Magda Zena Sadurska Magda Zena Sadurska
1209
BLOG

Czy molestowanie seksualne to piętno?

Magda Zena Sadurska Magda Zena Sadurska Polityka Obserwuj notkę 31

 

Byłam wczoraj na dyskusji zorganizowanej przez Radio Tok FM dotyczącej molestowania dzieci. Liczyłam na to, że jako psycholog dowiem się więcej na ten temat od osób, które się nim profesjonalnie zajmują. Poziom emocji wśród osób obecnych doprowadził jednak do takich wyładowań, które uniemożliwiły rzeczową wymianę informacji. Mimo tego pojawiło się kilka wątków, które czuję potrzebę rozwinąć.

 

Profesor Jerzy Mellibruda zanegował sens nazywania molestowania seksualnego piętnem, jak nazywa je wielu innych zaangażowanych w ten problem. Czym jednak jest piętno? Z tego, co mówił Pan Profesor, można było wywnioskować, że pojmuje on piętno jako chorobę, która obciąża człowieka przez całe życie i nieodwołalnie to życie wyniszcza. Oprotestowując to określenie, Pan Profesor chciał zaznaczyć, że trauma molestowania jest wyleczalna albo przynajmniej zaleczalna, że molestowanie to nie wyrok. Ludzie zgromadzeni na sali prosili zaś o mikrofon, by podzielić się z innymi siedzącymi tam ludźmi swoimi strasznymi przeżyciami i z tego pędu do podzielenia się z innymi swoją traumą wyłaniało mi się zupełnie inne pojęcie piętna. Bo piętnem może być każda cecha, najbardziej lekka do uniesienia i niezauważalna dla jej posiadacza tak długo, jak długo nie staje się ona kryterium wykluczenia. Molestowanie jest piętnem nie dlatego, że powoduje fizyczne dolegliwości, ale dlatego, że od momentu, gdy dziecko zostanie poddane molestowaniu, zostaje ono wyrwane z sieci normalnych relacji z innymi ludźmi. Człowiek nigdy nie jest wyizolowaną jednostką, jest częścią systemu społecznego i to częścią od niego zależną. Dziecko doświadczające molestowania zostaje wyrwane z normalnej sieci powiązań społecznych, wszystkie jego relacje stają się od tego momentu fałszywe, bo oparte na kłamstwie, a jedyną relacją niezakłamaną jest relacja z oprawcą. Z tego powodu osoby molestowane tak często cierpią na zaburzenia psychiczne – sama trauma przeżycia tego nie tłumaczy, ponieważ wiele innych przeżyć traumatycznych nie kończy się zaburzeniami psychicznymi. Z tego powodu osoby molestowane, tak jak osoby napiętnowane w inny sposób przejawiają to silne dążenie do obnażenia piętna i uzyskania społecznej akceptacji choćby poprzez takie publiczne spowiedzi, jakich wczoraj wraz z innymi zgromadzonymi na sali wysłuchaliśmy. Z tego też powodu relacja z matką w sytuacji molestowania wydaje się najbardziej problematyczna – jej utrata jest zwykle dla dziecka najbardziej dotkliwa i szkodliwa.

 

Tutaj dochodzę do drugiej kwestii – sprawy, która poruszyła wszystkich: stwierdzenia pewnego obecnego na spotkaniu terapeuty, że dla dziecka gwałconego w rodzinie największą traumą jest nie gwałt, ale odtrącenie przez matkę... Wiadomo przecież, że kobieta jest winna wszelkimu złu od początku świata, na co dowody można znaleźć w Piśmie Świętym. Wiadomo, że to nie jest wina Adama, że zeżarł cholerny owoc, przez który miliony muszą cierpieć od tysiącleci. Ewa upichciła mu sałatkę, a on biedny nie wiedział, że za niewinną przekąskę zostanie wygnany z raju... Tak samo wiadomo, że to nie doświadczenie gwałtu przez ojca jest dla dziecka największą traumą, ale odrzucenie przez matkę... W ogóle to może ten biedny ojciec nie wie, że matka podstępnie podstawia mu dziecko do gwałcenia i że zaraz deus ex machina zjawi się wymiar sprawiedliwości, który wygna go z rodzinnego raju wprost do więzienia, a tam w trudzie i znoju będzie musiał walczyć o każdy kolejny dzień życia... A wszystkiemu winna jest matka, która wybiera sobie na partnera psychopatę. Wszystkiemu winna jest matka, która nie umie bronić – ani dziecka, ani siebie. Wszystkiemu winna jest matka, od urodzenia uczona, że jej jedyną formą istnienia akceptowaną społecznie jest związek małżeński i rodzina, święta rodzina, o której nie można powiedzieć złego słowa. No to ona nie mówi.

 

Kwestia trzecia: całe spotkanie zostało poświęcone pomocy ofiarom molestowania. Jest to niewątpliwie problem najważniejszy, ale oczekiwałam, że dowiem się czegoś więcej o przyczynach tych tragedii, może o możliwości zapobieganiu im... Uderzyło mnie powtarzane przez ekspertów kilka razy stwierdzenie, że takich sytuacji się nie wyeliminuje. Nie rozumiem zpełnie, dlaczego nie szuka się przyczyn, gdy do takich sytuacji dochodzi w rodzinach głęboko zaburzonych. Poza tym, dla przykładu, zawsze zastanawiało mnie to, że systematycznie obniża się wiek modelek pokazywanych w reklamach jako obiekty pożądania. Jestem pewna, że te produkacje wpływają na preferencje seksualne ludzi. Dlaczego się o tym nie rozmawia? Policja walczy z pornografią dziecięcą, ale pornografia stylizowana na dziecięcą jest już ok i można ją spokojnie rozprowadzać, tak? Ważne, by osoba uczestnicząca w nagraniu miała skonczone 18 lat. Nie ważne, że wszelkie badania pokazują, że w wieku 18 lat nie kończy się dojrzewanie człowieka. Czy to wszystko nie ma znaczenia? Dlaczego dyskusję o pedofilii zaczyna się od chemicznej kastracji? Słuchając tych wczorajszych wystąpień przypomniała mi się dobranocka „Smerfy”. W żadnym odcinku nie pokazano, jak Gargamel zjada smerfa. Także nigdy żaden smerf nie próbuje negocjować z Gargamelem zmiany diety. Mimo to Gargamel musi tam być, by dynamika akcji miała sens, bo to „film dla tych, co się lubią bać”. Czy tak ma zostać? Jako dziecko lubiłam „Smerfy” , ale z obecnej perspektywy wolałabym dobranocki, w których wszystkie postacie są ładne. Szukam więc nowych scenariuszy. I pytam...

 

Starzeję się pogodnie. Nabieram dystansu do siebie. Dopisuje mi humor. Ubieram się ciepło:)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka