Mam nadzieję, że przekonałem swoich czytelników do tego, że jestem uważnym obserwatorem otaczającej mnie rzeczywistości i w swoich tekstach dałem tego wielokrotnie dowody. Jednak jedna sprawa uciekła mojej uwadze, chociaż niewątpliwie była ważna i mogła mieć poważny wpływ na toczącą się kampanię wyborczą na urząd prezydenta, a w dalszym, na lustrację i wybory do parlamentu.
Dopiero przedwczoraj wpadła w moje oczy informacja o tym co się dzieje w pięknym trzypiętrowym budyneczku na Podolu (centrum Kijowa), który jest centralnym biurem Komunistycznej Partii Ukrainy.
Zdanie zostało wyrwane z łap komuniaków przez gromadzką organizację, która pozwoliła na to, żeby w podwalnych pomieszczeniach rozmieściła się tak zwana "Kancelarska setka".
"Kancelarska setka" – to nowe pojęcie w encyklopedii "Rewolucji Honoru", więc czuję obowiązek wyjaśnić sens tego pojęcia.
Wszyscy pamiętają o tym, że 21 lutego była podpisana umowa między Janukowiczem a liderami opozycji, która wyznaczała sposób wychodzenia z kryzysu politycznego w Ukrainie. Ważna rola była wyznaczona Prezydentowi Ukrainy – Janukowiczowi.
Jednak ten, zamiast wykonywać swoje obowiązki uciekł z Kijowa, co było sygnałem dla jego popleczników do zmiany miejsca pobytu, czyli ucieczki z Ukrainy.
Przed ucieczką, ta banda grabieżców starała się zniszczyć różnymi sposobami dowody swoich przestępstw. A to zatopieniem dokumentów Janukowicza w Deśnie (dopływ Dniepra), a to pokrojeniem dokumentów na paseczki w specjalnych elektrycznych nożycach (miliarder Kurczenko, minister dochodów i zborów – Klimienko).
Gdy te dowody wpadły w ręce samoobrony i gromadzkich organizacji, Majdan podjął decyzję o stworzeniu "Kancelarskiej setki", tj. zespołu wolontariuszy, którzy zajmują się naklejaniem skrawków dokumentów na różnokolorowe arkusze, które to arkusze skanuje się, a cyfrowe obrazy tych zeskanowanych arkuszy poddaje się obróbce specjalnym programem napisanym przez młodych ukraińskich programistów.
Takich programów używa CIA i pozwalają one odtworzyć aż 90% informacji zniszczonej przez elektryczne niszczarki dokumentów. Ukraińskie programy używane przez "Kancelarską setkę" pozwalają odzyskać tylko 70% informacji, ale to jest i tak ogromnie dużo.
W podwalnych pomieszczeniach jest jednak trochę ciasno, a więc naklejaniem paseczków może się zajmować jednocześnie tylko kilkadziesiąt osób. Ludzi przychodzi zawsze więcej niż jest wolnych miejsc do pracy, więc przychodzi się czekać, aż się oswobodzi jakieś miejsce przy którym będzie można popracować.
Co najciekawsze, z rodzicami przychodzą dzieci i one są bardzo pilnymi "naklejaczami".
Cały ten proces jest dobrze zilustrowany na fotografiach.
8 kwietnia do internet-wydań różnych czasopism przesączyła się informacja o tym, że w najbliższym czasie zostaną opublikowane pierwsze rezultaty rozszyfrowań dokumentów opracowanych przez "Kancelarską setkę".
A już 9 kwietnia okazało się że oddziały specjalne milicji Awakowa (nowego ministra spraw wewnętrznych) otoczyły ten pałacyk na Podolu i kazały natychmiast opuścić pomieszczenia, w celu zwrócenia siedziby Partii Komunistycznej (sic!).
Gdy tylko ludzie opuścili pomieszczenia budynek został podpalony. Jak oceniają strażacy najsilniejszy pożar miał miejsce w podwalnych pomieszczeniach, czyli tam, gdzie rozmieszczała się "Kancelarska setka".
To mi coś przypomniało. Ucieczkę Janukowicza.
On z Kijowa udał się do Charkowa. Chciał wziąć udział w separatystycznym zjeździe zorganizowanym przez Dobkina. Przetłumaczyli jemu, dlaczego tego nie należy robić, więc udał się do Doniecka, a stąd na Krym.
Widocznie Kijów otrzymywał operacyjne dane o jego marszrucie, gdyż pilnie z Kijowa na spotkanie z nim polecieli Minister Spraw Wewnętrznych – Awakow, i Szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy – Naliwajczenko.
Mimo tego, że oni byli pierwsi na lotnisku w Krymie do zatrzymania Janukowicza nie doszło. Do dzisiejszego dnia nie wiadomo co tam się zdarzyło, ale jedno jest wiadomo: siłowiki (MSW, SBU, Generalna Prokuratura) nie zatrzymały żadnego uciekającego przestępcę.
Nie tylko nie zatrzymaliśmy żadnego przestępcę z bandy Janukowicza, ale nie potrafimy nawet zabezpieczyć dowodów ich przestępstw.
Ktoś chyba na tym dobrze zarabia.
Inne tematy w dziale Polityka