mad z Polski B mad z Polski B
1337
BLOG

"Do rzeczy" - kilka przemyśleń

mad z Polski B mad z Polski B Rozmaitości Obserwuj notkę 3

Z zainteresowaniem i szczerą sympatią przyjąłem informację o przyjściu na polski rynek prasowy tygodnika "Do rzeczy". Nie ukrywam jednak, że wiadomość o tym, iż inwestorem będzie Platforma Mediowa Point Group (PMPG) oraz jej prezes Michał M. Lisiecki, wywołała we mnie lekką konfuzję, zważywszy na to, iż PMPG wydaje również tygodnik "Wprost" (na szczęście już nie będący we władztwie redakcyjnym Tomasza Lisa). Redaktor Paweł Lisicki (nie mylić z Lisieckim - swoją drogą, dużo w tym naszym polskim dziennikarskim piekiełku lisich nazwisk) co prawda zapewniał, że nie wchodziłby w konszachty z takim inwestorem, gdyby nie miał zagwarantowej niezależności - co zapewne zostało przez odpowiednio opłaconych prawników zabezpieczone w umowie spółki - i jak na razie nic nie wskazuje na jakiekolwiek problemy, ale życie uczy, aby być podejrzliwym. Jak pokazuje historia "Uważam Rze", własny kapitał to podstawa, ale niestety - na bezrybiu i rak ryba, więc na razie trzeba będzie się zadowolić współpracą z "ciemną stroną mocy".

Druga kwestia, która się pojawia w odniesieniu do nowego tygodnika, to sprawa relacji "Do rzeczy" oraz "W sieci". Nie da się ukryć, że klientela czytelnicza owych pism jest niemalże taka sama. Mam pewne obawy, co do tego, czy konkurencja między tymi pismami nie doprowadzi do wzajemnego osłabienia, a ostatecznie do klęski biznesowej. Wydaje się, że "Do rzeczy" ma silniejsze podstawy komercyjne ze względu na przebywanie w obrębie PMPG, co daje jej większe (choć znowuż nie jakieś ogromne) szanse na pozyskiwanie reklamodawców. A z tym, jak pamiętamy z dawnego "Uważam Rze" (przyznam, że nie wiem, jak jest teraz), a jak widzimy w "W sieci", jest krucho. Oprócz przedsiębiorstw Cedrob i Insert, których to szefostwo widocznie ma sympatie prawicowe, inne reklamowały się tam bardzo rzadko. W tygodniku "W sieci" z kolei dużo reklam mają SKOK-i, ale to jest jak przerzucanie pieniędzy z jednej kieszeni tych samych spodni w drugą, bo "W sieci" opiera się przecież właśnie na skokowym kapitale. Nie rokuje to dobrze na przyszłość, choć należy pamiętać, że siłą starego "Uważam Rze" była baza czytelnicza, a nie reklamodawcy.

Ponadto problemem jest również podział poszczególnych autorów z dawnego "URz" pomiędzy oba wyżej wymienione tygodniki. "W sieci" przejęło wiele stałych rubryk z dawnego "Uważam Rze", w tym bardzo poczytnych Mazurka i Zalewskiego. Przy Lisickim została jednak większość, nazwijmy to, "merytorycznych" autorów (Ziemkiewicz, Semka, Wildstein - choć dwóch ostatnich udziela się i w "W sieci").

Miejmy nadzieję, iż oba tygodniki nie zagryzą się wzajemnie i nie zginą z powodu odniesionych ran.

Co do wydanego wczoraj po raz pierwszy tygodnika - Mazurka i Zalewskiego próbuje zastąpić "Dwóch panów G." (Piotr Gociek i Piotr Gursztyn) i wyszło im to całkiem nieźle, ale zobaczymy, jak będzie wyglądać ich twórczość w kolejnych numerach. Poza tym warto odnotować ponowną obecność Waldemara Łysiaka, dla którego felietonów wiele osób nabywało dawne "Uważam Rze" i będzie nabywać nowe "Do rzeczy". Polecam zresztą felieton rzeczonego Łysiaka znajdujący się we wczorajszym numerze, w którym - jak to u Łysiaka - pojawia się bardzo ciekawa teoria spiskowa (i nie wiążę z tą frazą żadnych negatywnych konotacji, jak to się w dzisiejszych czasach przyjęło w mediach), zgoła inna od szerzej znanej grasiowo-hajdarowiczowskiej, co do przejęcia "Uważam Rze". Poza tym znane i lubiane po tej stronie politycznej nazwiska, których chyba nie trzeba wymieniać. Wspomnieć należy o "unowocześnieniu" wyglądu tygodnika w porównaniu do "URz" - osobiście wszelka nowoczesność mnie mierzi i podobnie jest z "nowoczesnością" aktualnego wyglądu, który zanadto przypomina mi inne znajdujące się na rynku tygodniki, ale zapewne po kilku numerach przyzwyczaję się i nie będę już zwracać na to uwagi.

Na koniec - uważam, że brzmienie nowego tytułu tygodnika Lisickiego jest znacznie lepsze od poprzedniego. Do nazwy "URz" po prostu się przyzwyczaiłem, ale jednak ten błąd - jako osobę będącą terrorystą ortograficznym - bardzo mnie irytował. Mam jednak nadzieję, że po kilku numerach zniknie nazwa "tygodnik Lisickiego", która miała sens, gdy nie była znana jeszcze nazwa nowego tygodnika, a teraz wydaje się być zbędnym dodatkiem (nie umniejszając Pawłowi Lisickiemu zasług w tworzeniu nowego pisma).

Gratuluję szybkiego tempa przygotowania tygodnika i życzę powodzenia na miarę "Uważam Rze" (ale z większą liczbą reklamodawców)!

P. S. Po dość długiej przerwie powracam powyższą notką na łamy Salonu24. Wyrażam nadzieję, iż będę tu gościł częściej niż dotychczas. Ale nic nie obiecuję (czy to w ogóle kogoś interesuje?)!

P. S. 2 Luźna uwaga - zauważyłem w "Do rzeczy" tendencje do tytułowania rubryk felietonistycznych na modłę oksymoronu. Celowy zabieg czy jakaś moda?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości