Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
70
BLOG

Eurohisterycy w akcji

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 79

Istnieje coś takiego jak eurohisteria. Eurohisteria ma dwie postaci. Pierwsza, autentyczna, staje się udziałem tłumu gęgaczy i półgęgaczy, którzy w swoim myśleniu posługują się schematami. Druga jest stosowana jako narzędzie robienia polityki przez zdolnych politycznych macherów dla osiągnięcia określonych celów. Po wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego, który oznajmił, że na razie nie podpisze Traktatu Lizbońskiego, mamy do czynienia z oboma postaciami eurohisterii. „Łojezu, co to byndzie, panie, Łunia się wali, pognębio nas, pobijo, trzeba, panie, ratyfikować czym pryndzej, bo nas wyrzucom".

Przyglądałem się wczoraj materiałom na ten temat w „Faktach" i „Wiadomościach". W żadnym z tych programów nie postarano się odpowiedzieć na podstawowe pytanie: skoro Irlandia zagłosowała na nie, po co nadal ma się toczyć proces ratyfikacji? Przecież sam traktat nie pozostawia żadnych wątpliwości: jeśli nie zostanie ratyfikowany przez wszystkie kraje UE, nie wchodzi w życie. Koniec, kropka. Lech Kaczyński mógłby równie dobrze podpisać kwitek z pralni.

Oczywiście istnieje odpowiedź na pytanie, po co niektórzy z zachodnich liderów oraz sama Bruksela naciskają na kontynuację procesu ratyfikacji. Chodzi o to, aby wywrzeć na Dublin presję: wszyscy inni ratyfikowali, tylko nie wy, zróbcie z tym coś, do cholery! Kolejne pytanie brzmi, czy w naszym interesie leży bezmyślne dołączanie się do tej presji. Twierdziłem i twierdzę, że nie. Nie jestem idealistą - nie warto przyjmować na siebie części ciosów dla samej polsko-irlandzkiej solidarności. Rzecz jednak w tym, że ratyfikując traktat, wpisujemy się w coraz groźniejszą tendencję do pomijania demokratycznych wyborów europejskich społeczeństw, co w końcu może się zemścić na nas samych. Przecież Traktat Lizboński został tak naprawdę odrzucony już trzykrotnie! Francuzi i Holendrzy odrzucili bowiem Traktat Konstytucyjny, bezpośredniego poprzednika obecnego traktatu. Tylko że jakoś nie przypominam sobie, aby wtedy ktokolwiek ciskał na Francję gromy, groził jej wyrzuceniem z Unii, nazywał hamulcowym Europy itd. Czyżbyśmy mieli tu jakieś podwójne standardy?

Czy Lech Kaczyński kieruje się takimi strategicznymi względami? Być może w jakimś stopniu tak, ale nie mam wątpliwości, że jego oświadczenie to także część domowej wojenki politycznej. Z mojego punktu widzenia niewiele to jednak zmienia, bo tu akurat liczy się skutek.

Unia w pewnym sensie jest w punkcie wyboru bardzo znaczącej strategii postępowania ze swoimi obywatelami. Albo wybierze lekceważenie wobec ich wyborów, postawi na samozwańczych mędrców, którzy wiedzą lepiej, takich jak (wiem, to karykaturalny przykład) Valéry Giscard d'Estaing, i będzie udawać, że nic się w Irlandii nie stało, ratyfikacja ma iść dalej, a problem jest nie po stronie Unii i jej elit, ale Irlandczyków. Albo wreszcie otrzeźwieje i do przedstawicieli elit dotrze, że ich sposób myślenia jest co i raz odrzucany przez społeczeństwa, gdy tylko da im się do tego okazję. Muszą go zatem zmienić.

Przywódcom się oczywiście nie chce. Proces ponownych negocjacji byłby nieprawdopodobnie męczący i ryzykowny politycznie. Z drugiej strony pozostawienie status quo nie odpowiada największym, bo nowy traktat daje im większą siłę głosu. Ten prawdziwy powód maskują, twierdząc, że konieczne są nowe rozwiązania instytucjonalne, że Unia się nie rozszerzy bez nowego traktatu, bla bla bla. Faktem jest, że Traktat Lizboński zawierał pewne nowe rozwiązania, ale dla mnie wciąż otwarte jest pytanie, czy one naprawdę są konieczne. Unia 27 państw radzi sobie nieźle, działając na podstawie Traktatu z Nicei. Można by więc pomyśleć o rozwiązaniu minimum: piszemy krótki traktat, zawierający jedynie najniezbędniejsze zmiany. Ale żeby się na to zgodzić, trzeba by poskromić wielkie ambicje paru zawodników wagi ciężkiej.

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka