Kolejne sondaże opinii publicznej pokazują wysokie poparcie Platformy Obywatelskiej. Podobnie w rankingach zaufania do partii politycznych, PO zbiera laury pierwszeństwa. Czy zasłużenie?
Oto przed nami staje partia, która zaczynała jako ugrupowanie liberalne z lekką przybudówką w postaci Macieja Płażyńskiego, który wówczas był jednym z "tenorów" i "ojców założycieli" formacji. Przez długi czas budowano wizerunek partii jako centro-prawicy, w odróżnieniu od Prawa i Sprawiedliwości, które jest partią prawicową.
Silnym gwarantem prawicowości w platformie swego czasu stał się Jan Maria Rokita, któremu popularności dodała jego rola śledczego w komisji badającej aferę Rywina i Michnika. Innymi gwarantami prawicowego nurtu Platformy był Jarosław Gowin czy Stefan Niesiołowski.
Obecnie Jan Maria Rokita został wypchnięty z życia politycznego przez popleczników Tuska. O Stefanie Niesiołowskim aż przykro mi pisać, gdyż jego medialne popisy bezczelności połączonej z chamską manierą wrzasku czynią z niego postać rodem z rynsztoka. Jarosław Gowin zaś jest traktowany w Platformie jak egzotyczny kwiat. Niby ładny, ale może funkcjonować jedynie we własnej doniczce, poza głównym ogródkiem.
Ostatnio jednak Platforma wyciąga ręce po wyborcę o lewicowych przekonaniach. Niedawno byliśmy światkami wolty w wykonaniu posła Arłukowicza, który za niekiepską pensyjkę będzie walczył z wykluczeniem. Proszę się nie śmiać! Jeden sukces już ma na koncie. Skutecznie zwalczył wykluczenie od korytka posła Arłukowicza. Kolejnym przykladem jest puszczanie oka do środowisk gejowskich, sugerując, że związki partnerskie będą tematem debaty po wygranych przez Platformę wyborach.
Ostatnim i najświeższym rodzynkiem w tym cieście jest poparcie kandydatów do senatu - Marka Borowskiego i Włodzimierza Cimoszewicza. Faktem jest, że obaj byli frontmenami polskiej lewicy. Faktem też jest, że zostali "wykluczeni" z życia politycznego, głównie dzięki swoim środowiskom.
W przypadku Cimoszewicza, pamiętam jak dziś jego torcik z prezydenckiej kampanii wyborczej na którym widniała uśmiechnięta buzia kandydata. Torcik, a wraz z nim wizerunek kandydata, wytrwale kroiła posłanka Piekarska. Był to swojego rodzaju omen zwiastujący losy kandydata. W przypadku Borowskiego, jego żydowskie pochodzenie było mu często wypominane w tym jakże wrażliwym i tolerancyjnym, lewicowym środowisku. Odcinając się od rządów SLD, Borowski stworzył swoją partyjkę a tym samym skazał na zagładę.
Dziś obaj panowie wracają z wykluczenia. Czyżby to kolejny sukces posła Arłukowicza? A może fakt ten pokazuje potężną nędzę programową jaka panuje w Platformie. Okazuje się bowiem, że tożsamość PO jest mierzona nie życiorysem, przekonaniami i dokonaniami członków partii lecz słupkami sondaży przedwyborczych.
Na zakończenie muszę przyznać, że Platforma obywatelska jest dla mnie ewenementem. Jest bowiem pierwszą polską partią centro-prawicowo-lewicową. Pomysłodawcom gratuluję.
"To społeczeństwo nie rozumie moich słów. Jestem wysepką bardzo małą w morzu głów. Chyba nie stanę się uśmiechem w rękach mas. Chyba nie mogę być nieszczery wobec was." Zygmunt Staszczyk
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka