Maget Maget
97
BLOG

Szkoła muzyczna w moim wykonaniu

Maget Maget Rozmaitości Obserwuj notkę 33

      Muszę przyznać, że coś mnie ostatnio ciągnie, co muszę napisać. A mianowicie: moja szkoła muzyczna.I gdyby nie to, jak kocham wiolonczelę, to nigdy bym nie poszła do tej szkoły średniej... Taa... pierwszy rok. Ja się osobiście najbardziej na świecie boję zmian. Boję się nieznanego. Przed początkiem roku szkolnego drżałam jak osika. I muszę przyznać: jak się już zorientowałam już mniej więcej, co i jak, to było znacznie lepiej. Ale jednak. Nie polubiłam z miejsca mojego nauczyciela (bratowa mówiła, że miała tak samo), jak inni zapewne, choć jest wspaniałym człowiekiem, bo go absolutnie nie znam. Nie mam do swojej gry zbyt optymistycznego podejścia, a tu proszę: muszę się z czymś takim pokazać obcemu człowiekowi, który nie dość, że ma słuch muzyczny, to jeszcze w ogóle jest muzykiem. A do tego facetem. Młodym. Blondynem. No i, jakie on ma wymagania?

     No i stało sie wreszcie. W dniu moich urodzin musiałam pojechać do szkoły muzycznej z koszmarnie ciężkim futerałem od wiolonczeli, koszmarnie ciężką wiolonczelą i jeszcze w dodatku coś tam w środku niemiłosiernie stukało. Tak na całą ulicę. Przyjechałam, powiedział, że ta pożyczona wiolonczela jest do kitu, zawalił mnie robotą, nie dał mi nut i do tego wszystkiego poprosił o odczytanie fragmentu utworu. Zagrałam kilka pierwszych nut. I co?
     Zamyślił się. Zapytałam nieśmiało „no więc…?”, na co on „nic, tylko staram się przypomnieć swoje wnioski z egzaminów wstępnych…”. I powiedzcie mi teraz, czy to nie mogło zabrzmieć w moich uszach: „nic. Tylko zastanawiam się, jakim cudem przyjęto cię do tej szkoły muzycznej…”. ? I owszem zabrzmiało dokładnie tak. A mój stres sięgał zenitu. Na koniec tej.. lekcji poprosił „no, powiedz coś jeszcze” na co ja „mogę powiedzieć, że dziś są moje urodziny” na co on „tak? Och, to wszystkiego najlepszego. Przepraszam cię, więc strasznie za tą całą eskapadę…”. Taaa…
     Dlaczego to wszystko piszę? Powód jest prosty. Chcę odpowiedzieć na to, co ja odczytałam z słów mojego nauczyciela. Pierwsze odpowiedzi są dwie: „Nie ma pojęcia, ja tylko szukałam toalety i trafiłam do złej sali” i „Do teraz się nad tym zastanawiam”.
     Druga odpowiedź jest bliższa prawdy. Bo ja wcale nie chciała. Przekonywała mnie mama i siostra., Nie  chciałam. Wiedziałam, ze sobie nie poradzę. Ale na Zesłaniu Ducha Świętego nagle poczułam, że tak. Ze chcę i muszę. I tak się poczułam radosna… Cóż więc miałam robić? Sprawa była przesądzona. I pomyślałam „Ależeś mnie Boże urządził. To teraz proszę bardzo. Musisz mi pomagać, bo inaczej leże.” I jakoś zdałam, dostałam się i tak dalej.
     Wniosek? Powód? Prosty. Często mówię „Ja się nie nadaję…/ Po co ja się dostałam?/Wywalą mnie za pół roku” i słyszę pytania „to po co zdawałaś?” I tu jest odpowiedź. Po to. Właśnie po to.
     Tata mi kazał! :P
     Nie znaczy to jednak, że uważam się za nie wiadomo co. I to jest trudne. To, że biorę do siebie wszystkie krytyki.
Maget
O mnie Maget

Jestem... Chyba mam niejakie poczucie humoru, uwielbiam muzykę, typ raczej artystki, kocham tworzyć, wszystko: od biżuterii i ubrań po własne opowiadania, wiersze i utwory muzyczne. "Dobrze postrzelona". Ogden Nash „Drób” Weźmy takie jajo (model kurzy). Jajo nie ma pod spodem odnóży. Produkuje kurę kurze jajo, Kury wszakże odnóża mają. To nie koniec (dreszcz biegnie po skórze): Kurze się przytrafia jajo (kurze). I znów szok: jajo nie ma nóg czy choćby stóp. Niepojęty ten drób! "And life is a road that I wanna keep going Love is a river, I wanna keep flowing Life is a road, now and forever,wonderful journey I’ll be there when the world stops turning I’ll be there when the storm is through In the end I wanna be standing At the beginning with you"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości