Nigel Farage, Marine Le Pen, Viktor Orbán to bardzo świadomi pochlebcy i współpracownicy Władimira Putina. Polityczna i gospodarcza Europa wie o tym doskonale. Jest jeszcze kilku cichych wspierających. Między nimi lekceważący instytucje europejskie Jarosław Kaczyński i inni europejscy narodowi socjaliści, którzy wiedzą, że ich działania polityczne wspierają walczącego z Europą Putina. Mimo tej świadomości działają na niekorzyść Unii Europejskiej w imię „małych” partyjnych interesów czy osobistych ambicji. Europa również o tych osobnikach wie. Gdzie zatem urzęduje współczesny Kim Philby?
Największym zwycięzcą wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej jest Władimir Putin. Badał Europę, jej jedność, siłę, konsekwencję, reaktywność na wszystkie możliwe sposoby. Finansował narodowych socjalistów i granatowych narodowców. Atakował bezceremonialnie Ukrainę, dawał rozkaz zabijania, mieszał w syryjskim konflikcie jak tylko mógł, aby nie zmniejszała się liczba wojennych uciekinierów do Europy. Destrukcja realizowana przez Putina szerokim wachlarzem działań nie byłaby możliwa gdyby nie „współcześni” Philby. Kopiowanie czy wręcz małpowanie postaw przedstawicieli Kremla wobec Europy, lekceważenie europejskich instytucji pod płaszczykiem poprawności czy dbałości o polityczną suwerenność, wyśmiewanie wspólnoty europejskiej czy nazywanie jej projektem socjalistycznym to działania dające impuls nie tylko zmanipulowanej społeczności angielskiej (bo nie brytyjskiej), ale także społeczności kontynentalnej starej i nowej europy. Bardzo chciałbym napisać wprost, że współczesny Philby to David Cameron. Ale tych Philbych w Europie jest dużo więcej. Szkoda, że przewodniczący bardzo ważnej partii europejskiej nie czerpał z doświadczeń, zachowań swojej wielkiej poprzedniczki. Żelazna Dama pokazała wszystkim politykom jak należy uprawiać politykę i realizować rządzenie. Pokazała, jak współpracować z Unią Europejską. Pokazała, że najważniejszy jest kraj i jego społeczność a nie partia czy socjalistyczne zapędy do rozdawania cudzego majątku. Za takie działanie i myślenie partyjni koledzy odwołali Panią Premier ze stanowiska. Premier Cameron miał okazję być wielkim politykiem a okazał się zwykłym „liczykrupą”, „dusigłosem” i słabym, nieprzewidującym konsekwencji populistą. Oddał decyzję w ręce wyborców. Zastosował demokrację. Może lud Anglii go za to pokocha. Teraz czas na konsekwencje. Konsekwencją dla Konserwatystów i Anglików powinien być rozpad Wielkiej Brytanii. Szkoci, Walijczycy, Irlandczycy powinni opuścić szeregi zjednoczonego królestwa. Wielka Brytania, skoro czuła się pozbawiona suwerenności przez Unię Europejską konsekwentnie powinna oddać suwerenność narodom ze swojej wspólnoty. Skoro głos ludu był tak ważny, żeby jemu oddać decyzję w kwestii suwerenności, należy uszanować wolę innego ludu. Lud Anglii nie powinien przeszkadzać dążeniom wolnościowym innych narodów. Konsekwencje gospodarcze i finansowe będą dla wszystkich europejczyków. Ale w imię niby utraconej suwerenności przez Wielką Brytanię w imię woli ludu Anglii, Premierze Wielkiej Brytanii "dowal" wszystkim innym.
Wielu współczesnych polityków nie zna historii powojennej Europy lub ją lekceważy. Współcześni politycy nie rozumieją kim był Robert Szuman i dlaczego w grupie ojców założycieli idei wspólnej europy był Winston Churchill. A co dopiero wiedza ludu Anglii. Czy współczesny Premier Wielkiej Brytanii tego nie wie?. Wie doskonale. Współczesny „Kim Philby” wiedział i wie, ale doskonale lekceważył i sprawiał, że inni zapominali lub lekceważyli. Może teraz Pan Premier mówi sam do siebie „och, wyobraźnia, gdybym ja ją miał”.
Niewiedza, rażąca i daleko posunięta indolencja nadają dzisiejszej klasie politycznej obraz nędzy, który łączy się z jej przyjaciółką rozpaczą. Polityków z klasą, rozmachem, polotem, przygotowaniem merytorycznym, z życiowym i biznesowym doświadczeniem, takich jak baronessa Margaret Thatcher, Helmut Kohl czy Charles de Gaulle dzisiaj jest niewielu. Populiści przejmują stery popularności i media. Przysłowie „Po owocach ich poznacie” jest zapomniane. Dzisiaj Królem są „słowa”. Błaznem zaś „czyny”. „Królową” jest wszechobency w Europie „tkm”. Na tle tej wszechobecnej europejskiej politycznej miernoty stoi Putin, który czyni. Czyni skutecznie i dlatego jest zwycięzcą. Rozwalił wspólnotę nie swoimi rękami. Siał niepewność. Wspierał strach. Popularyzował zło. Mącił. Wspierany przez oficjalnych i zawoalowanych „Kimów Philbych” wygrał rozpad Europy.
Inne tematy w dziale Polityka