Pobawił się prof. Jadczyk magnesikami i wpadł na "genialną" myśl:
Chyba zaczynam rozumieć jak Leedskalnin budował Coral Castle i lewitował skały. To nie antygrawitacja! To elektryczność i magnetyzm!
Z moich dotychczasowych wykładów wynika, że grawitacja to elektryczność, a elektryczność to magnetyzm.
Możemy postawić tezę, że i antygrawitacja to ELEKTRYCZNOSC
Tok myślenia:
1. Grawitacja to oddziaływanie pomiędzy minimum dwoma obiektami fizycznymi posiadającymi masę.
2. Dwie masy są "zawieszone" w trzeciej, tj. w przestrzeni, a więc podczas tego oddziaływania występują minimum trzy obiekty: dwie masy i przestrzeń
3. Masa nie oddziaływuje grawitacyjnie z przestrzenią, a więc grawitacja to oddziaływanie dwóch mas, w którym nie bierze udział przestrzeń.
4. Masa to materia, a materia składa się z cząstek elemenatarnych (TYLKO I TYLKO!)
5. Cząstki elementarne przenoszą ładunek, a ładunek odpowiada za pole elektryczne danej cząstki.
Stąd:
6. Masa obiektu to suma mas cząstek elementarnych, które go tworzą.
7. Materia, to suma mas cząstek elementarnych + suma ładunków, które te cząstki przenoszą.
Wniosek:
Oddziaływanie grawitacyjne (GRAWITACJA) to wzajemne oddziaływanie cząstek elementarnych z ich polami, a więc grawitacja to ELEKTRYCZNOSC.
Idąc dalej, ANTYGRAWITACJA, to działanie skierowane na neutralizację oddziaływań elektrycznych, a więc możemy powiedzieć, że antygrawitacja to również ELEKTRYCZNOSC.
A jak grawitacja i antygrawitacja ma się do magnetyzmu?
Magnetyzm, to lokalna elektryczność, a więc magnetyzm może być wykorzystany do lokalnego gaszenia grawitacji, czyli może być antygrawitacją.
Podsumowanie:
Dzięki mojej obecności na Salonie, nawet profesorowie mogą się czegoś nauczyć.
