Leopold Zgoda Leopold Zgoda
730
BLOG

Odejścia

Leopold Zgoda Leopold Zgoda Rozmaitości Obserwuj notkę 20

Witając Jana Pawła II na lotnisku w Pradze 21 kwietnia 1990 r. prezydent Vaclav Havel powiedział:

Wasza Świątobliwość, drodzy współobywatele,

Nie wiem, czy wiem, co to jest cud. Mimo to ośmielam się powiedzieć, że jestem w tej chwili uczestnikiem cudu: człowiek, który jeszcze przed sześcioma miesiącami był uwięziony jako wróg swojego państwa, dziś jako prezydent wita pierwszego papieża w dziejach katolickiego Kościoła, który stanął na ziemi, gdzie leży to państwo.

Mówiąc po raz trzeci, iż jest uczestnikiem cudu, Vaclav Havel podkreślił, że "na ziemię zdewastowaną przez ideologię nienawiści przybywa zwiastun miłości".  

Te piękne i serdeczne słowa przypomniał prymas Czech kardynał Dominik Duka podczas uroczystości pogrzebowych Vaclava Havla w Pradze w dniu 23 grudnia 2011 r. Czesi, ale także Słowacy, żegnali ostatniego prezydenta byłej już Czechosłowacji, a zarazem pierwszego prezydenta Republiki Czeskiej. A przecież Havel nie był jednym z tych, jak Vaclav Klaus, dzisiejszy prezydent Czech, którzy pracowali nad oddzieleniem Czech od Słowacji. Okazało się jednak, że ów rozpad, jeden z owoców "aksamitnej rewolucji", której Havel przewodził, raczej zbliżył do siebie Czechów i Słowaków.

Myślę, że Vaclav Havel uznał ten fakt, co sprawiło, że w sposób twórczy mógł przez dwie kadencje (na tyle zezwala prawo) sprawować urząd prezydenta Czech. Czy to nie była, politycznie rzecz biorąc, cudowna historia? I jeszcze jedno, te niekłamane wyrazy smutku, ale nade wszystko szacunku i dumy, może nawet wewnętrznej radości, bo okazało się, że można być w polityce i pozostać do końca swych dni uczciwym człowiekiem. Czy nie jest to bodaj najważniejsze przesłanie Havla dla Czechów i Słowaków, ale także dla nas, dla Europy i dla świata, być dobrym człowiekiem? Czy nie jest tak, że Europa i świat cierpią na brak dobrych, niezakłamanych i uczciwych liderów?

Vaclav Havel, jako twórca, pisarz, więzień sumienia i czynny polityk, uczył, że wolność ma być środkiem do czynienia dobra. Wolność, to nie dowolność, lecz zobowiązanie. Człowiek prawdziwie wolny sytuuje się ponad podziałami partyjnymi, politycznymi i światopoglądowymi mając na względzie dobro. Wsłuchując się w głos własnego sumienia wykracza poza ten świat ku transcendencji. Prawda i miłość, które chronią przed kłamstwem i nienawiścią, wypełniają serce dobrego człowieka. Mimo doznawanych cierpień i wielu zawodów może być człowiekiem spełnionym. Co można zrobić, kiedy pozornie nic nie jest do zrobienia? Esej Havla Siła bezsilnychuczył i dodawał odwagi.

Mówiło się wiele o tym, że Havel jest agnostykiem. Popełniał błędy, lubił piwo i palił zbyt wiele. Opinia publiczna miała mu za złe, że po śmierci pierwszej żony Olgi, którą podziwiał, zbyt szybko ożenił się z młodszą od siebie aktorką. Wypominano mu, że umiał zadbać o własne interesy. Mówi się także, ze to nie naród czeski, lecz tylko parlament wybierał Havla na prezydenta. Jednocześnie zapomina się o tym, że ucieleśniony ideał, nie jest już tylko ideałem, ale wzorem do naśladowania, a także do uczciwej, krytycznej, twórczej promocji. Czy nas Polaków jest jeszcze na to stać?

Havel cieszył się życiem nie ulegając iluzji sukcesu. Wierzył w sens życia dając odpór nihilizmowi i cynizmowi naszych dni.  Był człowiekiem nadziei i miłości. Budził zaufanie. Nie musiał zbyt wiele mówić. Wiedział, że chcąc zmieniać świat należy zaczynać od siebie. Nie jesteśmy doskonali. Potwierdzając wolność, która jest w nas, zawsze możemy być lepsi.    

Vaclav Havel zmarł w niedzielę nad ranem 18 grudnia ubiegłego już roku w wieku 75 lat w swym wiejskim domu w Hradeczku pod Karkonoszami. To był bardzo gościnny dom. Przy jego łóżku do końca czuwała żona Dagmar i siostra zakonna. Jeszcze w ubiegłym roku wyreżyserował swój pierwszy film na podstawie własnej sztuki Odejścia (premiera 2008). Ten dramat, oparty na motywach Wiśniowego sadu Czechowa, demaskuje zakłamany świat pozornego porządku i demokracji. W marcu, podczas uroczystej premiery filmu, po raz pierwszy widziano Vaclava Havla podpierającego się laską. Na kilka dni prze śmiercią był po raz ostatni w Pradze, aby spotkać się ze swym przyjacielem Dalajlamą XIV.

Podczas uroczystości pogrzebowych Vaclava Havla w piątek w dniu 23 grudnia w Katedrze św. Wita na Hradczanach, wśród zagranicznych gości i oficjalnych delegacji byli obecni nie tylko prezydent i premier Słowacji, prezydenci Austrii i Niemiec, ale także prezydenci Węgier, Francji i Gruzji. Był premier Wielkiej Brytanii i amerykańska sekretarz stanu Hilary Clinton wraz z mężem Billem Clintonem. Wśród najwyższych rangą przedstawicieli sąsiadujących z Czechami państw zabrakło prezydenta Bronisława Komorowskiego, nie było premiera Donalda Tuska, zabrakło szefa polskiego MSZ. Lekkomyślność, niewdzięczność, wygoda, wyrachowanie, które nie mieści się nawet w ramach poprawności politycznej? Myślę, że wyjaśnieniom Bronisława Komorowskiego, iż po powrocie z Chin nagle zachorował i stąd jego nieobecności w Pradze, nikt nie dał wiary. Tymczasem tego możemy być pewni, że Vaclav Havel był sprawdzonym przyjacielem Polski i wielu Polaków.  

Przypominam sobie, że Donald Tusk przy innej okazji powiedział, że "tylko silni gracze przetrwają w tym kryzysie". Chodziło o kryzys finansowy w strefie euro. Czy to znaczy, że tylko "silni gracze" się liczą? Na czym ta siła miałaby polegać? I o co toczy się gra? Czy nie jest tak, że kryzys finansowo-bankowy i gospodarczy jest pochodną kryzysu intelektualnego i moralnego? Czym jest tak zwana kreatywna księgowość, jeśli nie brakiem zrozumienia dla wartości prawdy i miłości bliźniego, której odmianą jest solidarność? Jestem pewien, że tak właśnie jest i stąd – po długiej mej przerwie w pisaniu – ten tekst.

W wywiadzie pt. "Wielkie słowa, tyle że puste", którego udzieliłem red. Markowi Bartosikowi dla "Gazety Krakowskiej" (4 październik 2011), na pytanie o polityków, których postawę etyczną podziwiam, wymieniłem gen. Charlesa de Gaulle a, zaś ze współczesnych byłego prezydenta Czech Vaclava Havla. Powiedziałem jeszcze, ze w Polsce mógłbym wymienić Macieja Płażyńskiego, gdyby nie zginął pod Smoleńskiem. Tam też - nie wprost - odpowiedziałem na pytanie, dlaczego ich wymieniłem. Cytuję: "Polityk odpowiada za błąd, ale za kłamstwo powinien odchodzić z polityki. Człowiek jest ułomny, może się mylić, ale nie może kłamać i udawać, gdy kłamstwo wyjedzie na jaw, że nic się nie stało|.

Na dzień przed śmiercią Vaclava Havla zmarł syn i następca "Wiecznego Prezydenta" Korei Północnej, Kim Ir Sena, "Drogi Przywódca" Kim Dzong Il. Półbóg we własnym kraju, tyran z arsenałem nuklearnym dla świata. Jakże odmienne w formie i znaczeniu, od tego, co w Pradze, były uroczystości pogrzebowe w Phenianie. Cały kraj ogarnęła histeria. Nie nam jest sądzić, na ile były szczere powszechne wyrazy rozpaczy. Można jednak powiedzieć, że poddani zachowywali się tak, jak "powinni byli się zachowywać". Podczas samych uroczystości pogrzebowych gości z zewnątrz nie było. Także i w tym wymiarze kraj pozostał "samowystarczalny" i szczelnie domknięty. Komunistyczna Kuba ogłosiła żałobę. Władzę przejął najmłodszy syn zmarłego dyktatora, "Wielki Następca", Kim Dzong Un. Pierwsza komunistyczna dynastia świata ma być kontynuowana. Lecz skąd ów nadzwyczajny niepokój, który ogarnął świat?

Mówi się, że młody Kim Dzong Un jest nieobliczalny, ma zniewolony kraj, głodującą półtoramilionową armię i broń nuklearną. Ale to już było. Broń nuklearna nie decyduje już o tym, że się jest supermocarstwem w oczach świata. Liczy się także organizacja społeczna, tradycja, edukacja, technologia i sposób sprawowania władzy. Prawdą jest także i to, że Chiny kontrolują ten kraj. Skąd ów nadzwyczajny niepokój? Taki jest już nasz świat, że jakaś awantura, także z użyciem broni nuklearnej, zawsze może mieć miejsce.

Dzisiaj, wydaje się, że wszystkie drogi prowadzą do Pekinu. Tracą na znaczeniu Stany Zjednoczone, traci Europa, budują swoją potęgę gospodarczą Chiny. A przecież są jeszcze Indie, które chcą być supermocarstwem, podobnie Brazylia. Czy Europa, która gubi wartości prawdy i miłości, których tak bardzo bronił Havel, będzie miała jeszcze znaczenie dla świata? Czy kraj, który zatraca świadomość własnej przeszłości będzie mógł rozwijać się i trwać? Sprowadzając politykę do ekonomii, i myśląc tylko o ekonomii, nie doceniamy, także dla gospodarki, znaczenia kultury.

Stojąc nad trumną swego wielkiego rywala i poprzednika, prezydent Vaclav Klaus powiedział: "Odszedł człowiek, którego będziemy wspominać z wdzięcznością, szacunkiem i respektem". Prezydent Czech powiedział także, że "wraz z Vaclavem Havlem odchodzi wiele, ale i wiele, dzięki konsekwencji i jego postawi życiowej, pozostaje". Niechaj te słowa okażą się także i dla nas prawdziwe, zobowiązujące i zbawienne. Wszelkiej pomyślności "na ten Nowy Rok" serdecznie Państwu życzę.

Absolwent i doktor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Emerytowany nauczyciel akademicki dzisiejszego Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie oraz wykładowca w Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości w Krakowie. Filozof, etyk. Delegat Małopolski na I Krajowy Zjazd NSZZ "Solidarność" w Gdańsku w 1981 r., radny Rady Miasta Krakowa drugiej i trzeciej kadencji, członek władz Sejmiku Samorządowego Województwa Krakowskiego drugiej kadencji, członek i były przewodniczący Komitetu Obywatelskiego Miasta Krakowa, członek Kolegium Wigierskiego i innych stowarzyszeń, ale także wiceprzewodniczący Rady Fundacji Wspólnota Nadziei.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości