Od jakiegoś czasu nosiłem się z zamiarem uporządkować definicje związane z generowaniem i przesyłaniem prądu elektrycznego. Taka konieczność zaistniała w związku z przystąpieniem do eksperymentów mających na celu wygenerowanie tak zwanej "Free energy".
Poruszyliśmy ten temat z partnerem nawet w prywatnej korespondencji. 12 marca otrzymałem od partnera list, którego fragment przytaczam:
Panie Waldemarze
Mógł by pan dodać do "konwencji terminologicznej" słowa :
- przewodnik = ?
- prąd (to co mierzy się w amperach) = ?
- napięcie (to co mierzy się w woltach) = ?
- rezystancja (to co mierzy się w omach) = ?
- pojemność (to co mierzy się w faradach) = ?
- indukcyjność (to co mierzy się w henrach) = ?
To są wydaje mi się podstawy podstaw w materii którą próbujemy zrozumieć i to powinno być jasne jak słońce.
P.S.: W tym liście termin "Konwencja terminologiczna" oznacza "System definicji".
Tą bardzo ważną, z praktycznego punktu widzenia, pracę odkładałem z dnia na dzień, uważając, że ważniejsze jest skoncentrowanie się na tekście o początkach początków, czyli powrocie do fenomenologii zagadnienia generowania prądu elektrycznego i jego przesyłania.
Dzięki temu doczekałem się bardzo interesującego komentarza blogera Wislawus, który wypowiedział się o nośniku prądu tak:
Moim zdaniem nie ma takiego czegoś, jak "nośnik prądu".
Prąd, to przemieszczające się cząstki.
Te cząstki niczego nie noszą, poza samymi siebie.One są prądem. Ale one rzeczywiście są elektrododatnie. Tu się pan nie myli.
Już dawno nie miałem tak radosnego poranku jak dzisiaj. Aż krzyknąłem BRAWO!
Po takiej nędzy intelektualnej prezentowanej na Soborze fizykalistów u Snafu przez cały wczorajszy dzień, taka perełka intelektualna dzisiaj rano.
Myśl, zawarta w tym cytowanym poście, składa się z trzech bardzo ważnych części, z których tylko druga i trzecia są prawdziwe:
1. Moim zdaniem nie ma takiego czegoś, jak "nośnik prądu".
2. Prąd, to przemieszczające się cząstki.Te cząstki niczego nie noszą, poza samymi siebie. One są prądem.
3. Ale one rzeczywiście są elektrododatnie.
Zacznijmy analizę od drugiej, wielowątkowej części. Prąd to rzeczywiście przemieszczające się byty fizyczne. W oficjalnej fizyce to elektrony i jony, a teorii Bazijewa to elektrododatnie elektrina.
Te cząstki niosą nie tylko swoją masę, ale i energię, o czym w ferworze myśli cisnących się do głowy zapomniał Wislawus.
One są rzeczywiście prądem i one są rzeczywiście elektrododatnie.
Do rozwiązania pozostała jedna zagadka: "Nośnik prądu" to byt fizyczny, czy byt wyimaginowany i tylko z przyzwyczajenia funkcjonujący jak w mowie potocznej, tak i naukowej.
Nośnik prądu to bezprzecznie byt fizyczny.
Przecież gdyby nie on, to cząstki, wchodzące w skład prądu nie wiedziałyby jak się mają poruszać w sposób uporządkowany, żeby być prądem.
Co może być takim nośnikiem? Wszystko to, co ma elektroujemny potencjał.
Najpopularniejszym w "narodzie" nośnikiem prądu są metale (przewodniki). Specjaliści mogą wymienić jony i elektrony.
Jak to! – krzyknie ktoś. Przecież oficjalna fizyka uważa elektrony prądem elektrycznym.
Odpowiedź na takie dictum jest bardzo prosta: to jest problem oficjalnej fizyki.
Jak przenosi prąd przewodnik łatwo wytłumaczyć – elektrina wirują dookoła przewodnika i przemieszczają się pakietami od potencjału wyższego do niższego.
A jak przenoszą prąd jony elektroujemne i elektrony?
To bardzo ciekawe zjawisko. Jeśli one płyną jeden za drugim, a odległości między nimi są wystarczająco małe, to one tworzą coś na kształt przewodnika, po którym wiry elektrino przemieszczają się jak po przewodniku.
Jeśli jednak odległości między nimi są wystarczyjąco duże, a ich ruch nieuporządkowany. To każdy z nich zabiera pakiet elektrin i przenosi je od jednej elektrody do drugiej.
Rozumiejąc powyższe, możemy pokusić się o precyzyjną definicję prądu elektrycznego:
Prąd elektrycznyjest uporządkowanym ruchem elektrododatnich cząstek wzdłuż przewodnika (nośnik prądu), którym mogą być: metale, jony elektroujemne i elektrony.
Inne tematy w dziale Technologie
