Leopold Zgoda Leopold Zgoda
251
BLOG

Okazywanie wdzięczności

Leopold Zgoda Leopold Zgoda Rozmaitości Obserwuj notkę 6

 

 

Piękna, skupiona, „metafizyczna” twarz Adama Zagajewskiego zawsze mnie intrygowała. Stąd moja obecność na spotkaniu z Mistrzem i jego gośćmi, w ramach cyklu „Dorwać Mistrza” (Wydawnictwo Znak), które miało miejsce w dniu 26 kwietnia w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie. Słuchając wierszy z tomiku „Niewidzialna ręka” myślałem o tych, którzy odeszli. Sala teatralna wypełniona była po brzegi. Donośny głos Adama Michnika, który kontrastował z nastrojem wyciszenia i powagi, nie sprawił mi przykrości. Wiedziałem, że to nie czas i miejsce, aby mówić o niewidzialnej ręce wolnego rynku, która, jeśli się ujawnia, okazuje się najczęściej ręką aferzysty.

Doświadczyłem wielkości poezji, która, jeśli jest, jest jak zapis matematyczny: oszczędna, bez zbędnych słów, a przecież – pobudzając uczucia i wyobraźnię - daleko wykracza poza zapis matematycznych konstrukcji. Nawiasem mówiąc, matematyka, przy odpowiednim podejściu, też będzie w stanie ukazać nam świat, którego, tylko posługując się matematyką, nie podejrzewamy. Czy nie jest tak, że prosta, która z dwóch stron biegnie w nieskończoność wyprowadza nas ze świata doraźnych ułomności? A punkt., który nie ma wymiarów, co to takiego? Dlaczego, nauczyciele - dzieciom i młodzieży - nie są w stanie pokazać tej pięknej strony matematyki? Czy nie dlatego, że nie mają zrozumienia dla wartości poezji? Czy nie dlatego, że już na poziomie szkoły średniej są źle kształceni?

Po spotkaniu podszedł do mnie jeszcze młody mężczyzna i niepewnie zapytał: „Pan Leopold Zgoda?”. Kiedy potwierdziłem, wyraźnie się ucieszył i powiedział nam (byłem z żoną), że był moim studentem w 1972 roku w murach dzisiejszej Akademii Muzycznej w Krakowie. Powiedział, ze mieszka na stałe w Szwajcarii, o zajęciach z filozofii pamięta, a od dnia egzaminu, który zdał na bardzo dobrze, nie mieliśmy okazji się spotkać. Czy pieniądze, takie wyrazy pamięci i wdzięczności mogą zastąpić?

           Wracając do domu przypomniałem sobie słowa Alberta Schweitzera (1875-1965), myśliciela francuskiego pochodzenia niemieckiego, lekarza, teologa protestanckiego i misjonarza, muzyka i muzykologa, laureata pokojowej nagrody Nobla (1952), które dedykuję moim rozmówcom:

           „Bezmyślność sprawia, że zbyt mało jest miejsca w naszym życiu dla uczucia wdzięczności. Przeciwstawiaj się tej bezmyślności. Naucz się w naturalny sposób wypowiadać wdzięczność. Zaznasz wtedy szczęścia i inni go dzięki tobie zaznają.”

           „Bezmyślność”, „wdzięczność”, „szczęście”, słowa klucze, są w tym cytacie ściśle powiązane. Czy nie jest to nadużycie? Już sam fakt, iż można własne życie „odbierać” jako dar (nie myśmy siebie powołali do życia) skłania do wdzięczności. A ból, tragedia, niewinne cierpienie?

           Dzień po spotkaniu z Adamem Zagajewskim usiłowałem wsiąść do autobusu miejskiego, naprzeciw Galerii Krakowskiej. Wiadomo, że w Krakowie, wysiadając z pociągu, najłatwiej jest dojść do Galerii Krakowskiej. Podszedłem do autobusu (nr 130), kierowca zamknął drzwi, widział, że czekam aby mi otworzył, ale autobus ruszył. Na przystanku zostałem sam. Ten kierowca dał mi do zrozumienia, zgodnie z prawem, że jest osobą znaczącą. Są tacy nasi obywatele, że jeśli bliźniemu nie sprawi przykrości, bez powodu, bezinteresownie, to tak, jakby nie istniał. Jak tu być wdzięcznym – pomyślałem – kiedy na co dzień doświadczamy takich zachowań, które świadczą o braku życzliwości wzajemnej? Jeśli na co dzień spotykamy tych, nie tylko młodych ludzi, dla których bliźni to tylko ten, którym lub z którym można się tylko zabawić? Czy tylko tych? I,  „aby odpłacić”, mamy być do nich podobni?

