Portal
wPolityce.pl zamiescil ciekawy wywiad Piotra Zaremby z Jerzym Polaczkiem, byłym ministrem infrastruktury, a dziś posłem PiS:
Jerzy Polaczek o chaosie na kolei. "Przecież opozycja nie przeszkadza w układaniu rozkładu jazdy.
Piotr Zaremba: Twierdzi Pan, że to co dzieje się dziś na kolei z rozkładem jazdy nie ma precedensu.
Jerzy Polaczek: Taka sytuacja na polskich kolejach nie wystąpiła nigdy, nawet w roku 1989 kiedy przechodziliśmy z komunizmu do demokracji. A w Europie uzgodnienia dotyczące nowego rozkładu jazdy zamyka się we wrześniu. Przecież za te uzgodnienia odpowiada państwowy regulator: Urząd Transportu Kolejowego. Zwłaszcza że część nowych ofert staje się przedmiotem promocji, reklamy. A tu uzgodnienia zamknięto na cztery dni przed wejściem nowego rozkładu w życie. Na trzy dni nie było zlecenia do wprowadzenia tego rozkładu do internetu.
I co z tego wynikło?
No właśnie nic. A to nie jest tylko kwestia odpowiedzialności handlowej firm będących przecież własnością publiczną: Intercity czy Przewozów Regionalnych. Pojawia się pytanie o odpowiedzialność polityczną wiceministra infrastruktury zajmującego się koleją pana Juliusza Engelhardta, a może i ministra Grabarczyka.
Jak Pan sądzi, skąd to opóźnienie?
Może tajemnica tkwi po prostu w ludziach. Żadna z osób, która odpowiadała za tę koordynację jeszcze przed rokiem już w tych instytucjach nie pracuje. Zniknął wiceprezes Intercity, zniknął wiceprezes Urzędu Transportu Kolejowego. Przyszli nowi ludzie z zaplecza PO, w większości nie związani z branżą kolejową. A to nie jest zabawa, to kwestia bezpieczeństwa pasażerów. Nie wystarczą absurdalne przeprosiny w gazetach za publiczne pieniądze.
Kto dziś odpowiada za tę sytuację?
Po części są to ludzie w teorii doświadczeni. Prezesem Rady Nadzorczej PKP jest były minister infrastruktury w rządzie Belki pan Krzysztof Opawski. Szefem Intercity jest były wiceminister w rządzie Belki Grzegorz Mędza. Szefem Telekomunikacji Kolejowej został do niedawna wiceminister infrastruktury profesor Andrzej Panasiuk. Ale z drugiej strony nowy szef Urzędu Transportu Kolejowego Krzysztof Jaroszyńskito 32-letni prawnik, który nie miał nic wspólnego z kolejnictwem. I który zaczął od poinformowania pracowników, że się na tym nie zna i prosi o pomoc. A ja powtórzę: to nie zabawa. Ten chaos to odbicie stanu państwa.
Co rząd powinien zrobić?
Wystarczyło naśladować wzorce europejskie. Ale my się cofamy. Niedawno skrócono czas rezerwacji biletów z 60 do 30 dni, tego nie było nawet za komuny. To wynik gigantycznego bałaganu.
Pada odpowiedź: w całej Europie na kolei zdarza się bałagan. Na przykład z powodu mrozów.
Ale nigdzie nie zdarza się sytuacja, że ludzie kupują przez internet, albo w kasach, ale na podstawie internetowych informacji, bilety na nieistniejące pociągi. W dobie społeczeństwa informatycznego! Rząd opowiada nam, jak stabilna jest sytuacja na jego zapleczu. Przecież opozycja nie przeszkadza w układaniu rozkładu jazdy. To rząd prowadzi określoną politykę kadrową i takie są jej skutki.
A kiedy pociągi przestaną się nagminnie spóźniać? To się działo cały czas, także i pod Pana rządami.
To po części problem niedoinwestowania kolei i tu się akurat sytuacja nieco poprawia. Za wolno jednak - w tym roku budżetowym pieniądze na inwestycje kolejowe mogą nie zostać w pełni wykorzystane. Bo pytanie o stan infrastruktury musi brzmieć dramatycznie. Kolej to system naczyń połączonych. W końcu któreś tam niedopatrzenie może się skończyć wielką katastrofą w dosłownym znaczeniu tego słowa. Powierzanie kolejnictwa ludziom nieodpowiedzialnym to dawanie zapałek dzieciom do zabawy.
Procz nieudolnosci wynikajacej z braku kompetencji, moze to byc tez celowe dzialanie na jakims szczeblu, majace na celu “prywatyzacje” PKP przez Deutsche Bahn, zwlaszcza ze mamy w naszym Przywislanskim Kraju wiele przykladow na celowe rujnowanie prosperujacych firm, by potem wyprzedac mase upadlosciowa.
Polecam
oraz
W dyskusji pod tym ostatnim, pojawil sie typowy komentarz nadwislanskiego Irokeza ( przedwojennym odpowiednikiem Irokeza byl “tutejszy” ):
Jak dla mnie to po tych torach mogą jeździć Gabońskie Linie Kolejowe, albo Eskimoskie. Wszystko jest lepsze niż PKP, które zatrzymało się w czasach schyłkowej komuny i nie zamierza dołączyć do reszty kraju...
Po PKP przyjdzie czas na przejecie zobowiazan polskiego ZUS przez niemiecka kase ubezpieczeniowa (przynajmniej na terenach tzw. Ziem Odzyskanych.) a Irokezi stwierdza, ze emeryture moze im kasa z Gabonu wyplacac, byle byla.
I tak bez jednego wystrzalu....
Jesli ktos obserwuje uwaznie dzialania obecnego rzadu ( pominmy milosiernie pana prezydenta … a narzekalem, ze Bolęsa to naturszczyk … ), to trudno uchronic sie przed mysla, iz jego celem jest doprowadzenie do upadlosci Kraju i wyprzedaz masy upadlosciowej. A chetni do zakupu juz przebieraja nogami i to bynajmniej nie z Gabonu.
Tolerujac obecny stan rzeczy narazamy nasze dzieci na przelew krwi w przyszlym, jeszcze bardziej pozbawionym szans niz styczniowe, powstaniu.
Inne tematy w dziale Polityka