Andrzej.Madej Andrzej.Madej
290
BLOG

Pedagog to brzmi dumnie

Andrzej.Madej Andrzej.Madej Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Solidarny rozwoju wiedzy wymaga pedagoga w każdym domu.

Moje czterdziestolecie

W połowie września 1980 roku uczestniczyłem na dziedzińcu Collegium Broscianum Instytutu filozofii i socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, w publicznym zawiązaniu Niezależnego Zrzeszenia Studentów UJ. To było miejsce drugiego kierunków moich studiów, pierwszym ukończonym w 1980 roku była ekonomika obrotu towarowego Akademii Ekonomicznej w Krakowie.

Jesienią zdążyłem jeszcze coś napisać do biuletynu NZS mojej macierzystej Alma Mater, ale od stycznia 1981 roku terminowałem już w Szkole Podchorążych Rezerwy Ludowego Wojska Polskiego w Elblągu. Gdzie wśród wielu barwnych doświadczeń, była próba utworzenia koła NZS dla absolwentów wyższych uczelni odbywających obowiązkowe szkolenia wojskowe, po kierunkowym uzgodnieniu z ówczesnym Przewodniczącym Krajowej Komisji Koordynacyjnej NZS Jarosławem Guzym, kiedyś kolegą ze szkolnej ławki.

Ważny był dla mnie sam termin poboru, przyśpieszony na mój pisemny wniosek do Wojskowej Komendy Uzupełnień. Mimo, że z różnych powodów mogłem się ukryć przed tym obowiązkiem, co skutecznie robiła ponad połowa moich rówieśników.

Obserwując od połowy lat siedemdziesiątych rozbudzanie nadziei na niepodległość, chciałem umieć strzelać. Uczulił mnie na to mój szwagier mojej mamy rotmistrz WP Stefan Moszyński, uczestnik obu wojen, między innymi Wojskowy Komendant Żytomierza w kwietniu i maju 1920.

Wujek z zamiłowania, wykształcenia i praktyki rolnik, uczył się żołnierki w Armii Austro-Węgierskiej, żeby umieć strzelać. Podobnie jak wielu innych Kresowych Krajan uczestników Polskiej Organizacji Wojskowej, umiało strzelać.  

Jako baczny obserwator polskich marców, grudniów, czerwców i sierpni, potwierdzałem sens tej umiejętności. Przejąć kierowanie czołgiem lub skotem, wymienić magazynek AK-47, zastrzelić wartownika albo zamknąć go w areszcie.

Dużo wartościowych kompetencji możliwych do pozyskania tylko poprzez praktykę LWP. Proza drogi do Niepodległości.

Choć równocześnie wielu moich rówieśników oddawało książeczki wojskowe, tak manifestując sprzeciw wobec rządzących. Jak się po latach okazało, tym razem to oni mieli rację.


Domowa edukacja historyczna

Zamierzam opowiedzieć o tym dylemacie uczestnictwa w drodze do niepodległości swoim wnukom. O tym i o innych doświadczeniach, mniej lub bardziej splecionych z naszym politycznym rodowodem.

Tym rodowodem, w którym Prymas Wyszyński a po nim Papież Polak, podjęli się wypełniania roli Interreksów. Potwierdzając znaczenie instytucji Kościoła Katolickiego w dziejach Narodu Polskiego.

Instytucji wspierającej moich rodziców w procesie formacji sumień swoich dzieci. Nie tylko poprzez niedzielne msze święte, ale i poprzez lekcje religii w salkach katechetycznych.

Tych salkach, które decyzją pierwszych rządów Trzeciej Rzeczpospolitej zostały zastąpione lekcjami religii w szkole. Co niestety odebrało Kościołowi Katolickiemu jeden z instrumentów wsparcia solidarności międzypokoleniowej i osłabiło duchowe podstawy samokształcenia w rodzinie.

