Leopold Zgoda Leopold Zgoda
809
BLOG

Jaki kapitalizm?

Leopold Zgoda Leopold Zgoda Rozmaitości Obserwuj notkę 21

Po przeczytaniu tekstu Aleksandra Surdeja Krach systemu potrójnej nielojalności, przypomniałem sobie słowa piosenki Andrzeja Sikorowskiego "Jak kapitalizm, to kapitalizm", śpiewanej od wakacji 1993 r. To był czas transformacji ustrojowej po 1989 r., kiedy bard "Zespołu pod Budą" śpiewał, że "aż strach pomyśleć, co będzie dalej". Co było dalej? Co się zmieniło do naszych dni? Wprawdzie nadal mówimy o potrzebie reform, lecz o samej transformacji już nikt nie mówi. Niewątpliwie nastąpiło przejście od wyuczonej bezradności czasów "nadopiekuńczego państwa" do wymuszonej samodzielności w warunkach "gospodarki wolnorynkowej".  Czy Polacy jako wspólnota państwowa zdali egzamin?

Okazuje się, że przy wzroście ogólnej zasobności, bogaci stają się jeszcze bogatsi, natomiast zakres ubóstwa i wykluczenia społecznego niewątpliwie wzrasta. Ta prawidłowość jest do zauważenia nie tylko w naszym kraju. Wprawdzie różnice w płacach pomiędzy menedżerami a szeregowymi pracownikami są w Polsce bodaj najwyższe w Europie, to przecież procesy kumulacji bogactwa i rozprzestrzeniania się ubóstwa mają charakter globalny. Czy to znaczy, że istnieją obiektywne prawidłowości, które sprawiają, że pozostaje nam jedynie troska o to, aby być wśród tych, którym się powiodło? A może jest jakiś sposób, aby zaradzić złu, którym jest brak solidarności?

Michel Albert, francuski ekonomista, autor książki Kapitalizm kontra kapitalizm (1994, wyd. francuskie 1991), już w pierwszych słowach wstępu napisał: "Dzisiaj - po raz pierwszy w historii - kapitalizm naprawdę zwyciężył. Na całej linii. To problem rozwiązany. Był to, być może, największy problem tego wieku".  Jak to się stało, że już tej pewności nie mamy? Jaki może być największy problem stulecia, które nastało? Po atakach terrorystycznych na terytorium Stanów Zjednoczonych w dniu 11 września 2001 r. wydawało się, że głównym zagrożeniem dla świata jest terroryzm. Jak jest dziś, kiedy Grecji i innym państwom europejskim grozi stan upadłości? Czy terroryzm jest przyczyną kryzysu w gospodarce światowej? A może terroryzm jest tylko jej skutkiem?  

Kryzys w systemie finansowo-bankowym, którego skutki są dopiero przed nami, jest kryzysem globalnym i jako taki nie jest do rozwiązania tylko w skali lokalnej. Czy to znaczy, że poszczególne kraje, w tym Polska, we własnym zakresie nie mają nic do zrobienia? Dobrze wiemy, że tak nie jest. Tymczasem niefrasobliwość naszych władz jest zaskakująca. Strach przed zmianami, które i tak nadejdą, prawdziwie niepokoi. Zorientowani na to, czego oczekują od nas sąsiedzi jesteśmy - mówiąc delikatnie - wewnętrznie tylko skłóceni.

Kłótnie są po to, aby zaszkodzić, aby sprawić przykrość stronie przeciwnej. Strona przeciwna stara się odwzajemnić tym samym. Takie są nasze kłótnie publiczne, które nazywamy dyskusjami, debatami, wymianami myśli. Tymczasem dyskusja, która jest sporem w imię prawdy, ma zupełnie inny charakter. Dyskusja służy budowaniu siebie od wewnątrz i sprawia, że strony spierając się pozostają partnerami. Umiłowanie prawdy łączy, nie dzieli.  Poczucie realności świata i przyrodzonej godności spierających się stron jest respektowane. Czy nie jest to daleko idąca idealizacja?

Prawdą jest, że trudno nam wskazać w realnym świecie na przykłady dyskusji w czystej postaci. Każdy z nas na swój własny sposób jest niedoskonały. Sokrates - ucząc dyskusji - też takim był. Tyle tylko, że miał świadomość ułomności poznawczej człowieka i własnej ułomności. Dialog miał być sposobem przezwyciężania własnej ułomności. Dialog, taka dyskusja, wewnętrznie wolna, twórcza i na równych prawach, a zatem sprawiedliwa, jeśli ma miejsce do dziś, to najczęściej w wysublimowanych środowiskach niszowych, naukowych i uniwersyteckich.  

Mówiąc o wysublimowanych środowiskach niszowych mam na myśli fakt, że masowa produkcja dyplomantów nie jest jeszcze kształceniem i kształtowaniem ludzi odpowiedzialnych, za własny i cudzy los, i myślących. W powołanych do pielęgnowania kultury słowa i twórczej dyskusji uniwersytetach prawdziwa dyskusja także potrafi być rzadkością. Problemem naszego czasu jest to, że taka dyskusja zanika, jako wzór do naśladowania, jako norma, bez której, co warto podkreślić, prawdziwie ludzka wspólnota nie może nadal rozwijać się i trwać. Tym bardziej nie może rozwijać się i trwać wolny handel. Dążenie do prawdy jest wpisane w naturę człowieka.

Michel Albert napisał: "Niesłychana rola historyczna kapitalizmu polegała na tym, że od około trzech wieków powodował on cofanie się nędzy, klęsk głodu i ucisku władzy". Wolnorynkowe ceny, rozmaite formy własności, prawa człowieka, demokracja i rozdział władz, wypracowane w krajach zachodnich, miały być u podstaw przyszłego świata. Dzisiaj już tej pewności nie mamy. Europa niszczy kulturę, z której wyrosła. Nazywa się to "odczarowaniem świata".

Sprywatyzowanie prawdy niszczy jej sens i dzieli. Swobodna wymiana myśli przestaje być możliwa. Dowolność niszczy podmiotowy charakter spierających się stron. Zanika poczucie realności świata. Wydaje się, że każde zachowanie jest do przyjęcia, byleby tylko odnosić sukcesy. Zatraca się zaufanie. O sukcesie nie decyduje siła argumentów, lecz argument siły. Pozostają tylko interesy. Brakuje barier chroniących przed hegemonią. Pozostaje nadzieja. Nadzieja w tym, że kapitalizm, który ma wiele odmian, potrafił - jak dotąd - rozwiązywać pojawiające się trudności. Czy Chiny, a może Brazylia, pomogą?   

Chiny gotowe są zainwestować nawet 100 miliardów euro. Czy to znaczy, ze gotowe są pomóc, aby uratować europejską strefę euro? Czy nie jest tak, że ta pomoc na dziś jest zapowiedzią zniewolenia Europy i świata na jutro? Chiny żądają uznania ich gospodarki za gospodarkę wolnorynkową. Czym to grozi? O tym możemy wiedzieć już dziś, kupując jakże tanie towary chińskiej produkcji.  Dlaczego te towary są tak bardzo tanie i poza wszelką konkurencją? Tam w Chinach, w zakładach zamkniętych, pracują między innymi po kilkanaście godzin dziennie małe dzieci. Bez przesady można powiedzieć, ze wewnętrznie zniewolone Chiny pracują, tymczasem zadłużeni do granic nieprzyzwoitości Grecy, i nie tylko Grecy, strajkują. Czy Niemcy i Francja, udzielając pożyczek, nie wiedziały, że Grecy będą niewypłacalni?

Jest jeszcze niebanalny czynnik demograficzny. W tych dniach urodzi się 7-miliardowy obywatel świata. Jaki jest udział Chin w rozwoju populacji światowej, a jaki Europy? Pozostałe kraje Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej także nie chcą już bezradnie przyglądać się zasobności krajów zachodnich. W samej Europie i w Stanach Zjednoczonych młodzi ludzie buntują się. Była wiosna arabska, która jeszcze się nie skończyła, nastała jesień nie tylko w najbardziej zasobnych krajach europejskich, ale także w miastach Stanów Zjednoczonych.

Bunt w największym stopniu charakteryzuje ludzi zniewolonych. Czym zniewolonych w najbogatszych krajach Zachodu, jeśli nie poczuciem braku zrozumienia, porozumienia i owocnej współpracy? Czy poczucie niesprawiedliwości i braku sensu życia nie są ich następstwem? W krajach ubogich wykluczonym pozostaje religia, w krajach bogatych, dążenie do odnalezienia się wśród tych, którym się powiodło. Przestępstwo jest tylko drogą na skróty. Jawna destrukcja, wyrazem zawiści, nienawiści i bezradności. Czy taki świat może nadal swobodnie rozwijać się i trwać?

Aleksander Surdej zapytał:  "Jakie to wady globalnego kapitalizmu, powstałego po upadku Związku Radzieckiego, stały się źródłem kryzysu i wymagają znacznej korekty?" Tego pytania, jakże istotnego nie tylko na dziś, nie pozostawił bez odpowiedzi: "Wady te dotyczą funkcjonowania rynków finansowych, motywowania pracownika oraz odpowiedzialności podatnika i skutkują czymś, co nazwać można systemem «potrójnej nielojalności». Rozrośnięty ponad miarę system finansowy zaczął tworzyć pozory łatwego mnożenia bogactwa, rodzącego się dzięki czysto finansowym operacjom". Odsyłam do dalszych części tego interesującego tekstu "Krach systemu potrójnej nielojalności", który wśród użytkowników Salonu 24 nie znalazł większego uznania.

Michel Albert słusznie zauważył, ze kapitalizm ma rozmaite odmiany i potrafił, jak dotąd, rozwiązywać swoje własne problemy. Czy tym razem będzie podobnie? Czy nie będzie to chiński model kapitalizmu? Pewności, że Europa powróci do źródeł własnego znaczenia, takiej pewności nie mamy. A nasz kraj, czy słusznie czyni czekając, aby wielcy tego świata rozwiązali nasze wspólne problemy? Czy sami dla siebie, spierając się wzajemnie, nie mamy już nic do zrobienia? Wydaje się, że twórczy spór w imię prawdy zawsze jest możliwy. Pracując odpowiedzialnie i twórczo jesteśmy, mimo wszystko, ludźmi nadziei.

Absolwent i doktor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Emerytowany nauczyciel akademicki dzisiejszego Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie oraz wykładowca w Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości w Krakowie. Filozof, etyk. Delegat Małopolski na I Krajowy Zjazd NSZZ "Solidarność" w Gdańsku w 1981 r., radny Rady Miasta Krakowa drugiej i trzeciej kadencji, członek władz Sejmiku Samorządowego Województwa Krakowskiego drugiej kadencji, członek i były przewodniczący Komitetu Obywatelskiego Miasta Krakowa, członek Kolegium Wigierskiego i innych stowarzyszeń, ale także wiceprzewodniczący Rady Fundacji Wspólnota Nadziei.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości