Podobno we współczesnym świecie kładzie się szczególny nacisk na tzw. prawa człowieka, tolerancję, humanitaryzm. Media bombardują nas informacjami o ONZ, Unii Europejskiej i ich bohaterskim wyzwalaniu nowego proletariatu w postaci wszelkiej maści sodomitów. Nawet hierarchowie Kościoła pouczają nas o tzw. „godności ludzkiej”, zgodnie z modnym w tych kręgach antropocentryzmem. Tyle tylko, że ta „dbałość” o człowieka nie dotyczy osób nienarodzonych.
Niedawno byliśmy świadkami parady hipokryzji, która towarzyszyła sprawie zabójstwa dziecka 14-letniej Agaty. Członkami tej świńskiej „procesji” byli politycy (na czele z WCz. tow. Napieralskim i p. Ewą Kopacz) i rozmaite gryzipiórki (tu na czoło wysuwa się p. Maziarski z „Newsweeka”, porównujący działaczy ruchu pro- life do terrorystów), którzy to w imię „humanitaryzmu” bohatersko, jak na piewców ZSRE przystało, bronili „prawa” nieukształtowanej psychicznie dziewczyny do zabicia swojego dziecka. Tradycyjnie, z bezpiecznego zaułka, wszystkiemu przyglądali się dostojnicy kościelni, aby czasem nie podpaść swoim ulubieńcom ze świecznika i nie utracić tytułów „najbardziej liberalnych” czy „najbardziej nowoczesnych” biskupów w Polsce.
Najpierw głos zabrał JE ks. abp Józef Życiński, który w wywiadzie dla Radia eR powiedział, że podjęcie dyskusji nad możliwością ekskomunikowania Minister Zdrowia, p. Ewy Kopacz jest niemądre i nierozsądne . No cóż, wygląda na to, że lubelski metropolita za żart uważa kan. kan. 1398 i 1329 Kodeksu Prawa Kanonicznego, które przewidują dla pani minister ekskomunikę latae sententiae i których kto, jak kto, ale arcybiskup powinien strzec. Swoją cegiełkę dorzucił też JE ks. bp Tadeusz Pieronek, ogłaszając na łamach „Rzeczpospolitej”, że „Kościół wyrósł z publicznej ekskomuniki”. Skoro Kościół z tego „wyrósł”, to znaczy, że ogłaszanie takiej ekskomuniki było niedojrzałe. Warto przypomnieć, że Ojciec Święty w maju 2007 r. opowiedział się za ekskomuniką polityków, którzy poparli w Mieście Meksyk decyzję o zalegalizowaniu aborcji w pierwszych 12 tygodniach ciąży. Ciekawe czy wobec tego, JE ks. bp Pieronek za niedojrzałego uważa JŚw. Benedykta XVI...
Z kolei inny dostojnik, ks. abp Tadeusz Gocłowski, który tak zdecydowanie zwalczał Bractwo Św. Piusa X [przyznające się do wiary rzymskokatolickiej – przyp. AM], na antenie RMF FM nie wykazywał już takiego zdecydowania w sprawie p. minister. Na proste pytanie: „Czy pani minister powinna zostać ekskomunikowana, bo tak stanowi prawo kanoniczne?” emerytowany metropolita gdański odpowiedział: „Ja nie wiem czy powinna, czy już jest, ale to już inny temat”. No proszę, hierarcha, który jeszcze niedawno nie zawahał się autorytatywnie stwierdzić, iż grupa tradycyjnych katolików jest poza Kościołem, teraz obawia się powiedzieć, że osoba dobrowolnie ułatwiająca przeprowadzenie aborcji jest ekskomunikowana. Zupełnie tak, jakby nie istniał Kodeks Prawa Kanonicznego!
Podobnym niezdecydowaniem wykazał się, wspomniany już wcześniej ks. bp Tadeusz Pieronek (notabene profesor prawa kanonicznego) twierdząc, że ocenianie postawy p. Ewy Kopacz jest „żądaniem krwi na oślep”. Zastanawiające jest to, że wrażliwość Jego Ekscelencji na widok krwi dotyczy tylko pani minister, a nie zamordowanego dziecka. Nie wspominając już o tym, że paniczny strach przed widokiem tego płynu, pozbawia ks. biskupa pamięci o prawie kanonicznym, którego jest podobno wybitnym znawcą.
Charakterystyczne jest to, że polscy biskupi swoje prywatne opinie podnoszą do rangi Prawdy nieomylnej, a na wszelkie argumenty, odwołujące się do Nauki Kościoła sprzed, powiedzmy, 50 lat, odpowiadają oksymoronem „Kościół posoborowy”. Tyle, że ten „Kościół posoborowy”, cokolwiek miałoby to znaczyć, nie wyrzekł się nauki dotyczącej życia poczętego. Dlatego też w KPK z 1983 r. istnieją takie, a nie inne zapisy. To właśnie dlatego JŚw. Benedykt XVI decyduje się na kroki, do których uprawnia go Urząd, a nie własne widzimisię, jak w przypadku naszych biskupów.
Co ciekawe ci sami ludzie nie widzą nic niestosownego w odprawianiu Mszy św. za dusze wojujących ateistów, ludzi, których całe życie upłynęło pod znakiem walki z katolicyzmem. Wszyscy pamiętamy klangor, jaki podniósł się zaraz po śmierci p. Barbary Blidy, „męczennicy” lewicy. Żarliwe anty- rządowe apele jej starszych (i młodszych) braci w komunizmie. Pani Blida będąca w pełni władz umysłowych popełniła samobójstwo, co w świetle nauki Kościoła oznacza wieczne potępienie. Nie przeszkadzało to jednak kapłanom odprawiać za nią Mszy św. Sprawowanie Najświętszej Ofiary w intencji p. Blady jest tym bardziej skandaliczne, że „męczennica” lewicy była aktywną działaczką PZPR od 1969 r., aż do rozwiązania partii. Później działała w SDRP oraz kolejnej mutacji tej organizacji – SLD. P. Blidzie nie przeszkadzał ani rok 1970, ani 1976, ani 1981... „Patronce lewicy” nie przeszkadzał sztandarowy postulat wszystkich wymienionych organizacji – prawo do zabijania dzieci nienarodzonych. Wieloletnia posłanka pod szyldem SLD zbijała kokosy na zbrodniczym dorobku tego ugrupowania. Czy zatem osoba, która jawnie stawiała się poza Kościołem, co więcej działała w siłach zwalczających go, może być uznawana za godną modlitwy podczas Mszy św.?
Do podobnego sprzedawania Mszy św. w ostatnim czasie dochodziło bardzo często. Chyba najbardziej jaskrawym tego przykładem jest zamówienie przez działaczy SLD, niedzielnej Mszy św. w intencji gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Co ciekawe, nie była to Msza w intencji nawrócenia czołowej postaci polskiego komunizmu, ale o „pomyślność” i „łaski”. Wielkie zdziwienie wśród wiernych wywołały słowa modlitwy, jakie wypowiedział ksiądz z Kościoła św. Anny w Wilanowie: „Dziękujmy panu Bogu i prośmy o błogosławieństwo Boże dla generała Wojciecha Jaruzelskiego”. Oczywiście w kościele nie było generała, ani jego rodziny. Najprawdopodobniej była to prowokacja, mająca na celu ośmieszenie Kościoła. Księdza, który przyjął pieniądze w tej intencji nie spotkały jednak żadne sankcje.
Innym przypadkiem braku poszanowania dla przepisów prawa kanonicznego było odprawienie Mszy św. żałobnej w dniu pogrzebu Bronisława Geremka, który chciał tylko pogrzebu świeckiego! P. Geremek, podobnie jak wspomniana już posłanka SLD, przez wiele lat działał w PZPR, co ułatwiało mu prowadzenie działalności naukowej. Pomimo tych faktów, 21 lipca do katedry św. Jana zjechał kwiat polskiego modernizmu, na czele z arcybiskupami Nyczem i Gocłowskim, aby oddać hołd „wielkiemu humaniście”, a tak przy okazji, na prędce odprawić Mszę św... I tak z Najświętszej ofiary zrobiono wiec na którym głoszone laudacje na cześć człowieka, który zwalczał katolicyzm (ale nie ten w jego „łagiewnikowskim”, „oświeconym” wydaniu, o nie...) i nie ukrywał swojej „żydowskiej tożsamości”. Na Mszy nie zabrakło oczywiście takich postaci, jak choćby Adam Michnik czy p. minister Ewa Kopacz.
Zapewne pojawią się głosy czy wypada mi mówić źle o zmarłych, wytykać komu należy się Najświętsza Ofiara i autorytatywnie stwierdzać kto był wrogiem Kościoła. Odpowiadam: wypada. Co więcej, czuję się zobowiązany to robić. Czuję się zobowiązany robić to na cześć bohaterów, którzy zostali zabici z rąk bezpieki, podczas gdy dzisiaj wywielbiane Geremki, Blidy i Jaruzelskie spijały śmietankę.
Urodziłem się w 1989 r. – roku zdrady ideałów ludzi walczących o wolność dla Naszej Polski. Chcę, aby ten Kraj oddychał zdrowszym powietrzem, pozbawionym post-komunistycznej, demoliberalnej i modernistycznej stęchlizny. Dlatego nie można być obojętnym wobec podobnych aktów anty-polonizmu i jawnej apostazji. Jak pisał kilkadziesiąt lat temu ks. prałat Robert Mader: „Cały świat powinien wiedzieć kim jesteśmy. Już nas to nuży odgrywać wciąż rolę niemych, z niewypowiedzianą przezornością milczeć lub inaczej mówić niż się myśli i działać inaczej niż wierzymy”. Czy nie powinniśmy wsłuchać się dobrze w te słowa? Czy my, żyjący w XXI w. – piekle demoliberalizmu i wojującego postępu możemy biernie przyglądać się wszystkim negatywnym zjawiskom współczesnego świata? Nie, jako katolicy wiemy, że Niepokalane Serce w końcu zwycięży. Trzeba stanąć do tej walki - Moriamur pro Christo Rege!
Artykuł ukazał się na stronie Prawy.pl
Inne tematy w dziale Polityka