Dzisiaj Dziennik zaalarmował czytelników donośnym tytułem „Marcinkiewicz oskarża”. Tymczasem były premier już rano na swoim blogubagatelizuje sprawę i twierdzi, że wywiad jest sprzed roku, a on w całej sprawie nie widzi i nie widział niczego strasznego. Z kancelarii prezydenta poszło stanowcze dementi, tak samo od Marczuka. O co tutaj chodzi? Może o coś zupełnie innego? O przykrycie na dalszych stronach porażającego artykułu jednej z najlepszych dziennikarek śledczych w Polsce Luizy Zalewskiej wespół z Tomaszem Butkiewiczem?(tutaj artykuł)
PiS ostrzegał przed Bondarykiem
Na początku kadencji, kiedy okazało się, że szefem ABW ma zostać Krzysztof Bondaryk PiS bardzo mocno za to atakował i przestrzegał. Uspokajali Paweł Graś, Grzegorz Schetyna i Donald Tusk. Dzisiejszy artykuł jest piorunujący. Jeżeli choćby część z tych rzeczy się potwierdzi będzie to oznaczało mega skandal. Ale o sprawie cicho. Wszyscy mówią o Kazimierzu Marcinkiewiczu, który powiedział parę głupot. Tymczasem Jarosław Kaczyński już wcześniej mówił, że czeka na zwolnienie z tajemnicy państwowej, aby mógł powiedzieć prawdę o takich ludziach jak Bondaryk. W podobnym tonie wypowiadali się Zbigniew Wasserman i Antoni Macierewicz. Generalnie media podsumowały to krótko- PiS-u obsesje. A dlaczego dzisiaj nie reagują na potężne artykuł swoich kolegów po fachu?
kto powinien być szefem ABW?
Bogdan Święczkowski( poprzednik Bondaryka) był ostro atakowany tylko za znajomość z ministrem sprawiedliwości. W przeciwieństwie jednak do tego nie miał nigdy legitymacji partyjnej, nie startował w wyborach parlamentarnych, nie zasiadał w Radzie Krajowej partii, nie był człowiekiem wpływowych magnatów telewizyjnych i nie miał na koncie podejrzanych gierek politycznych. To wszystko zaś są fakty z życiorysu Bondaryka. Owszem wśród nich też opozycyjna działalność za komuny. Ktoś powie, że w jakimś sensie można go porównać z szefem CBA Mariuszem Kamińskim? Ale jednak nie do końca. CBA było trzeba tworzyć od początku, a poza tym Kamiński nigdy nie siedział w biznesie.
pytania do Tuska
Donald Tusk po takim artykule powinien odpowiedzieć na bardzo wiele pytań. Po pierwsze, czy faktycznie sprawę prania brudnych pieniędzy pochodzących z włoskiej mafii, czym miały się zajmować firmy Solorza( byłego pracodawcy Bondaryka) szef ABW stara się tuszować, a agenci ABW stracili do niej serce. Po drugie, co ze sprawą brata Bondaryka i prokuratora Luksa rzekomo za zajmowanie się nią zdymisjonowanego. Po trzecie, czy prawdą jest, iż zakładanie podsłuchów wpływowym biznesmenom nie jest możliwe, gdyż system jest nieszczelny. Po czwarte, czy faktycznie istniała tzw. „Banda Czworga do ochrony przed kontrolą państwową”, która miała powstać po zwycięstwie PiS i czy jedną z tych osób był Krzysztof Bondaryk. Po piąte, na jakiej podstawie ABW złożyła doniesienie do prokuratury na swoich poprzedników w sprawie rzekomej inwigilacji Brochwicza i czy on sam nie został o tym powiadomiony przez swojego przyjaciela, obecnego szefa Agencji. Po szóste, czy faktycznie jak sugerują to dziennikarze jest przygotowywana przez Bondaryka operacja mająca na celu zemstę za działania przeciwko niemu, czy jego bratu. Po siódme, czy rzeczywiście Bondaryk miał coś wspólnego z próbą kompromitacji ówczesnego premiera Jerzego Buzka( który dzisiaj jest eurodeputowanym nomen omen PO). Po ósme, czy Bondaryk posiada jakiekolwiek akta SB. Po dziewiąte, czy rzeczywiście trafiając wcześniej do MSWiA( za Tomaszewskiego) był jednocześnie „pracownikiem” Straży Granicznej i pobierał pieniądze za nic. Po dziesiąte, czy faktycznie przez wiele lat zajmował osiemdziesięciometrowe mieszkanie z ministerialnej puli, które mu się nie należało.
różnica między PiS i PO
Jako konserwatysta nie jestem szczególnym entuzjastą koncepcji „solidarnego państwa”, a jednak nie wyobrażam sobie głosowania na Platformę. Ja już pomijam fakt taki, że PO ma co innego zapisane w programie, a co innego robi, o czym też niejednokrotnie pisałem. Są jednak sprawy takie jak te z Bondarykiem. Interesy PO i jej ludzi są niejasne, osoby, które się wokół kręcą podejrzane. I niech nikt mi nie mówi, że to się daje porównywać z Januszem Kaczmarkiem. Co innego pomylić się w ocenie kogoś, a co innego brać na szefa najważniejszej służby tak skompromitowaną osobę o tak niejasnym życiorysie. Jakie ma w takim wypadku znaczenie programu gospodarczego( który często jest po prostu fikcją, niezależnie o jaką partię chodzi) przy takich faktach?
po co sprawa Marcinkiewicza?
Proszę zobaczyć jak w tym kontekście wygodna wydaje się sprawa Kazimierza Marcinkiewicza. Oto dzisiaj wszyscy mówią jedynie o tym. Dzięki temu można było również zepchnąć na dalekie strony sprawę opisaną przez Zalewską i Butkiewicza. Dzięki temu w przeglądach gazet cytuje się bzdury Marcinkiewicza, a nie ma pytań o Bondaryka. Czy jednak sprawę byłego premiera należy bagatelizować? Niekoniecznie. Osobiście chciałbym wyjaśnienia całej sprawy. Byłoby mimo wszystko skandalem, gdyby to co opowiada dzisiaj Marcinkiewicz miało okazać się prawdą. Tylko dlaczego mam wrażenie, że nawet jeżeli rozmowa Lecha Kaczyńskiego, wówczas prezydenta elekta z ówczesnym szefem ABW Zbigniewem Marczukiem miała miejsce, to jednak wyglądała trochę inaczej? No bo choćby taka sprawa. W wywiadzie dla Dziennika Marcinkiewicz twierdzi, że o sprawie dowiedział się z trzech niezależnych źródeł: od polityka, od kogoś ze służ i pośrednio od Marczuka. A co wyczytać można na jego blogu? Informację o zdarzeniu z grudnia 2005 roku najpierw otrzymałem od urzędnika państwowego, który powołał się na rozmowę z Ministrem Marczukiem. Kilka dni później opowiedział mi to zdarzenie sam minister Marczuk, mówiąc, że odmówił realizacji prośby koleżeńskiej. Wreszcie dwa miesiące później opowiedział mi to zdarzenie polityk współpracujący z Panem Prezydentem. No to jak, pośrednio, czy bezpośrednio od Marczuka? Takich wątpliwości jest więcej i prawdę mówiąc nie wiem na ile poważnie traktować byłego premiera, który od jakiegoś czasu stosuje- jak mu się zapewne wydaje genialną- taktykę, polegającą na zrobieniu zamieszania i po chwili odkręcenia wszystkiego. Tylko ile razy jeszcze dzięki temu trafi na pierwsze strony?
Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka