Chcialem powrocic do poruszanego w jednej z poprzednich notatek artykulu prof. Mieczyslawa Ryby, poswieconego TL w kontekscie polskich doswiadczen dziejowych
Prosze wybaczyc, ze przytocze dosc dlugi fragment, ale jest on wart wnikliwej lektury, zwlaszcza, jesli czytajac myslimy o nasuwajacych sie podobienstwach z czasami wspolczesnymi:
Katarzyna Orłowska-Popławska na łamach "Naszego Dziennika" (10-11 października 2009 r.) porównała decyzję prezydenta do abdykacji króla Stanisława Augusta Poniatowskiego po trzecim rozbiorze Polski. Zdaniem wielu, porównanie to jest tyleż błyskotliwe, co celne. Przyjrzyjmy się więc przez chwilę czasom z drugiej połowy XVIII wieku i spróbujmy dokonać małej analizy porównawczej.
Między suwerennością a poddaństwem
W XVIII wieku nasze elity polityczne przyzwyczaiły się do kurateli rosyjskiej, w szczególności za czasów panowania carycy Katarzyny II. Wielu naszych magnatów znajdowało poparcie na dworze petersburskim, wiedeńskim czy berlińskim. W zamian za wierną służbę monarchom obcych państw otrzymywali tytuły hrabiowskie, książęce itp. Rzeczpospolita zaś, przy słabej władzy królewskiej, była obszarem zmagania obcych potęg, wyrażającym się również swobodnym przemarszem obcych wojsk przez nasze terytorium. Sejm stał na obłędnym wręcz stanowisku, że skoro nikomu nie zagrażamy, to i nam nikt nie będzie zagrażał. Tymczasem zawiązanie konfederacji barskiej (1768-1772) sprowokowało carycę Katarzynę do zgody na pierwszy rozbiór Polski. Akt rozbioru, niespotykany w dotychczasowej historii Europy, chciano zalegalizować od strony formalnej i dlatego też zmuszono polski Sejm do zaakceptowania specjalnych traktatów, jakie zawarła Rzeczpospolita z państwami zaborczymi. W traktacie między cesarzową Austrii Marią Teresą a królem Polski Stanisławem Augustem Poniatowskim z 18 września 1773 r. czytamy, że ziemie przyłączone do Austrii nie były Polsce zabrane, ale przez nią "ustąpione". W podobnym duchu brzmiał traktat Rzeczypospolitej z Rosją, gdzie zapisano, że sytuację ówczesną spowodowały "niepokoje, które ogarnęły na przeciąg kilku lat Królestwo Polskie, zagroziły wzburzeniem całkowitym tak ustroju tego państwa, jak wszystkim jego relacjom z sąsiadami, i w wyjątkowy sposób wzruszyły i pogorszyły stan dawnej przyjaźni i jedności, który był żywiony pomiędzy Najjaśniejszą Rzeczpospolitą i Imperium Rosyjskim". Powyższy fragment odnosił się do działań konfederacji barskiej, którą przez cztery lata tłumiły wojska rosyjskie i pruskie. Zatem ziemie odebrane Rzeczypospolitej w pierwszym rozbiorze miały charakter "ekwiwalentu" należnego Rosji i innym państwom rozbiorowym za tłumienie niepokojów barskich (powstania patriotów polskich przeciwko obcej przemocy). Traktat rozbiorowy został zatwierdzony przez Sejm 30 września 1773 roku. Pojawiały się wprawdzie dramatyczne protesty patriotów (Tadeusz Rejtan), jednakże nie dały pożądanego rezultatu, nie wstrząsnęły dostatecznie polskimi sumieniami. Podobnie rzecz się miała z drugim rozbiorem również zatwierdzonym przez Sejm pod przymusem bagnetów rosyjskich.
Trzeci rozbiór Polski został "zalegalizowany" na skutek decyzji króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, który abdykował. Akt abdykacji dyktował królowi ambasador rosyjski Nikołaj Repnin. Zawierał on cały szereg stwierdzeń mówiących o zatroskaniu losem obywateli upadającego Królestwa Polskiego. W akcie abdykacji Stanisława Augusta czytamy: "Nie szukając w ciągu królowania naszego innych korzyści lub zamiarów, jak stać się użytecznym ojczyźnie Naszej, byliśmy także tego zdania, iż opuścić należy tron w okolicznościach, w których rozumieliśmy, że oddalenie nasze przyłoży się do powiększenia szczęścia współziomków Naszych lub też przynajmniej umniejsza nieszczęścia (...)". I dalej: "(...) postanowiliśmy przeto z przywiązania do spokojności publicznej oświadczyć, tak jako też niniejszym aktem najuroczyściej ogłaszamy, że wolnie i z własnej woli wyrzekamy się bez ekscepcji wszelkich praw Naszych do Korony Polskiej, do Wielkiego Księstwa Litewskiego i innych należących do nich krajów, jako też znajdujących się w nich posesji i przynależytości; akt ten uroczysty abdykacji korony i rządu Polski w ręce Najjaśniejszej Imperatorowej Wszech Rosji składamy dobrowolnie i z tą rzetelnością, która postępowaniem naszym w całym życiu kierowała, zstępując z tronu, dopełniamy ostatniego obowiązku królewskiej godności, zaklinając Najjaśniejszą Imperatorową, ażeby macierzyńską swą dobroczynność na tych rozciągnęła, których królem byliśmy, i to wielkości jej duszy działanie wielkim swym sprzymierzeńcom udzieliła".
Dzięki wcześniejszym decyzjom Sejmu polskiego oraz na skutek aktu abdykacji króla Polski zaborcy mogli ogłosić światu, że rozbiory są legalne, wszak najwyższe władze Rzeczypospolitej zrzekły się niepodległości. Oczywiście działo się to pod przymusem, jednakże nie umniejsza to hańby ciążącej na polskich politykach. Tym większe było oburzenie opinii patriotycznej i tym mocniej ta opinia wyraziła swój protest w powstaniu kościuszkowskim, a później w epoce napoleońskiej oraz w powstaniach dziewiętnastowiecznych.
Politycy polscy II Rzeczypospolitej pamiętali o hańbie polskich elit z XVIII wieku. Dlatego po nowym rozbiorze z września 1939 roku, dokonanym na skutek paktu Ribbentrop - Mołotow, nie znalazł się nikt z polskich władz ustawodawczych i wykonawczych, kto zaakceptowałby (zalegalizował) to bezprawie. Starano się za wszelką cenę utrzymać atrybuty władzy w polskich rękach. Dlatego przez całą wojnę na emigracji działał polski rząd, a w kraju struktury Polskiego Państwa Podziemnego. Nawet po zdradzie aliantów w Jałcie i w konsekwencji po cofnięciu przez aliantów uznania dla rządu na uchodźstwie, władze emigracyjne nigdy nie przestały działać, nigdy nie zdradziły sprawy polskiej. Dopiero po wolnych wyborach prezydenckich na początku lat dziewięćdziesiątych prezydent Ryszard Kaczorowski przekazał przedwojenne insygnia władzy Lechowi Wałęsie.
W macierzyńską opiekę
Dla wnikliwego obserwatora nie jest tajemnicą, do której tradycji możemy porównać działania dzisiejszych polskich elit politycznych. Chociaż czcimy rocznice bohaterskich zmagań o niepodległość z czasów II wojny światowej, działania naszych rządzących przypominają dziś często kapitulacyjną postawę rozbiorowych sejmów czy zachowanie Stanisława Augusta Poniatowskiego. Różnica polega tylko na tym, że dzisiaj sprawa ta dotyczy wielu innych narodów europejskich. I pewnie przy wprowadzaniu traktatu lizbońskiego nasi rządzący wyrażają dziś podobnie naiwną nadzieję, jaką żywił przed ponad dwustu laty Stanisław August, "zaklinając Najjaśniejszą Imperatorową, ażeby macierzyńską swą dobroczynność na tych rozciągnęła, których królem byliśmy...". Różnica może polega tylko na tym, że wówczas chodziło o imperatorową Rosji, dziś może chodzić o panią kanclerz Federalnej Republiki.
POPRZEDNI WPIS
Anty-Wieszcz.
Po utracie przez Oba Narody panstwowosci, jej role po czesci przejela literatura, w szczegolnosci polska poezja romantyczna, nalezaca do najpiekniejszych w Europie. Rzadko spotykane w dziejach polaczenie patriotyzmu z niebywalym talentem i pracowitoscia zaowocowalo dzielami, ktore nam smiertelnym jawia sie natchnionymi od Boga, zas ich tworcow uznalismy jednoglosnie za “vates” – narodowych wieszczow.
Mickiewicz, Slowacki, Krasinski – z jednej strony reprezentujacy chrzescijanski uniwersalizm na najwyzszym moralnie poziomie, pisali tak, by Polska zmartwychwstala.
Czwarty wieszcz, malujacy nie slowem, a pedzlem, Jan Matejko, expressis verbis przykazywal swoim uczniom ( np. Jackowi Malczewskiemu ): malujcie tak, by Polska zmartwychwstala.
I nadszedl byl w koncu upragniony dzien, w ktorym mozna bylo zrzucic z ramion plaszcz Konrada.
Polatach, kiedy znow wolnosc byla w zasiegu reki, wladze nad naszymi umyslami skutecznie uzurpowal wybitny i bodaj najskuteczniejszy polityk ostatnich dwu dekad, ironia losu noszacy takie same imie jak pierwszy wieszcz, tyle ze sam bedacy Anty-Wieszczem.
Pisal tak, by polskie serce raz na zawsze przebic osinowym kolkiem, by juz nigdy nie odrodzila sie Polska zakorzeniona w chrzescijansko-klasycznym dziedzictwie, Polska bedaca ostoja tego co w europejskiej cywilizacji szlachetne, piekne, wielkoduszne, Polska-bastion, o ktory przez wieki rozbijaly sie balwany nikczemnosci, poganstwa, totalitaryzmu.
Pod piorem Anty-Wieszcza, wspomaganego nie tyle literackim talentem, co monopolem medialnym, z dnia na dzien wymarzona Polska, z kraju, w ktorym krzywda bylo wielka popsowac gniazdo bocianie, przemieniala sie w pandemonium ksenofobii i rasizmu mimo braku obcych, antyeskimosizmu bez eskimosow. Co wiecej, tylko zelazny uscisk komunistycznego okupanta chronil resztki ocalalych z katastrofy globalnego ocieplenia eskimosow przed polska czernia, manipulowana przez jeszcze czerniejszy kler i – excusez le mot – endecje.
Wraz z upadkiem komunistycznego samodzierzawia zagrazalo nam, wg Anty-Wieszcza, apokaliptyczne niebezpieczenstwo zerwania sie polskiej, dyszacej zadza mordu bestii, dotychczas utrzymywanej w komunistycznych ryzach. Jedynym wyjsciem z impasu mialo byc odpolszczenie kraju nad Wisla pod haslami juz to europeizacji, juz to regionalizacji, byle dalej od Polski, bo Polska to nienormalnosc.
( Dygresja: wprawdzie autorem tego mauvais-mot-u jest p.Donald Tusk, ale w kontekscie owczesnej jego wypowiedzi niekoniecznie musialo miec ono przypisywane mu przez oponentow skandaliczne znaczenie. Nie zmienia to akurat faktu, iz uwazam obecnego pana premiera za skonczonego lajdaka < co akurat w polityce nie musi byc najgorsze >, ale tez co gorsza za figuranta wystruganego z banana przez razwiedki krajowe i oscienne ).
O ile wieszcz Adam wychowal obroncow polskich granic, ktorzy zgineli, zebysmy my mogli zyc, o tyle Anty-Wieszcz Adam wychowal pustoglowa i bezmyslnie powtarzajaca zaslyszane slogany mlodz, ktora rechocze na widok polskiej flagi wtykanej w lajno.
Wprawdzie niby nasz narod jak lawa, ktorej wewnetrznego ognia sto lat nie wyziebi. Tym niemniej przez ostanie , zatrute dwie dekady, wewnetrzny ogien wygasa w zastraszajacym tempie.
Obawiam sie, ze bez zrzucenia uzurpatora z miejsca naleznego wieszczom, cali staniemy sie zimna i twarda skorupa, sucha i plugawa, na ktora my sami zaczniemy w koncu plwac.
Inne tematy w dziale Polityka