waldemar.m waldemar.m
2372
BLOG

Memorandum po ukraińsku z polskim akcentem

waldemar.m waldemar.m Polityka Obserwuj notkę 36

Tylko ten, kto przeczyta ten tekst, będzie rozumiał te wydarzenia, które miały miejsce w dniach 16-18.04.2014 r. w Ukrainie.

 

Musimy się cofnąć do wydarzeń prawie dwumiesięcznej dawności.

 

Z Kijowa ucieka Janukowicz. W Krymie zaczynają ruchy wojskowych Czarnomorskiej Marynarki. Rozpoczynają się "protesty" pod parlamentem i Budynkiem Rządu Krymu.

 

Pojawiają się pierwsze "zielone organizmy". Wchodzą do budynku parlamentu i rządu. Wyganiają deputatów. Zmuszają do rezygnacji z urzędu premiera Autonomicznej Republiki Krym (dalej ARK).

 

Aksenow, lider partii "Rosyjska Jedność" ogłasza siebie samozwańczym premierem ARK.

 

Okupanci i deputaci Partii Regionów (na czele z Konstantinowem), przy poparciu Komunistycznej Partii Ukrainy zwołują nadzwyczajną sesję Parlamentu Krymu i ogłaszają przeprowadzenie "referendum" o oddzieleniu Krymu od Ukrainy.

 

Zaczyna się dziwna operacja wojsk rosyjskich w Krymu, zakończona aneksją Krymu. Ta operacja przejdzie do historii jak "Aneksja Sudet 2", a Putin zasłużył sobie nowy pseudonim – Putler.

 

Bazą dla tej operacji są dwa wydarzenia:

 

1. Prośba samozwańczych władz Krymu do Putlera o pomoc rosyjskojęzycznej ludności Krymu i przyłączenie Republiki Krym do składu Federacji Rosyjskiej.

 

2. List Janukowicza do Putina z prośbą o wojskową interwencję w Krymie i Wshodnio-Południowej części Ukrainy (ten list był wykorzystany przez Rosję, jak argument na obradach Rady Bezpieczeństwa ONZ).

 

I chociaż świat nie uznał aneksji Krymu, Putler uważał, że ma wszelkie prawa do interwencji wojskowej na terytorium Ukrainy.

 

Niezadowolenie nową władzą dochodzi do zenitu. Zmienia się minister obrony. Posłowie decydują się dać dobro dla organizacji mobilizacji (wprawdzie częściowej, ale lepsze to niż nic).

 

Powstaje Nacjonalna Gwardia. Jakoś dziwnie powstaje, ale dobre to niż nic.

 

Pojawiają się zielone organizmy na wschodzie Ukrainy – Donieck, Ługańsk i Charkow. Do nich szybko przyłączają się kryminalne i bandyckie elementy. Kryminalne – te które już siedziały w więzieniach. Bandyckie – te które aż się proszą do więzień.

 

Zaczynają się okupacje budynków. Pojawiają się hasła nawołujące do separatyzmu i przyłączenia się do Rosji. Z państwowych budynków zrywane są flagi Ukrainy, a na ich miejsce wywiesza się flagi Rosji.

 

Donieck i wiele miast w obwodzie donieckim idzie jeszcze dalej. Na miejsce zerwanych flag Ukrainy pojawiają się flagi Rosji i tak zwanej Donieckiej Ludowej Republiki.

 

Czy tylko na Wschodzie i Południu Ukrainy jest gorąco? Ależ nie. To samo dzieje się w Wierchownej Radzie. Obserwuje się dziwną synchronizację: im aktywniej działają separytyści, tym bezczelniej szantażują Wierchowną Radę posłowie od Partii Regionów.

 

Na czym polegał ten szantaż? Na próbie indoktrynacji, zgodnie z tezą, że tylko oni (regionały i komuniści) mogą uspokoić sytuację na wschodzie i południu, gdyż to oni reprezentują te regiony.

 

Ale, ale! Co się dzieje! Obraz jak w Krzywym zwierciadle. W Ługańsku pobili kandydata na urząd prezydenta Ukrainy od Partii Regionów – Dobkina. W Odessie specnaz musiał ratować kandydata na urząd prezydenta Ukrainy od Partii Regionów - Cariewa.

 

Budowany latami wizerunek "Boskich" Regionałów (czyli ludzi posiadających pełnię władzy i boski immunitet) prysł jak bańka mydlana. Zaczynało być jasne, że wali się w gruzy strategia krymska dla wschodu i południa Ukrainy. Coraz więcej ludzi na Wschodzie Ukrainy zaczynało sobie zdawać sprawę z tego, że ich bieda jest tożsama z bogactwami Janukowicza i jego "rodziny", oraz lokalnymi panami życia i śmierci.

 

Jeszcze w marcu, Rosja zgodziła się na spotkanie w formacie: Ukraina, Europa, USA i Rosja, na którym miałaby być poruszona kwestia przyszłości Ukrainy.

 

Datę tego spotkania ustalono na 17 kwietnia. Miejsce – Geneva.

 

Gdy wszyscy czekali na to wydarzenie ze wstrzymanymi oddechami, Partia Regionów nagle się aktywizowała.

 

16 kwietnia zwołała w Doniecku Zjazd deputatów wszystkich poziomów (od deputatów do sołectw do deputatów do Rad Obwodu Donieckiego). Ale tylko deputatów Partii Regionów.

Zjazd jak zjazd, gdyby nie jedno ale. Otóż, Partia Regionów wymyśliła sobie, że tylko deputaci od tej partii mają monopol na reprezentowanie Donbasu. Nic ich nie nauczyło, że dostali na dniach po mordach. Co ciekawe – dostali od "swoich".

 

Zjazd poprzedzała propagandowa wojna, celem której było przygotowanie gruntu dla ... Można się było domyślać lokalności, ale trudno było przewidzieć globalność. Ona dała o sobie znać dopiero następnego dnia, tj. 17 kwietnia.

 

Spotkanie w Genewie zaczynało się dopiero po południu, a przecież polityczne życie w Ukrainie zaczynało się o 10:00 rano. O tej właśnie godzinie tradycyjnie już, rozpoczynają się plenarne sesje ukraińskiego parlamentu.

 

Jednak ten dzień mał swój specyficzny charakter. W nocy z 16 na 17 kwietnia, jednostka wojskowa pod Mariupolem odparła atak separatystów, zabijając 3 z nich i raniąc 13. To chyba był przełomowy moment w przełamaniu psychologicznej niemocy.

 

A rano tego dnia stało się jasne, że kierownictwo Dniepropietrowszczyny ogłosiło swoją decyzję o wypłacie nagród w dolarach US za następujące uczynki:

 

1. oddanie kałasznikowa – 1000

 

2. oddanie karabinu maszynowego – 1500

 

3. oddanie granatnika – 2000

 

4. przekazanie w odpowiednie miejsce złapanego separatystę (Rosjanina) – 10 000

 

5. oswobodzenie administracyjnego budynku – 200 000

 

Stało się jasne, że regionałom i komunistom ziemia zaczęła się palić pod nogami.

 

Ledwo spiker ogłosił rozpoczęcie obrad, gdy do prezydium parlamentu podszedł kierownik Frakcji Partii Regionów i poprosił w imieniu dwóch frakcji (Partii Regionów i Komunistycznej Partii Ukrainy) o przerwę.

 

Zwykle jest to powód do ogłoszenia jakiegoś ogłoszenia, ale tym razem okazało się, że chodzi o autentyczną przerwę w celu omówienia ze spikerem tekstu memorandum, które powinno być podpisane przez wszystkie frakcje i grupy w parlamencie, a następnie przegłosowane parlamentem.

 

Aż mnie ta bezczelność sparaliżowała. Byłem przekonany, że spiker odrzuci to wymaganie, ale ... myliłem się. On nie tylko się na to zgodził, ale rzeczywiście poszedł na bezprecedensowy krok – opuścił salę obrad plenarnych i udał się na naradę frakcji Partii Regionów.

Wszystkie inne frakcje pozostały na swoim miejscu i zajmowały się realizacją porządku obrad.

 

Mimo ogromnych wysiłków ze strony regionałów, nie udało im się przekonać spikera do akceptowania ich wariantu dokumentu.

 

Wieczorem były już znane rezultaty narady w Genewie. One dziwnie rezonowały z treścią tego memorandum, które próbowały przeforsować w Wierchownej Radzie regionały.

 

Minął czwartek 17 kwietnia. Długo nie mogłem zasnąć, gdyż nie dawała mi spokoju pozycja Turczynowa, spikera Wierchownej Rady.

 

18 kwietnia, o godzinie 9:00 rano, wysłałem SMS do znanego mi deputata od "Swobody" o następującej treści:

 

"Nie podpisujcie żadnych dokumentów z politycznymi trupami: Partią Regionów i Komunistami"

 

O godzinie 9:30 włączyłem Internet translację Kanału "Rada". Ten kanał transmituje obrady plenarne parlamentu i brifingi deputatów po każdych plenarnych obradach. No, zaczyna swoją pracę od krótkich wywiadów z deputatami, których pyta o plany ich frakcji na dany plenarny dzień.

 

Tego właśnie dnia o godz. 9:45 przeprowadzono wywiad z moim deputatem. On poinformował, że "Swoboda" nie podpisze żadnych dokumentów z opozycją, a zamiast tego będzie się koncentrować nad zakazaniem działalności Partii Regionów i Komunistycznej Partii Ukrainy.

 

Godz. 10:30. Z opóźnieniem rozpoczyna się praca parlamentu. Okazuje się, że Partia Regionów znowu naciska na to, żeby dopracować tekst memorandum.

 

Nagle w Sali widać jakieś ożywienie. Oleg Laszko, szef Partii Radykalnej, biegnie w stronę bocznych loż, położonych obok tyego sektoru, który zajmują komuniści.

 

Okazało się, że tam siedzi współautor tych ustaw, które były niekonstytucyjnie uchwalone 16 stycznia br. To właśnie te ustawy spowodowały pierwsze ofiary na barykadach na Gruszewskiego w dniu 19 stycznia.

 

Laszko żądał od Olejnika, żeby on opuścił parlament, gdyż nie ma moralnych praw do przebywania w tym miejscu. Wsparli go "Swobodowcy". Po raz pierwszy w historii ukraińskiego parlamentaryzmu poseł został zmuszony do opuszczenia sali obrad.

 

Z napięciem czekałem na rozwój sytuacji, ale ... minął dzień, parlament zakończył swoją robotę, a o memorandum było cicho. Dopiero wieczorem, podczas programu "Szuster Live" wszystko stanęło na swoje miejsca.

 

Pierwszym zabrał głos ten przedstawiciel Partii Regionów, który był moderatorem Zjazdu deputatów donietczyny – Lewczenko. Żalił się na to, że nie podpisano memorandum, przez co regionały nie mają z czym jechać do swoich wyborców w Doniecku, Ługańsku i Charkowie.

 

Kamień spadł mi z serca.

 

Po jego żałosnym monologu program przerwano, dla wysłuchania telewizyjnego wystąpienia kierownictwa Państwa.

 

Do narodu zwrócili się Turczynow (pełniący obowiązki Prezydenta Ukrainy) i Jaceniuk (Premier Ukrainy) z oświadczeniem, w którym wyrazili żal z powodu tego, że Partia Regionów i Komunistyczna Partia Ukrainy odmówiły podpisania memorandum, tekt którego zaproponowała im władza (sic!).

 

Domyśliłem się że powodem odmowy była "maleńka" różnica w poglądach. Partia Regionów wymagała uznania tego, że rosyjski będzie drugim państwowym w Ukrainie, a władza zaproponowała im podpisanie dokumentu, w którym nadaje się językowi rosyjskiemu specjalny status.

 

W trakcie dyskusji, deputat od Partii "Swoboda" zapytał Lewczenkę:

 

Wy zgodzilibyście się podpisać memorandum, w którym w pierwszym punkcie będzie zapisane wasze zobowiązanie do zwrącenia Ukrainie wszystkiego nagrabionego i schowanego na zagranicznych kontach?

 

W odpowiedzi brzmiała głęboka cisza!

 

To już chyba koniec tej V kolumny w Ukrainie.

 

Putler kaput! 

Zobacz galerię zdjęć:

waldemar.m
O mnie waldemar.m

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (36)

Inne tematy w dziale Polityka