Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber
83
BLOG

dalsza decentralizacja niebezpieczna

Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber Polityka Obserwuj notkę 56

Donald Tusk jest zwolennikiem radykalnej decentralizacji( chociaż póki co jak wiemy kończy się na słowach). Jest jednak faktem, że chce przekazania szpitali samorządom, oraz regionalnych oddziałów TVP, a także z większą, lub mniejszą szczerością zaprezentował kilka innych pomysłów. Politycy Platformy niejednokrotnie podkreślali, że samorządowcy są wielkim skarbem. Chociaż jako konserwatysta rozumiem postulat decentralizacji, to wydaje mi się, że niestety póki co na kolejne kroki jest w Polsce za szybko.  

brak kontroli politycznej 

Ogólnie ludzie lubią jak coś jest „niepolityczne”. Pomijam sam absurd zawarty w tezie, że będąc prezydentem miasta można nie uprawiać polityki. Gorzej, że za tym idzie brak jakiejkolwiek kontroli. Nie jest przypadkowe, że lokalne komitety zdobywają większość mandatów w radach mniejszych gmin. Tak samo jest z prezydentami, burmistrzami i już w ogóle wójtami. Im miejscowość mniejsza tym trudniej znaleźć kogoś z legitymacją partyjną. Zauważmy, tego nie ma w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, czy Francji, a jeżeli już to jest to margines. Dlaczego uważam, że ta sytuacja jest niekorzystna? Ponieważ faktycznie nie ma żadnych mechanizmów kontrolnych, które jednak w wielkich partiach występują. Często zaś lokalni działacze wykorzystują tę sytuację i nie łudźmy się bajkami o społecznej kontroli. Co i w jaki sposób można kontrolować jeżeli panuje często swoista „zmowa milczenia”, a lokalne gazety jeżeli nawet wychodzą to często są również od kogoś zależne. Zresztą co tutaj dużo mówić o małych miasteczkach. Prezydenci wielkich miast również mają stosunkowo mocne pole do oddziaływania na regionalne media. Choćby ogłoszenia w gazetach, których można nie udzielać „nieposłusznym” dziennikom. A ilu naczelnych może sobie pozwolić na taką wojnę z prezydentem, zwłaszcza dzisiaj w dobie coraz większego oddziaływania Internetu? Z tego punktu widzenia tym bardziej absurdalne i skandaliczne są zapowiedzi rządu Tuska o regionalnych oddziałach TVP.  

czy reforma z roku 2002 przyniosła pozytywne efekty?     

Można co do tego spekulować. Z pewnością wprowadzenie bezpośrednich wyborów na wójta, burmistrza i prezydenta, powoduje, że nie mamy do czynienia z całkowitym paraliżem i koterią. Przed rokiem 2002 na porządku dziennym były sytuacje, w których radni wymuszali na swoim prezydencie to, czy tamto jednocześnie szantażując go dymisją. Niestety Sejm IV kadencji poszedł chyba trochę za daleko i dzisiaj całą władzę dzierży prezydent. Realnych szans na usunięcie skompromitowanej osoby z urzędu nie ma, czego najlepszym dowodem byli swego czasu rządzący z więzień dwaj prezydenci dużych miast. O ile więc przed rokiem 2002 cała władza należała do radnych, o tyle dzisiaj ich rola została sprowadzona w rzeczywistości do listków figowych. Przez to dochodzi do takich absurdalnych sytuacji, że prezydent cieszy się „gigantycznym” wsparciem jednego, albo dwóch radnych, ale mimo tego w najlepsze sobie rządzi.  

stosunek Polaków do samorządów 

Również Polacy niezbyt wysoko sobie cenią samorządy. We wszystkich wyborach, które miały miejsce frekwencja w wyborach lokalnych była znacznie niższa od tych centralnych. Jeszcze w żadnych na terenie całego kraju nie wyniosła 50%, co również jest symptomatyczne. A Polacy są sceptycznie nastawieni jak sądzę z wielu powodów, przy czym najważniejszym z pewnością nie będą ograniczone możliwości działania. One są już dzisiaj wbrew pozorom całkiem spore i niestety często przerastają urzędy. Urzędy są strasznie rozbudowane, pracuje tam być może nawet zbyt wielu urzędników, którzy są jakby tego było mało słabo opłacani. W związku z sytuacją, że połowa budżetu idzie na edukację do gorących walk dochodzi w imię „ratowania szkół”. Niestety nie padają słabe licea, a dobre szkoły zawodowe, czego nie jestem w stanie zrozumieć, bo to nie one produkują bezrobotnych.  

bydgoski przypadek omijania prawa 

Wczoraj zapadł wyrok NSA, który potwierdził stanowisko prokuratury o tym, że zbudowana galeria „Drukarnia” w centrum Bydgoszczy stanęła bezprawnie. Istnieje bowiem przepis, że obiekty powyżej 2 tysięcy metrów kwadratowych muszą być umieszczone w planie zagospodarowania przestrzennego. Obiekt, o który toczył się spór miał ponad 10 tysięcy, a radni nie zdecydowali się go umieścić w planie. Odpowiedzią prezydenta Bydgoszczy był więc podział go pomiędzy kilka podmiotów, dzięki czemu żaden z nich nie przekraczał wymaganej większości. Była to oczywista kpina z prawa i pomimo zdecydowanych protestów części radnych PiS i LPR włodarz miasta nie zmienił zdania. Prezydent wcześniej wsparty przez Platformę na drugą kadencję został wybrany już jako „apolityczny fachowiec” i to pomimo klęski jego listy wyborczej do rady, która nie wprowadziła żadnego rajcy! W efekcie mamy kompleks, który powstał niezgodnie z prawem, ale i tak będzie stał. Właśnie takie sytuacje pokazują, że praktycznie nie ma nad władzą organów wykonawczych w gminie zbyt dużej kontroli. Czy w związku z tym, jak i z faktem miernego zaufania Polaków do samorządów warto jeszcze bardziej rozszerzać ich zakres?  

Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (56)

Inne tematy w dziale Polityka