Wczoraj odbyło się oficjalne przekazanie marynarce wojennej USA najnowszego statku. Tym razem jest to jednak wydarzenie wyjątkowe. Okręt desantowy typu San Antonio został ochrzczony nazwą USS New York. Jednostka ta jest chyba w obecnej chwili najbardziej symboliczna w całej armii amerykańskiej.
Nazwy stanów w nazewnictwie statków pojawiają się bardzo rzadko. W obecnej chwili są one zarezerwowane jedynie dla okrętów podwodnych. USS New York jest jedynym odstępstwem od reguły. Zdecydowano się na taki krok z uwagi na niezwykłą konstrukcję statku. Część jego kadłuba została wykonana z przetopionej stali pochodzącej ze zniszczonych wież World Trade Center. Sama idea wykorzystania pozostałości po wieżach jest jednym z najznamienitszych przykładów pięknej, moim zdaniem, specyfiki amerykańskiego patriotyzmu. Oto World Trade Center "zatopione" w 2001 roku teraz odradza się pod postacią czegoś, co stanowi siłę Stanów Zjednoczonych. Całość otoczona jest dodatkową otoczą, wśród której znalazły się opowieści o tym, jak budowany statek nienaruszony przetrwał huragan Katrina w nowoorleańskiej stoczni. Nie mamy podstaw by temu nie wierzyć.
USS New York kosztował ok. 1 mld dolarów. Nie jest to cena wygórowana biorąc pod uwagę siłę symboliczną, jaką ze sobą niesie. Statek może zabrać na pokład 700 marines. Jest w stanie obsługiwać zarówno wykorzystywane w obecnej chwili poduszkowce (maksymalnie dwa) oraz pływające transportery opancerzone typu AAV (maksymalnie czternaście), jak i pojazdy typu EFV (również czternaście), które wejdą do czynnej służby dopiero w 2015 roku. Dodatkowo może zabrać na pokład dwa najcięższe śmigłowce transportowe, jakie znajdują się na wyposażeniu armii USA - CH-53E Super Stallion, cztery śmigłowce CH-46 Sea King, dwa samoloty pionowego startu MV-22B Osprey oraz cztery śmigłowce bojowe AH-1 Cobra z możliwością zastąpienia ich przez cztery śmigłowce UH-1 Iroquois (tzw. "Huey"). Statki typu San Antonio mają też być moblilną platformą dla pocisków wchodzących w skład tarczy antyrakietowej.
Najnowszy nabytek US Navy przywołał mi na myśl specyficzny system nazewnictwa samolotów B-2 Spirit. Wyprodukowano jedynie 21 takich maszyn, z czego amerykańskie siły powietrzne w obecnej chwili posiadają 20. To pozwoliło otworzyć drogę do nadania każdemu unikatowego imienia. Wszystkie poza dwoma wyjątkami pochodzą od nazw poszczególnych stanów, które miały swój udział w projekcie. I tak mamy "Spirit of New York", "Spirit of California", "Spirit of Arizona" czy "Spirit of Teksas". Całość została zwieńczona ostatnim 21. bombowcem, któremu nadano nazwę "Spirit of America". Nazewnictwo tych samolotów jest czymś unikalnym na skalę światową. Idealnie współgra z niecodziennym wyglądem B-2 i niesie bardzo silne przesłanie.
Amerykański patriotyzm przejawia się w wielu elementach. Odnajdziemy go zarówno w filmach, jak i przy nazewnictwie oraz budowie statków czy nawet samolotów. Tam gdzie pojawia się USS New York, tam pojawia się dusza Ameryki, tam gdzie z kolei pojawia się B-2 Spirit, tam pojawia się dusza konkretnego stanu. Czy coś może działać na wyobraźnię bardziej? Są to czynniki integrujące tamtejsze społeczeństwo pomimo bardzo wielu istniejących rozbieżności. Jedni uwielbiają taki typ patriotyzmu, inni go nie lubią. Niezależnie od tego trzeba go doceniać, bo jest bardzo skuteczny.
Inne tematy w dziale Polityka