Tego samokształcenia które w gospodarce opartej na wiedzy powinno, poprzez powiązanie edukacji historycznej z edukacją medyczną tematami edukacji ekonomicznej, tworzyć system domowej edukacji pracy solidarnej. Objaśniającej praktyką rodziców i dziadków znaczenie roztropności, umiaru, męstwa, sprawiedliwości i najważniejszej dla podnoszenia dobrobytu w cyfrowo powiększonej kulturze cywilizacji łacińskiej, cnocie pracodzielności.

Generatory energii sektora dobroczynności

Znaczenie pięciu cnót kardynalnych w procesie cyfrowej humanizacji gospodarowania przedstawiłem w tekście Rycerze ekonomii  (rys. 1). Ich upowszechnianie utrwalanie jako kryteriów oceny godnego stylu życia, jako kluczowy warunek wykorzystania nowoczesnych narzędzi dla wolności gospodarowania, przedstawiłem w kolejnym tekście Pogrzeb Oscara (rys. 3).

Przedstawiając wyzwania rozwoju cyfrowych zasobów kultury narodowej, wskazywałem na nestorów jako na drożdże wspólnot samorządowych. Ich bezinteresowna praca jest warunkiem koniecznym powstania infrastruktury sektora dobroczynności, chroniącej wiarygodność, tajemnice i inne wartości solidarnego rozwoju wiedzy.

Aby wspólnota polityczna Rzeczpospolitej wspomogła subsydiarnie solidarność międzypokoleniową, jako istotę tożsamości rodziny i narodu, koniecznym jest wzmocnienie udziału pracy dobroczynnej dziadków, w procesie wychowania wnuków. W Polskiej kulturze opartej na etyce chrześcijańskiej, kluczowe znaczenie ma tu witalność Kościoła Katolickiego.

Przed Kościołem Katolickim stoi obecnie wyzwanie włączenia dziadków do rozwoju ich wnuków. Szczęśliwą ku temu okolicznością jest obecność księży, sióstr zakonnych i zawodowych katechetów w przedszkolach i szkołach.

Poszerzenie pracy formacyjnej prowadzonej w przedszkolach i szkołach, o kształcenie dziadków dla ich wsparcia rodziców w pracy wychowawczej, powinno w konsekwencji pomóc dobroczynnym senioriom i nestorom w znalezieniu nowych zadań w domach kultury, bibliotekach i innych klubach rozwoju Polski. Zadań odpowiednich dla znaczenia sektora dobroczynności w gospodarce opartej na wiedzy.

Gdybanie o przyszłości

Dwa lata temu próbowałem namówić katechetkę przedszkola w którym uczył się religii mój wnuk, na zorganizowania wymiany doświadczeń pomiędzy dziadkami pomagającymi rodzicom. W trakcie naszej pierwszej i równocześnie ostatniej rozmowy, widziałem jak oczy pani katechetki stawały się coraz bardziej nieobecne.

Z rozpędu napisałem wtedy tekścik o potrzebie Uniwersytetów dla dziadków . Przedstawiając trzecie pokolenie nie jako kosztowne obciążenie polityk społecznych opiekuńczym redukcjonizmem „polityk senioralnych”, tylko jako zasób energii do narodowej walki z antycywilizacją homogenizacji.

W ostatnią sobotę listopada planujemy w Bieżanowie pod Krakowem kolejne „przykościelne” rozważania o formach obecności trzeciego pokolenia w życiu wspólnot rodzinnych i narodowych. Przykościelne, bo organizowane przez „pozarządowe” Stowarzyszenie Rodzin Katolickich, choć w pomieszczeniach „samorządowego” gminnego ośrodka kultury.  

Tym razem będziemy gdybać o znaczeniu Internetu dla wymiany doświadczeń w pracy dobroczynnej dziadków. Pracy uzupełniającej wysiłki rodziców, księży i katechetów w wychowaniu wnuków.

Czy potrafimy wykorzysta cyfrową sieć do ułatwiania dziadkom samokształcenia w prowadzeniu wnuków do wiedzy ?

Czy potrafimy wzmocnić synergię pomiędzy dwoma najważniejszymi dla solidarności instytucjami polskiej kultury rodziną i Kościołem ?

Czy zostanę pedagogiem ?

Posiwiały szatyn, 182 / 82.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo