Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel
724
BLOG

Pasowanie

Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel Rozmaitości Obserwuj notkę 6

„Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?” Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: „Czy kochasz Mnie?” I rzekł do Niego: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham” (J 21, 17).

 

Żaden z nich nie nadawał się na apostoła. Natanael, dowiedziawszy się o Jezusie od Filipa, miał zadrwić: „A cóż dobrego może pochodzić z Nazaretu?” Trzy lata później Tomasz z nutą podobnej ironii w głosie mówił o ranach Jezusa, kwestionując jego zmartwychwstanie.

Piotr posunął się jeszcze dalej. Słysząc od Jezusa, że zginie w Jerozolimie, zaczął go upominać i przekonywać, że podobny scenariusz nie ma nic wspólnego wolą Bożą, a kiedy później, po pojmaniu Jezusa, sam został zagadnięty przez przypadkowe osoby o związki z nim, trzykrotnie się go wyparł, żeby ratować własną skórę. Nieco wcześniej Jezus prosił Piotra i dwóch innych uczniów o czuwanie przy nim w chwili duchowej udręki, uczniowie jednak zaraz zasnęli, a chwili pojmania szybko się rozpierzchli. Pod krzyżem z grona Dwunastu zjawił się tylko Jan i chyba tylko dlatego, że wyglądał jeszcze na młokosa, którego żołnierze wykonujący egzekucję nie musieli się obawiać, ani o nic podejrzewać.

Przyjaciele, na których nie można polegać. Dzielna drużyna, którą obleciał strach. Ambitni teologowie, nieumiejący poprawnie zrozumieć Tory, Pisma, ani nauk Mistrza. Chrześcijaństwo należało zakładać z kimś innym, kimś, kto nie bałby się krzyża ani modlitwy, kto nie kpiłby z życia na prowincji ani z samego zmartwychwstania. Jezusowi udało się je jednak założyć rękami ludzi słabych i grzesznych, zmieniających się z czasem nieco na lepsze, ale wciąż borykających się ze starmi słabościami.

Piotr do końca życia się wahał. Miał problem z podejmowaniem decyzji, którego nigdy nie miał kąpany w gorącej wodzie Szaweł, przywódca grupy radykałów, która swego czasu doprowadziła do samosądu i ukamienowała chrześcijańskiego diakona Szczepana. Kiedy faryzeusz Szaweł stał się Pawłem, apostołem Chrystusa, nawet przez chwilę nie zastanawiał się co robić z Markiem, późniejszym autorem ewangelii, z którym nie mógł się dogadać w czasie misji apostolskiej w Anatiochii i Perge. Bez wahania odesłał go do matki, a później, mimo nalegań, nie zabrał go na kolejną wyprawę misyjną. Nieco później z marszu rozstrzygnął co robić z poganami przyjmującymi chrześcijaństwo. Było dla niego jasne, że nie można ich zobowiązywać do przyjmowania żydowskich zwyczajów, nie omieszkał jednak wytknąć Piotrowi, że ten nie ma w tej sprawie zdania i zmienia decyzje. Piotr istotnie się zmieniał i wahał, bodaj po raz ostatni w chwili, którą Sienkiewicz sugestywnie opisał w „Quo vadis”, a która zadecydowała o piotrowym męczeństwie.

Dlaczego zatem Jezus pasował ich na apostołów? Dlaczego wybrał ludzi, którzy, choć bardzo się starali, nigdy nie dorośli do misji, urzędów i samego chrześcijaństwa?

Odpowiedzi warto szukać w ostatniej rozmowie Jezusa z Piotrem, jaka miała miejsce nad Morzem Tyberiadzkim. Rozpoznawszy swego Mistrza na brzegu, Apostoł rzucił się z łodzi wpław, byle szybko dotrzeć do brzegu, ale tam, w czasie wielkanocnego śniadania, Jezus pozwolił sobie na tym śmielszy krok w stronę Piotra, wypytując go o miłość. Jezus użył zwrotu: agapas me?, czy mnie miłujesz, lubisz, poważasz, przyjmujesz, witasz?, aczkolwiek te słowa padają w takim konteście, że chyba najtrafniej oddać je zwrotem: Piotrze, czyżbyś się cieszył na mój widok bardziej niż inni, skoro jak ryba skaczesz do wody? Piotr na to i następne pytania Mistrza odpowiada tym samym, dość pojemnym czasownikiem fileo, lubię cię, przyjaźnię się z tobą, miłuję cię, co z kolei Jezus przyjmuje całkiem na serio, do tego stopnia, że w ostatnim pytaniu skierowanym do Piotra, rezygnuje z czasownika agapas na rzecz fileis, którego uparcie, choć z pewną rezerwą używał Piotr. Jezus rozmawia ze swoim uczniem tak, jak tylko Bóg potrafi. Ludzkim językiem objaśnia mu miłość, której Piotr tyle razy się wyparł i którą zdradził, ale która w Bogu nie ma granic, więc kto jak kto, ale Bóg zawsze znajdzie na miłość sposób i wyraz najlepszy dla ludzi.

 

P.S. Nie zdążyłem napisać prządnego rozważania, to tylko szkic, niedokończony. Dalej powinno być parę słów o tym, co dla modlitwy, pracy i relacji międzyludzkich znaczy ten połów i ta niezwykła rozmowa.

 

Strona domowa

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości