Turanszczyzna to termin znany kazdemu, kto mial przywilej zapoznac sie z teoria cywilizacji polskiego historiozofa, Feliksa Konecznego.
Przystepnie pisane ksiazki tego wybitnego uczonego powinny byc lektura obowiazkowa kazdego, kto rosci sobie pretensje do zrozumienia otaczajacego nas swiata, zeby potem nie dziwic sie jak dziecko, ze komsomolska prawda MAK-u to niekoniecznie to samo co prawda, ktora ma nas wyzwolic, no chyba ze chodzi o wyzwolenie jak 17-wrzesnia 1939 roku: z wolnosci, wlasnosci, godnosci tudziez zycia.
Wszyscy ludzie rozumni, eksperci, doradcy prezydenta czy ciecie u bauera dorabiajacy na posadach rzadowych w charakterze rzecznikow, mowia dzis jednym glosem: najwazniejsze sa stosunki, a zwlaszcza polsko-rosyjskie.
Stanislaw Michalkiewicz w blyskotliwym komentarzu tak ujmuje owych stosunkow sedno ( por.
link ):
W przełożeniu na język ludzki te „stosunki”, to przede wszystkim rosyjskie interesy w Polsce, gwarantowane przez moskiewską agenturę, obecną w naszym nieszczęśliwym kraju od 1944 roku nieprzerwanie aż do dnia dzisiejszego.
I w tym kontekscie dobrze prawi szef sowieckiego, wroc, rosyjskiego MSZ-u, Siergiej Lagrow, ze podwazanie raportu MAK-u to bluznierstwo.
Tymczasem na nieznajomosci dziel Konecznego przejechal sie nawet El Sol del Perú.
Donald Tusk przyzwyczajony do podległości w zachodnim stylu, gdzie suzeren dba o swego lennika, nagradzając go, wzmacniając i chroniąc( por. nagroda im. Karola Wielkiego od Adolfiny ), popełnił błąd, którego zapewne by nie popełnił, gdyby pochodził nie z Kaszub, tylko z Kongresówki, lub przynajmniej lepiej uważał na wykładach z historii o roli feudalizmu w rozwoju cywilizacji europejskiej. Rosja mogłaby pozostawić przy życiu Litwinienkę, mogłaby wypuścić Chodorkowskiego, ale wielkoduszność byłaby oznaką słabości. Także wielkoduszność wobec Tuska, nawet po „hołdzie smoleńskim”.
W końcu podwładny musi mieć wygląd durny i lichowaty …
Tymczasem rozbawiony czegos i najwyrazniej znudzony brukselskim dolce far niente europejs Siwiec oglasza za debilami z fejsbuka “Dzień bez Kaczyńskiego”. Ja tam wole, w zaleznosci od towarzystwa, dzien bez stanika, bez GW-izwiestia, dekade bez postkomunistow pokroju Siwca itp.
Oczywiscie to sa tylko takie przekomarzania, bo przeciez Kaczynski potrzebny jest platformerskim ofermom tak samo, jak antysemityzm Zydom: nie daj Boze zabrakloby chlopca do bicia, to ktos moglby zapytac o ceny jablek …
Inne tematy w dziale Polityka