           Była ósma rano, poniedziałek, miesiąc po smoleńskiej tragedii, kiedy siedziałem przy śniadaniu i słuchałem Radia TOK FM. Gościem Dominiki Wielowiejskiej był między innymi Waldemar Kuczyński. Padło pytanie o ocenę przesłania Jarosława Kaczyńskiego „Do przyjaciół Rosjan”. „Wolny strzelec” Waldemar Kuczyński (tak Wielowiejska przedstawiła gościa) mówił, że Jarosław Kaczyński ma „przeszczepioną twarz”, nie wolno dać się nabrać, to tylko przedwyborcze zagranie. Inni, w bardziej oględnych słowach, mówią podobnie. Jarosław Kaczyński, tym razem już bez brata bliźniaka, ma być dalej niewiarygodny i „obciachowy”. „To kandydat specjalnej troski” dopowie Sławomir Nowak. Nie wolno ufać tym, którzy widzą świat jako zagrożenie. Oby tylko – dodają - najmłodsi wyborcy nie dali się zwieść.

           W audycji radiowej, o której wspomniałem, był także i inny głos. Padło nazwisko gen. Charlesa de Gaulla. Dlaczego de Gaulle, nie rozumiany przez swych towarzyszy broni z OAS, umiał rozwiązać sprawę algierską i przywrócić Francji spokój? Był wiarygodny. A to, że z czasem Francuzi mieli już dość patetycznych wystąpień de Gaulla, a to już jest inna sprawa.

           Byłem delegatem Małopolski na I Krajowy Zjazd NSZZ „Solidarność” w 1981 r. w Gdańsku. Pamiętam, że na pytanie dziennikarza o męża stanu w powojennej Europie odpowiedziałem - de Gaulle.  W 1962 r. spędziłem wakacje u rodziny we Francji. Był to mój pierwszy zagraniczny wyjazd. Byłem w Paryżu, widziałem co się działo. Była obawa, że OAS wysadzi w powietrze Łuk Tryumfalny.

Mąż stanu nie załatwia własnych interesów, nie walczy o władzę dla władzy, a jeśli już spełni swoje zadanie, odchodzi. Czy doprawdy jest aż tak źle, że Polski i Polaków nie stać na męża stanu? Póki co, bądźmy dla siebie bardziej życzliwi i skłonni do zrozumienia i okazywania wdzięczności. I to nie tylko dlatego, że – tak naprawdę - jesteśmy jeszcze w czasie ogólnonarodowej żałoby.

Pochmurny poranek 13 maja w Krakowie. Jarosław Kaczyński ma być w Internecie, w Salonie 24. Tak, pomyślałem, to jest dzisiejsza agora ateńska o wymiarze światowym. W poniedziałek ma mieć spotkanie z dziennikarzami. Obecność wśród tych – pomyślałem – którzy na co dzień „modelują” nasz sposób myślenia jest bardzo ważna.

Słucham, mimochodem, TVN 24. Młody wyborca, urzekająco swobodny, domaga się debaty publicznej wszystkich kandydatów do urzędu Prezydenta, skoro – jak mówi - spełnili przewidziane prawem warunki. Domaga się tego w imieniu rówieśników, którzy po raz pierwszy będą mogli głosować. Nie mówi, że będzie głosował. Domaga się, aby kandydaci okazali szacunek dla siebie i dla wyborców. Chce zobaczyć, usłyszeć, zrozumieć, aby móc świadomie się zachować. Nie jest uprzedzony, ugodzony przegraną czy zdeprawowany wygraną, ma dystans. Pomyślałem, tak wygląda ucieleśniona nadzieja, iż Polska może mieć dobrą przyszłość przed sobą. Ci młodzi ludzie nie są ze szkoły Kuby Wojewódzkiego i jemu podobnych. Mogę się mylić, nie muszę kłamać.

Młodemu wyborcy przyznaję, że spór o to, kto kogo ma pierwszy do debaty zaprosić jest mało poważny. A czas jest znaczący i sprawy są poważne. Odnoszę wrażenie, że jako Naród jesteśmy w czasie kolejnego przełomu.

Wywiad Igora Janke z Jarosławem Kaczyńskim w Salonie 24 ukazał się. W Radiu TOK FM we wtorki nie będzie już audycji Igora Janke. W Salonie 24 pożegnał się ze słuchaczami. Umiał okazać wdzięczność. W prywatnym TOK FM – po trzech latach prowadzenia audycji - nie mógł już tego zrobić.

Absolwent i doktor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Emerytowany nauczyciel akademicki dzisiejszego Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie oraz wykładowca w Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości w Krakowie. Filozof, etyk. Delegat Małopolski na I Krajowy Zjazd NSZZ "Solidarność" w Gdańsku w 1981 r., radny Rady Miasta Krakowa drugiej i trzeciej kadencji, członek władz Sejmiku Samorządowego Województwa Krakowskiego drugiej kadencji, członek i były przewodniczący Komitetu Obywatelskiego Miasta Krakowa, członek Kolegium Wigierskiego i innych stowarzyszeń, ale także wiceprzewodniczący Rady Fundacji Wspólnota Nadziei.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Rozmaitości