Andrzej.Madej Andrzej.Madej
220
BLOG

Hucpa na wyspie Świętego Sebastiana

Andrzej.Madej Andrzej.Madej Architektura Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Przez 45 lat mieszkałem w centrum Krakowa przy ulicy Świętego Sebastiana, korzystając na różne sposoby z uroków zieleni pozostawionej na terenach dawnego rozlewiska i wyspy ze szpitalem dla trędowatych.  

Przez kilkanaście lat angażowałem się społecznie w chronienie jakości ładu przestrzeni. Wskazując przy tym, że źródłem zła (przestrzenie dla korupcji) jest upartyjniona ordynacja wyborcza, powodująca lekceważenie mieszkańców przez ich politycznych przedstawicieli. Jestem absolutnie pewien, że do czasu odwrócenia wektora odpowiedzialności w Polskiej demokracji, Kraków będzie brzydszy i brzydszy.

By nieco osłabić tempo tej degradacji, przedstawiam List - Wołanie, do władz jednego z "moich" stowarzyszeń, od Wielkiej Bojowniczki o ład w przestrzeniach Krakowa, historyka sztuki dr hab Moniki Bogdanowskiej. 

----------------------------------------------------------------------------------------------

Szanowni Panowie,

piszę do Was, bo wiem, że troska o narodowe dziedzictwo - nie tylko ostatniego wieku, jest Wam bliska.

Chciałam się Wam oto zwierzyć: zaczynam się wstydzić, że jestem konserwatorem, krakowianką, a nawet, że jestem Polką.

Patrząc na to, co dzieje się w Krakowie, powszechnie uważanym - przynajmniej do niedawna - za stolicę polskiej kultury i tożsamości, miasta, na widok którego płakali ze wzruszenia nie tylko Kościuszko ale też Żeromski ogarnia mnie poczucie klęski. Miasto, które jest bogate, które na swe zabytki dostaje wsparcie z kancelarii Prezydenta RP - jak żadne inne miasto w Polsce - a dostaje je, bo uważamy jako Polacy, że musimy się o nie stale troszczyć, jest stopniowo zamieniane w turystyczny Disneyland, lupanar, miejsce taniej rozrywki, a mieszkańcy wypierani z centrum, by tworzyć nowe miejsca rozrywki, noclegownie dla turystów. 

Ale do napisania tego maila skłoniła mnie sprawa, która niejako przepełniła czarę goryczy: oto przy Stradomiu, w miejscu dawnego przedszkola, w jeszcze dawniejszych ogrodach, powstać ma blokowisko. Pomijam skandaliczny sposób procedowanie tej inwestycji, fakt, że nieruchomość tę gmina doprowadziła do ruiny, a następnie sprzedała, szybko wydając pozwolenia budowlane, choć równocześnie procedowano plan zagospodarowania dla tego obszaru (pozwolenie wydano kilka dni przed jego uchwaleniem!), pomijam, bo to ani pierwszy, ani ostatni taki przypadek w naszym mieście. Idzie o co innego - otóż idzie o działanie Konserwatora Wojewódzkiego (WKZ), którego zdaniem jest stać na straży naszego dziedzictwa. WKZ wydał  uzgodnienia na inwestycję przy Stradomiu PRZED wykonaniem rzetelnych badań archeologicznych.

Jak się okazuje koparki natrafiły na XIV wieczny cmentarz odsłaniając setki pochówków ! Do tego znaleziono relikty dawniejszych obiektów, zabudowań klasztoru bożogrobców. Innymi słowy jest to - pomijając kwestie "cywilizacyjne", poszanowania dla zmarłych - niezwykle cenne stanowisko archeologiczne.

Postanowiłam zabrać głos w tej kwestii (link do artykułu poniżej).

Niestety jestem bez wsparcia ze strony licznych krakowskich organizacji, instytucji, prominentnych postaci związanych z ochroną dziedzictwa, a przecież ja nic, poza wyrażeniem swego oburzenia zrobić nie mogę.

Głos WKZ nie podlega dyskusji - trwają przy Stradomiu wykopki, odnajdywane są coraz nowe artefakty, a izraelski inwestor deklaruje "godny pochowek" wykopanych szczątków naszych przodków... W kontekście prawa międzynarodowego takie stanowisko archeologiczne zasługuje na pełną ochronę (!), a nie na rozgrabienie pod budowę parkingu podziemnego apartamentowca, który nie jest nam tu do niczego potrzebny - jest tylko maszyną do robienia kasy dla dewelopera !

Kraków to nie tylko to, co na powierzchni, to nawarstwienia tysięcy lat ukryte pod ziemią, które są jak księga do czytania NASZEJ historii, podobnie jak te wszystkie wydłubywane  z ziemi szczątki dawnych mieszkańców.

To służby konserwatorskie i WKZ - powołane przez nasze Państwo - mają obowiązek stać na ich straży ! 

Całkiem niedawno zatrzęsłam się z oburzenia na to, co zrobiono z willą Medyńskich przy Placu Kossaka - gdzie z zabytku wpisanego do rejestru (!) a więc w pełni chronionego prawem została tylko jedna ściana. Znowu za zgodą WKZ.

Co kieruje człowiekiem podejmującym tak skandaliczne decyzje wbrew temu do czego został powołany? 

Na zakończenie: czy ktokolwiek z nas może sobie wyobrazić taką sytuację: oto Polski inwestor buduje w Izraelu na cmentarzu apartamentowiec, a lokalne służby konserwatorskie go w tych działaniach wspierają ?!

Czy my - Polacy zasługujemy na szacunek, skoro nie potrafimy uszanować i zadbać o własną historię, skoro przedkładamy pieniądze i zyski (!) nad ochronę tego, co stanowi o naszej tożsamości ?

Dlatego właśnie: jest mi wstyd i za to, że jestem z wykształcenia konserwatorem, i za to, że jestem krakowianką i za to, że jestem Polką...

Być może w poczuciu tej bezsilności przyjdzie mi wycofać się definitywnie z działalności publicznej i społecznej. 

Link do dzisiejszego artykułu:
http://www.dziennikpolski24.pl/region/wiadomosci-krakow/a/krakow-buduja-apartamenty-na-cmentarzu-konserwator-nie-widzi-problemu-zdjecia,13115734/

Monika Bogdanowska

---------------------------------------------------------------------------------------------------

Posiwiały szatyn, 182 / 82.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości