaw, nie potrzeba awantur, nie potrzeba właściwie niczego od rządu. Najważniejszy jest spokój, zmiana stylu, no i takie bzdury, co to raz na dwie minuty pitoli każdy z polityków PO.
tasowanie ministrów
Wydaje się, że aby zapewnić sobie ten spokój jeszcze bardziej premier zaplanował jak zadbać o nieróbstwo własnych ministrów. Będzie dokonywał rekonstrukcji gabinetu. Ma oczywiście do tego pełne prawo. Ale jest rzeczą kompletnie absurdalną, żeby na początku kadencji już wiedzieć kiedy wymieni pierwsze osoby. A zapowiedział, że odbędzie się to w wakacje, po raz drugi zaś przed wyborami do europarlamentu. To się oczywiście wpisuje w tezę pijarowskich zagrywek, ale nic z tego nie wynika dla kraju. Donald Tusk pokazał wszystkim na ile szanuje pracę i wysiłek Rokity, kiedy prawie żaden z jego ministrów w Gabinecie Cieni nie trafił do gabinetu obecnego premiera, a jeżeli to nie do funkcji, do której się przygotowywał. Ministrami zostali więc przypadkowi ludzie, o czym pisałem już w połowie listopada, nazywając nieprzypadkowo rząd Tuska Gabinetem Drętwych Teoretyków. Skoro przychodzą ministrowie wzięci „z łapanki” to faktycznie ciężko od nich oczekiwać pomysłów. Gdyby jednak znaleźli się tacy, którzy wykazują zbyt dużą inercję, usłyszymy, że nie nadają się do pełnienia funkcji, albo nie konsultują się z premierem, albo cokolwiek. Wciąż będą przychodzili nowi ministrowie, zachwalani jako „fachowcy”, aby po kilku miesiącach okazywali się nieprzydatni.
coraz bardziej w stronę populizmu
Donald Tusk uznał, że aby być prezydentem to jednak nie wystarczy nic nie robić. Trzeba też trochę udobruchać pustymi gestami „ciemny lud”( że tak o swoich wyborcach myślą przyznał przecież Grad w słynnym wywiadzie dla RMF). Zniesienie abonamentu dla emerytów i bezrobotnych w tej retoryce ma przecież swój cel. Oczywiście chodzi w wymiarze długofalowym o sprywatyzowanie telewizji publicznej. Ale na razie oczywiście „nikt nie bierze tego pod uwagę”. Chodzi jedynie, aby „ulżyć biednym emerytom”. Siedemnaście złotych miesięcznie przy inflacji przekraczającej 4%, wow! Jeżeli do tego dodamy rozdawanie komputerów najbiedniejszym przez Tuska, czy dożywianie głodnych dzieci to mamy pełen obraz dotąd zupełnie nieznanego lewicowego oblicza Platformy. Bo jak inaczej można je nazwać skoro obok prywatyzacji szpitali nie ma żadnych innych pomysłów? Żadnych prawicowych postulatów? PO nie jest żadną prawicową partią, w żadnym sensie rynkową, jedynie w retorycznym.
reformy po roku 2011?
Donald Tusk musiał chyba właśnie w taki sposób przekonać wewnątrzpartyjnych liberałów( którzy przecież są w PO). Chłopaki, na razie nic nie robimy, bo wiadomo, trzeba wygrać ze złym Kaczorem. Po wyborach prezydenckich też nie bardzo, ale w drugiej kadencji- pole do popisu jest dla was. Dlatego właśnie coraz ostrzejszy zwrot Tuska w lewo. Tuska, który określał siebie jako liberała, ostatnio- o zgrozo- został konserwatystą, a być może do 2010 usłyszymy, że jednak jest socjalistą? Dał mu w końcu przykład Kwaśniewski jak postępować należy. I Donald Tusk zapewne oczyma wyobraźni widzi siebie jako prezydenta, który wetuje w drugiej kadencji rządów PO pomysły swojej partii, co miałoby mu dać 10 lat prezydentury i pokazać, że nie jest tylko „prezydentem Platformy”. Mam tylko nadzieję, że jego plan pęknie już przy okazji wyborów prezydenckich. Najnowszy sondaż SMG/KRC już nie jest tak załamujący: PO 49%, PiS 27%, pseudolewica poza sejmem. To najwyższe notowania dla PiS od czasu wyborów i po raz pierwszy w symulacji obrona 1/3 mandatów.
Bogdan Rymanowski na koniec dzisiejszego programu „Kawa na ławę” zapytał Tadeusza Cymańskiego, czy to PiS przejmie rolę lewicy. Odpowiedź chyba najbardziej lewicowego( jeżeli chodzi o kwestie gospodarcze rzecz jasna) w szeregach PiS posła nie jest najbardziej istotna, w przeciwieństwie do samego problemu. Może to właśnie PO szykuje się do tej roli?
Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka