Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber
47
BLOG

stworzyć rząd wszelkich autorytetów i zawiesić demokrację

Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber Polityka Obserwuj notkę 25

Niedawno usłyszałem, że moje zachowanie jest niemoralne. Dlaczego? Ponieważ w jednym z tekstów na blogu ośmieliłem się skrytykować profesora Bartoszewskiego. Młodzieżowa przybudówka Platformy, Stowarzyszenie Młodzi Demokraci nazwała moje słowa wręcz chamstwem. Powraca dobrze znane grożenie palcem i przy okazji publikacji książki IPN o Lechu Wałęsie. Chociaż jeszcze nie wyszła już powinniśmy potępić jej autorów, co dobitnie pokazali intelektualiści podpisani pod listem w obronie eksprezydenta. Krytykować oczywiście nie można także Marka Edelmana, choćby bredził. A więc może naprawdę z demokracją w Polsce nienajlepiej, tylko, że źle zdefiniowano osoby, które jej zagrażają?  

kto i kogo może krytykować? 

Wiadomo, na pewno może Adam Michnik i jego gazeta. Generalnie mogą wszelkiego rodzaju salonowe autorytety. W ich głos tępe, polskie społeczeństwo ma się wsłuchiwać i postępować wedle przykazań. Należy być postępowym euroentuzjastą, oraz ateistą, najlepiej jeszcze o homoseksualnej orientacji. Z tej pozycji można już wyjść z bardziej odważnymi połajankami dla „ciemnogrodu”. A reszta? No cóż reszta może krytykować, to i owszem, ale tylko w „słusznych sprawach”. Czyli na przykład jeżeli jest to krytyka PiS to bardzo dobrze, ale jeżeli ta sama osoba opowiada się jednocześnie za całkowitym zakazem aborcji, albo wyraża swój sceptycyzm co do Unii Europejskiej, to jednak mamy do czynienia z co najmniej niebezpiecznym elementem.  

krytyka prezydenta w zależności od nazwiska 

W Polsce mamy do czynienia tutaj z pewnym wahadłem. Kiedy prezydentem został Lech Wałęsa przepuszczono na niego szturmowy atak. Okazało się, że mamy do czynienia z prostakiem, chamem, gburem i w ogóle półanalfabetą. Sytuacja poprawiła się nieznacznie w czerwcu 1992 roku, kiedy Wałęsa stanął na czele antylustracyjnej grupy idąc ramię w ramię z SLD, KL-D i UD. Później jednak były wybory prezydenckie na jesieni 1995 roku i autorytety poczuły się w obowiązku poinformować jakiego wyboru powinien dokonać „ciemny lud”. Dziesięć lat prezydentury Kwaśniewskiego upłynęło już pod znakiem majestatu osoby prezydenta. Za skandal uznano chęć pokazania zataczającego się Kwaśniewskiego nad grobami polskich oficerów. Ktoś zaczął pewnie nawet wspominać o tabloidyzacji debaty publicznej. Ale dzisiaj znów wszystko wolno. Czy to dobrze? Chyba jednak tak. Prezydent to nie królowa brytyjska i jego krytyka powinna być dozwolona. Dlatego uważam, że Lech Kaczyński nie powinien się obrażać i porównywać nastawienia mediów w stosunku do niego i Kwaśniewskiego. Ponieważ to dzisiaj jest normalnie, a za czasów magistra z chorobą filipińską niekoniecznie. Tylko dlaczego mam takie smutne przeczucie, że w momencie kiedy prezydentem zostanie ten ICH znów krytyka nie będzie wskazana?  

czy wyborca może krytykować ministra? 

Ciekawi mnie zawsze dlaczego tak wielu ludzi uważa, że „niektórych osób krytykować nie wypada”. Tak jest choćby ze wspomnianym ministrem Bartoszewskim. Nie można, bo był w Auchwitz i w ogóle ma wspaniałą kartę. Nie śmiem przeczyć. Ale jest do ciężkiej cholery ministrem! Czy ktoś go tam gnał bagnetami? Czy nie można go z tej pracy rozliczać? I co to ma za znaczenie któż to zrobi? W moim przekonaniu może to uczynić każdy na swój użytek. Argument o zasługach dla Polski jest co najmniej komiczny w sytuacji członka rządu. Oczywiście odmienna więc będzie tutaj sytuacja np. profesora Chrzanowskiego, który w czynnej polityce nie uczestniczy od kilkunastu lat. Ale tak bynajmniej nie jest z Bartoszewskim. Tej miary też nie powinniśmy stosować do profesora Edelmana, który mimo mocno zaawansowanego wieku obraża setki tysięcy Polaków w każdym wywiadzie, którego udzieli.

Czy na to powinno być przyzwolenie?  Jeżeli uznamy, że tak to możemy dojść do niesamowitych wniosków. Bo co na przykład powiedzą Państwo na rząd autorytetów? Taki Adam Michnik na jego czele. Profesor Bartoszewski jako szef MSZ, Marek Edelman MEN, Lech Wałęsa ministerstwo kultury, Władysław Frasyniuk wicepremier bez teki, a Andrzej Zoll ministrem sprawiedliwości. I wtedy nie można by już nikogo skrytykować. Bo wszyscy autorytety. Ciekawa wizja? 

Polecam bardzo interesujący a’ propos tego tematu artykuł Piotra Semki w dzisiejszej Rzeczpospolitej, oraz naszego naczelnego Igora Janke( chociaż pana redaktora raczej nie trzeba tutaj reklamować, ale może dla tych paru osób, które weszły tu dla mnie, a nie trafiły przez stronę salonu).

Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Polityka