Najwyższą pozycję na SG zajmował kilka dni temu tekst W. Jurasza, pozycjonującego siebie byłym dyplomatą, bez względu na to, co to miałoby znaczyć.
Parafrazując słynne "być albo nie być" autor stawia pytanie "Wejdą, czy nie wejdą, oto jest pytanie" pod którym kryje się teza o potencjalnym zachowaniu agresora, jakim niewątpliwie jest Putin w stosunku do Ukrainy.
W tłumaczeniu na język faktów, pytanie dotyczy potencjalnego wejścia wojsk FR na terytorium wschodnich i/lub południowych obwodów Ukrainy.
Autor nie krępuje się swoim znikomym potencjałem w zakresie kojarzenia faktów i wyciągania z tego kojarzenia logicznych wniosków, co pozwala mu karmić Polaków tezami z których nawet ruska dyplomacja pękałaby ze śmiechu:
Jedynie zdecydowana reakcja Zachodu mogła dać gwarancje, że Krym będzie ostatnią zdobyczą Rosji. Takiej reakcji tymczasem nie ma. Sankcje dotychczas wprowadzone wobec Rosji są tak słabe i mało znaczące, że absolutnie nie mogą zmienić polityki zagranicznej Rosji.
Pozwoliłem sobie na wciągniecie w te rozważania całe polskie społeczeństwo, gdyż okazuje się, że nie tylko Administratorzy Salon24 dali się nabrać i umieścili ten tekst na TOP-ie SG, ale jak wynika z samoreklamy autora, takimi samymi naiwniakami są też redaktorzy polskiej edycji Forbesa:
Powyższy tekst ukazał się na stronie polskiej edycji Forbes:http://www.forbes.pl/witold-jurasz-w-co-gra-rosja-,artykuly,174189,1,1.html
Jak ja parafrazowałbym to najpopularniejsze pytanie świata? Ano tak:
Reakcja Ukraińców czy reakcja Zachodu mogła dać gwarancje, że Krym będzie ukraiński?
Gdzie szukać odpowiedzi na to pytanie?
Można ją było usłyszeć obserwując uważnie posiedzenie plenarne Wierchownej Rady Ukrainy w dniu 27 marca br. Tego właśnie dnia główne wydarzenia odbywały się w kontekście dwóch ustaw zaproponowanych przez rząd.
Pierwsza z nich dotyczyła zmian w budżecie, a druga przedsięwzięć niezbędnych dla ratowania finansów państwa.
Z trybuny parlamentu wystąpił premier Jaceniuk z raportem o stanie państwa. Obraz, który namalował był tak tragiczny, że gdy przedstawił propozycje rządu naprawione na ratowanie Ukrainy, to nawet nie przekląłem, gdy pozbawił mnie środków do życia. Uznałem w pierwszy moment, że tak chyba musi być.
Powiedział, że wszyscy musimy zaciskać pasa (w tym i on sam), a to co uda nam się zaoszczędzić musimy skierować na potrzeby armii i Nacjonalnej Gwardii,
I poszło pojechało!
Zaczął od najmniej zabezpieczonych, czyli rencistów otrzymujących minimalnę emeryturę (a takich jest większość bez względu na staż pracy) i pracujących, otrzymujących minimalną płacę. Po prostu zamroził nam wysokość świadczeń.
Co to oznacza? Bardzo proste: Nie ma potrzeby wprowadzania wojsk FR do Ukrainy. Kilka milionów po prostu zdechnie z tego powodu, że nie będzie nam wystarczać pieniędzy na lekarstwa i jedzenie (lekarstwa już zdrożały o 50%, a koszty żywienia o 40% - ale to dopiero początek!).
Skończył swoją wypowiedź na eksporterach ziarna. Aż biłem brawo, gdy poinformował, że kończy ze schematem rozkradania budżetu przez tą bandę złodzieji, która co roku otrzymuje od budżetu zwrot ponad 5-ciu miliardów hrywien w formie zwrotu podatku VAT, którego nigdy nie wpłaciła do budżetu.
Te 5 miliardów zaproponował przerzucić na potrzeby obronności państwa.
Nie patrząc na to, że znalazłem się w sytuacji bez wyjścia (znikąd pomocy, ani od rodaków, ani od rządu Ukrainy) ze spokojem czekałem na rezultaty głosowania, będąc dziwnie spokojny o to, że nie będzie z nim problemów.
Możecie sobie wyobrazić, jak wielkie robiły się moje oczy, gdy czas upływał, a kolejne głosowania były zrywane brakiem głosów.
To Partia "Udar" Witalija Kliczki, to Grupa "Ekonomiczny Rozwój" na zmianę nie dawała swoich głosów dla rezultatywnych głosowań.
Powód był prozaiczny, ale ... szokujący. Kliczko wymagał, żeby rząd wycował się ze swoich namiarów odebrania złodziejom zwrotu VAT przy eksporcie ziarna.
Tak, dobrze rozumiecie to co czytacie. Nie martwił się o najmniej zabezpieczonych. Nie zawracał sobie głowy matkami-bohaterkami (matki, które urodziły 5 i więcej dzieci). Nawet na myśl mu nie przyszło, że mnóstwo matek samotnie wychowuje dzieci. Muskuł nie drgnął na twarzy tego mistrza-"patrioty" na myśl, że dzieci z najmłodszych klas będą pozbawione bezpłatnego posiłku w szkole (dla wielu z nich jest to jedyny posiłek w ciągu dnia)
Gdy spiker parlamentu wezwał Kliczkę na trybunę parlamentarną w celu wyjaśnienia swojej pozycji, ten drugi zniżył się do bezczelnego szantażu i zagroził zerwaniem głosowań za pakietem propozycji rządowych.
Spiker ogłosił przerwę w obradach i zaprosił rząd do konsultacji z szefami frakcji i grup parlamentarnych.
Pod wieczór rząd się poddał i zgodził się na to, żeby jeszcze w tym roku eksporterzy ziarna mogli ukraść z budżetu "swoje" ponad 5 miliardów.
To było po prostu żenujące. Szczególnie w tym kontekście, że było wiadomo iż Kliczko nie jest eksporterem ziarna z Ukrainy, a więc występował lobbystą czyiś innych interesów.
Jak myślicie czyich? Nie trudno się dogadać. Kogoś z otoczenia Janukowicza.
Tego właśnie dnia, 27 marca br, zrozumiałem dlaczego Zachód jest tak wstrzemięźliwy w udzielaniu pomocy Ukrainie.
O jakiej "zdecydowanej reakcji Zachodu" można mówić, gdy nawet tacy ludzie jak Kliczko nie kryją swojego bezczelnego lobbyzmu posuwając się do brutalnego, publicznego szantażu.
Te wydarzenia miały swoje przedłużenie, ale o tym w następnej notce.
Inne tematy w dziale Polityka